Stoję u bram zamku i łomocę pięściami w drzwi i krzyczę -oddajcie mi córkę,oddajcie,a weźcie mnie.O Boze dopomóż mnie biednemu.Oni nie otwierają bram,a ja stoję i nie wiem co mam czynić.Nie obchodzi mnie co stanie się ze mną,ale myślę o mej najukochańszej córce-Danusi.Biedula ona ,zakuta na pewno w kajdany.Dlaczego mnie to spotkało?Dlaczego Bóg tak bardzo mnie doświadcza?O ja nieszczęśliwy,na córkę swoją nieszczęście sprowadzilem,ale gdybym wiedział co te szakale chcą uczynić ,zabrałbym ją w bezpieczne miejsce.Ukryłbym ją przed światem,przed wrogiem,przed Krzyżakami.Boże jeżeli słyszysz mnie,widzisz, pomóż,pomóż mi odzyskać córkę.Przecież ona niewinna,ona ma przed soba jeszcze wiele dni życia,nie czas jej umierać.Żadnemu ojcu nie życzę tego co ja teraz przeżywam.Boję się ,bardzo się boję o to co za chwilę może się zdarzyć.Gdybym miał chociaż pewność,że ona zdrowa i cała ,ze nic jej nie grozi albo,że ją puszczą wolno,za to mógłbym nawet oddać życie swoje.Boże ,błagam Cię na kolanach ,ja Twój uniżony sługa,wesprzyj mnie ,pomóż,nie mnie ,mojej córce najukochańszej.Mogę skamlać jak pies,a nawet poniżyć się jeszcze bardziej,ale niech oni oddadzą mi Danuśkę.Widzę ich tam na wieży,stoją i śmieją się ze mnie,ale nie obchodzi mnie to wcale.Chcę żeby w końcu otworzyli bramy,chcę zobaczyć swoją córkę i ochronić ją przed całym zlem.Nie spocznę dopóki tego nie osiągnę.
Stoję u bram zamku i łomocę pięściami w drzwi i krzyczę -oddajcie mi córkę,oddajcie,a weźcie mnie.O Boze dopomóż mnie biednemu.Oni nie otwierają bram,a ja stoję i nie wiem co mam czynić.Nie obchodzi mnie co stanie się ze mną,ale myślę o mej najukochańszej córce-Danusi.Biedula ona ,zakuta na pewno w kajdany.Dlaczego mnie to spotkało?Dlaczego Bóg tak bardzo mnie doświadcza?O ja nieszczęśliwy,na córkę swoją nieszczęście sprowadzilem,ale gdybym wiedział co te szakale chcą uczynić ,zabrałbym ją w bezpieczne miejsce.Ukryłbym ją przed światem,przed wrogiem,przed Krzyżakami.Boże jeżeli słyszysz mnie,widzisz, pomóż,pomóż mi odzyskać córkę.Przecież ona niewinna,ona ma przed soba jeszcze wiele dni życia,nie czas jej umierać.Żadnemu ojcu nie życzę tego co ja teraz przeżywam.Boję się ,bardzo się boję o to co za chwilę może się zdarzyć.Gdybym miał chociaż pewność,że ona zdrowa i cała ,ze nic jej nie grozi albo,że ją puszczą wolno,za to mógłbym nawet oddać życie swoje.Boże ,błagam Cię na kolanach ,ja Twój uniżony sługa,wesprzyj mnie ,pomóż,nie mnie ,mojej córce najukochańszej.Mogę skamlać jak pies,a nawet poniżyć się jeszcze bardziej,ale niech oni oddadzą mi Danuśkę.Widzę ich tam na wieży,stoją i śmieją się ze mnie,ale nie obchodzi mnie to wcale.Chcę żeby w końcu otworzyli bramy,chcę zobaczyć swoją córkę i ochronić ją przed całym zlem.Nie spocznę dopóki tego nie osiągnę.