Napisz niezwykłą przygodę w ciemnym lesie . Dajee naj ! I prosze żeby napisać mniej więcej 13 linijek . jak komuś się nie chce to może być mniej :) Ale wole więcej !
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Była wiosna. Drzewa pokryły się zielonymi liśćmi, a kolorowe kwiaty rozwijały swe pąki. Rano obudził mnie śpiew ptaków. Wstałam i ziewnęłam, po czym ubrałam się i poszłam na śniadanie. Przy stole siedzieli już rodzice.
- Chcesz dziś pojechać na wycieczkę do lasu? – zapytała mama.
- Tak! A kiedy?
- Zaraz po śniadaniu.
Bardzo się ucieszyłam. Jak zjadłam, wyszłam na dwór. Oczarował mnie piękny widok. Trawa pokryta była brylantowymi kropelkami rosy lśniącymi w blasku wschodzącego Słońca. Szaro-brązowe ptaki radośnie skakały po chodniku szukając pożywienia. Gałęzie drzew swobodnie falowały na wietrze, a chmury płynęły po błękitnym niebie niczym statki na spokojnym oceanie. Weszłam do samochodu i czekałam na rodziców. Niebawem przyszli i wyruszyliśmy.
Wreszcie dotarliśmy do celu. Las był duży, piękny i odznaczał się różnorodnością. Gdy weszliśmy, zachwycona urokiem tego miejsca oddaliłam się od rodziców. Nawet nie zauważyłam, że jestem sama. Wokół mnie odbywało się cudowne przedstawienie. Skowronki śpiewały, wiewiórka w rytm muzyki skakała po drzewach, a pajączek wił śliczną, srebrzystą sieć. Szłam i szłam w głąb lasu. Korony drzew sięgające prawie obłoków robiły się coraz bardziej rozłożyste i prawie nie przepuszczały światła. W pewnym momencie zauważyłam, że zrobiło się przerażająco ciemno i cicho. Rozejrzałam się dookoła myśląc, że zobaczę swoich rodziców. Niestety nikogo w pobliżu nie było. Zaczęłam biec. Nagle potknęłam się o kamień i upadłam. Podniosłam powoli głowę i zobaczyłam za krzakami osobę. Była to dziewczyna. Miała piękne, długie blond włosy, ciemnoniebieskie oczy i rumiane policzka. Była ubrana w długą, śnieżno-białą suknię. Ostrożnie wychyliłam się zza krzaczków i oniemiałam. Dziewczyna nie miała wcale białej sukni, lecz była do połowy białym koniem. Jej kopyta uderzały o ziemię. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam.
- Przepraszam. – powiedziałam w nadziei, że dziewczyna mi to wszystko wytłumaczy i wskaże drogę, lecz ona rzuciła się do ucieczki.
- Poczekaj! Zgubiłam się. – zawołałam.
Klacz zatrzymała się i spojrzała na mnie.
- Kim jesteś i co tu robisz?
- Byłam na wycieczce, ale się zgubiłam. Pomóż mi, proszę!
Dziewczyna podeszła do mnie i powiedziała:
- Mam na imię Klara, jestem pół koniem i pół człowiekiem. Pewnie jesteś przerażona moją postacią, ale to dlatego, że jest nas tak mało. Kiedyś żyliśmy we wszystkich lasach na Ziemi, a teraz zostało nas tylko sześć. Stało się tak, ponieważ okrutni ludzie polowali na nas, by zdobyć nasz skarb. Zostało nas mało, ale nadal bronimy naszej kopalni brylantów.
- Brylantów?
- Tak. My żywimy się nimi. Jest to jedyna rzecz, dzięki której żyjemy.
- To niemożliwe!
- Chodź. Jesteś ranna. Zabiorę cię do naszej kryjówki.
Klara posadziła mnie na swój grzbiet i pojechałyśmy do jej domu. Jej mieszkanie było niezwykłe. Ściany były zrobione z diamentów. Dziewczyna, ku mojemu zdziwieniu, oderwała kawałek ,,ściany” i zjadła go ze smakiem.
- Usiądź. – powiedziała spokojnie, po czym wyciągnęła z małej szufladki maść i posmarowała nią moją ranę.
- Dziękuję...
- Pewnie jesteś głodna. Przyniosę ci potrawkę z brylantów. Poczekaj.
- Dobrze.
Klara wyszła. Zastanawiałam się co mam robić. Ona chciała mi dać do jedzenia diamenty, a ja ich nie jadam. Nie chciałam zrobić jej przykrości. Tyle dla mnie zrobiła. W końcu weszła znowu do pokoju i postawiła przede mną talerz.
- Smacznego.
- Dzięki.
Spojrzałam na jedzenie, skrzywiłam się trochę, ale wzięłam widelec i zaczęłam jeść.
- Mmm. Pyszne!
Brylanty okazały się bardzo dobre. Były słodkie, a gdy tylko dotknęły mojego języka robiły się mięciutkie.
Nagle obok Klary pojawiło się pięć innych dziewczyn. Były bardzo do niej podobne.
- Kto to jest? – Spytała jedna.
- Nie można tu sprowadzać ludzi! – Wykrzyknęła druga.
- Ona powie wszystkim innym, gdzie jest nasza kryjówka i po nas! – Dodała trzecia.
- Nie bójcie się. Ona nic nie powie. Musiałam jej pomóc... – Odrzekła Klara, po czym podeszła do mnie.
- Nie możesz o nas nikomu powiedzieć.
- Nie powiem, obiecuję.
- Myślę, że powinnaś wracać do rodziców. Masz tu ode mnie diament zawieszony na sznurku. To na szczęście.
- Dziękuję ci.
Przytuliłam mocno dziewczynę.
- Którędy mam iść?
- Idź cały czas prosto od wyjścia.
- Pa pa.
- Żegnaj!
Wyszłam małymi drzwiczkami i kierowałam się w stronę podaną przez Klarę.
Wkrótce zobaczyłam rodziców.
- Gdzie ty byłaś? – spytał tata.
- Zgubiłam się. Dobrze, że was znalazłam.
- Co ty masz na szyi? – zapytała mama.
- Znalazłam... To chyba jakiś sztuczny kamień.
- Acha.
Gdy wróciliśmy do domu, było już późno. Usiadłam na krześle w swoim małym pokoiku i patrzyłam się na prezent, który dostałam od niezwykłej przyjaciółki. Nie zasnęłam tej nocy, nie mogłam. Cały czas rozmyślałam o wydarzeniach w lesie. Klara była dla mnie taka szlachetna. Pewnie potrzebowała sporo odwagi, żeby mi zaufać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ją spotkam.
Pewnego dnia pojechałam z moją przyjaciółką i jej rodzicami na działk. Znajdowała się ona w Warszawie w samym środku lasu.
Nasi opiekunowie poprosily nas abyśmy poszły do ciostki po jagody . Trochę sie bałysmy ponieaz bylo juz ciemno . W trakcie wyprawy coś zaszeleściło w krzakach ja i agata strasznie sie przestraszyłysmy . Niestety m,oja przyjaciółka jest bardzo ciekawska i podeszła bliżej bardzo się bałam . Agata przewróciła sie i ubadła prosto w podejrzane krzaki zaczełąm krzyczec . Okazało sie ze w krzakach był malutki kotek porzucony przez jego matkę . gdy doszłysmy do ciotki dała nam jagody i wróciłyśmy . poprosiliśmy czy mozemy zatrzymac maja kicie rodzicie pozwolili byłam uradowana .
Bardzo podobała mi sie ta noc nigdy jej nei zapomne a kotek mieszka u mnie ma na imie Śnierzynka