Za najśmieszniejszą scenę w ''Zemście'' uważam zakończoną walkę o mur . W tej scenie pojawia nam się Papkin . Najśmieszniejszym dla mnie jest to jak Papkin wygłasza swoją bohaterską przemowę , a jak wiadomo Papkin słynął z tchórzostwa i naiwności ... Gdzie jak wiadomo nie tylko w tej scenie pokazał się ze strony ''wielkiego bohatera'' . Przy oświadczynach które składał Klarze dał się wrobić w przyjęcie przez klarę oświadczyn gdy Papkin przyniesienie jej krokodyla .
Moim zdaniem najśmieszniejsza scena w "Zemście" Fredry jest ta kiedy Papkin wyznaje miłośc Klarze. W owej scenie Papkin wychwala sie swymi niebywałymi umiejętnościami i przysięga jej,że będzie pościc,milczeć oraz na koniec przywiezie KLarze krokodyla. Dlatego wybrałam ta scene ,gdyz Papkin zaskoczył mnie swymi zaskakującymi obietnicami. Rozśmiesza mnie w tej scenie równiez to,jak Papkin nagle miga sie od ostatniej obietnicy przywiezienia krokodyla.
Uważam tą scene za najbardziej śmieszną i zakskującą w całej komedii Fredry.
Za najśmieszniejszą scenę w ''Zemście'' uważam zakończoną walkę o mur . W tej scenie pojawia nam się Papkin . Najśmieszniejszym dla mnie jest to jak Papkin wygłasza swoją bohaterską przemowę , a jak wiadomo Papkin słynął z tchórzostwa i naiwności ... Gdzie jak wiadomo nie tylko w tej scenie pokazał się ze strony ''wielkiego bohatera'' . Przy oświadczynach które składał Klarze dał się wrobić w przyjęcie przez klarę oświadczyn gdy Papkin przyniesienie jej krokodyla .
Więc ja bym to napisała tak:
Moim zdaniem najśmieszniejsza scena w "Zemście" Fredry jest ta kiedy Papkin wyznaje miłośc Klarze. W owej scenie Papkin wychwala sie swymi niebywałymi umiejętnościami i przysięga jej,że będzie pościc,milczeć oraz na koniec przywiezie KLarze krokodyla. Dlatego wybrałam ta scene ,gdyz Papkin zaskoczył mnie swymi zaskakującymi obietnicami. Rozśmiesza mnie w tej scenie równiez to,jak Papkin nagle miga sie od ostatniej obietnicy przywiezienia krokodyla.
Uważam tą scene za najbardziej śmieszną i zakskującą w całej komedii Fredry.