Napisz list pożegnalny do chłopka który ci się podoba.
Mileyx3
Drogi ..... (imię chłopaka )! Chciałam się Pożegnać . Wyjeżdżam ... (Gdzie?) i już tutaj nie przyjadę . Może utrzymamy kontakt i będziemy do siebie pisać lun dzwonić. Bardzo miło mi się z tobą kolegowało. Pozdrawiam .... (Twoje imię. )
0 votes Thanks 0
martaroki
Witaj Wojtku chciała bym w tym liście się z tobą pożegnać i podziękować Ci za te dobre czyny.Dziękuje Ci ,że mi pomogłeś w wielu sprawach a szczególnie w tej najważniejszej.Ale muszę coś wyznać tobie ,że bardzo mi się podobasz ale nic nie zrobię.Żegnam Cię i pamiętaj zawsze o mnie
1 votes Thanks 1
Zgłoś nadużycie!
Deszczowy październikowy dzień, godzina 8.00 Wszyscy uczniowie pędzą gdzieś na lekcje, a ja znowu muszę siedzieć na sali gimnastycznej z grupą uczniów pozbieranych z różnych klas. Obserwując ich dochodzę do wniosku, że niektórzy z nich sprawiają wrażenie wyrwanych z innej rzeczywistości... Słucham śpiewu jednej dziewczyny z pierwszej klasy. Idzie jej nieźle, ale widać, że nigdy nie brała lekcji śpiewu. Mogłaby jeszcze zarobić dużą kasę - no tak, znowu odzywa się mój materializm. Zawszę znajdę jakieś powiązanie z kasą, ale to chyba rodzinne. Ojciec od małego uczył mnie, że pieniądze są najważniejsze, a bez nich człowiek jest nikim. Ktoś wypowiada moje imię. Spoglądam w stronę Kamila, który patrzy na mnie zza swojej perkusji pytająco. - Zamierzasz dzisiaj zatańczyć, czy jesteś już taką gwiazdą, że Darek ma sam tańczyć? - mój polonista przygotowujący apel nie umiał powstrzymać się od złośliwości. Zeszłam bez słowa z parapetu i stanęłam naprzeciwko Darka. Jak nigdy miałam wrażenie, że muzyka odbija się od niego docierając do mnie nielicznymi nutami. Co jakiś czas mylę krok, jestem rozkojarzona. Polonista powiedział coś w stylu "no, bo po co tu się starać, skoro...". Zamknęłam oczy i rzuciłam się na materace. Nie miałam ochoty z nikim gadać, nie dzisiaj, nie teraz. - Co się z Tobą dzieje? - usłyszałam głos Darka, który położył się obok mnie. - Wszystko jest ok - skłamałam, nie otwierając oczu, do których pod wpływem wspomnień napłynęły mi łzy. - Jesteś rozkojarzona i mylisz kroki w tańcu, a wiem, że trenujesz od 8 lat, więc nie mów mi, że wszystko jest ok - wyczułam zmianę jego w głosie, byłam przekonana, że się delikatnie uśmiecha, ale nie odważyłam się otworzyć oczu.- Przyjacielowi chyba możesz powiedzieć? Przyjacielowi... Właśnie na tym polegał cały mój problem. Przyjacielowi, owszem, mogę powiedzieć wszystko, a co jeżeli przyjaciel jest moją miłością? Mało tego... Miłością młodszą o 2 lata. - Darek, naprawdę wszystko jest ok. Po prostu jestem jakaś rozkojarzona, to pewnie przez tą pogodę. - skłamałam siadając powoli i patrząc mu prosto w oczy. Zmusiłam się do delikatnego uśmiechu. Matka zawsze mi powtarzała, że jestem urodzoną aktorką. Ciekawe, czy uwierzył w to, co mu powiedziałam, czy może delikatnie zadrżał mi głos i on to wyłapał. - Rozumiem - powiedział analizując moje słowa i uśmiechając się lekko. - Taka pogoda też wpływa na mnie dekoncentrująco...
Chciałam się Pożegnać . Wyjeżdżam ... (Gdzie?) i już tutaj nie przyjadę . Może utrzymamy kontakt i będziemy do siebie pisać lun dzwonić. Bardzo miło mi się z tobą kolegowało.
Pozdrawiam .... (Twoje imię. )
Wszyscy uczniowie pędzą gdzieś na lekcje, a ja znowu muszę siedzieć na sali gimnastycznej z grupą uczniów pozbieranych z różnych klas. Obserwując ich dochodzę do wniosku, że niektórzy z nich sprawiają wrażenie wyrwanych z innej rzeczywistości...
Słucham śpiewu jednej dziewczyny z pierwszej klasy. Idzie jej nieźle, ale widać, że nigdy nie brała lekcji śpiewu. Mogłaby jeszcze zarobić dużą kasę - no tak, znowu odzywa się mój materializm. Zawszę znajdę jakieś powiązanie z kasą, ale to chyba rodzinne. Ojciec od małego uczył mnie, że pieniądze są najważniejsze, a bez nich człowiek jest nikim.
Ktoś wypowiada moje imię. Spoglądam w stronę Kamila, który patrzy na mnie zza swojej perkusji pytająco.
- Zamierzasz dzisiaj zatańczyć, czy jesteś już taką gwiazdą, że Darek ma sam tańczyć? - mój polonista przygotowujący apel nie umiał powstrzymać się od złośliwości.
Zeszłam bez słowa z parapetu i stanęłam naprzeciwko Darka. Jak nigdy miałam wrażenie, że muzyka odbija się od niego docierając do mnie nielicznymi nutami. Co jakiś czas mylę krok, jestem rozkojarzona. Polonista powiedział coś w stylu "no, bo po co tu się starać, skoro...". Zamknęłam oczy i rzuciłam się na materace. Nie miałam ochoty z nikim gadać, nie dzisiaj, nie teraz.
- Co się z Tobą dzieje? - usłyszałam głos Darka, który położył się obok mnie.
- Wszystko jest ok - skłamałam, nie otwierając oczu, do których pod wpływem wspomnień napłynęły mi łzy.
- Jesteś rozkojarzona i mylisz kroki w tańcu, a wiem, że trenujesz od 8 lat, więc nie mów mi, że wszystko jest ok - wyczułam zmianę jego w głosie, byłam przekonana, że się delikatnie uśmiecha, ale nie odważyłam się otworzyć oczu.- Przyjacielowi chyba możesz powiedzieć?
Przyjacielowi... Właśnie na tym polegał cały mój problem. Przyjacielowi, owszem, mogę powiedzieć wszystko, a co jeżeli przyjaciel jest moją miłością? Mało tego... Miłością młodszą o 2 lata.
- Darek, naprawdę wszystko jest ok. Po prostu jestem jakaś rozkojarzona, to pewnie przez tą pogodę. - skłamałam siadając powoli i patrząc mu prosto w oczy. Zmusiłam się do delikatnego uśmiechu.
Matka zawsze mi powtarzała, że jestem urodzoną aktorką. Ciekawe, czy uwierzył w to, co mu powiedziałam, czy może delikatnie zadrżał mi głos i on to wyłapał.
- Rozumiem - powiedział analizując moje słowa i uśmiechając się lekko. - Taka pogoda też wpływa na mnie dekoncentrująco...