Wiem, że po tym, co zrobiłam nie masz ochoty ze mną rozmawiać, dlatego pisze ten list. Wiem, że byłam egoistyczna, chciwa i zachłanna. Dla zrealizowania marzeń byłam gotowa zrobić wszystko. Z zimną krwią zamordowałam własną siostrę, tylko po to, żeby zdobyć jej dzbanek z malinami. Nie chciałam zniżyć się do jej poziomu i poprosić jej o niego. Lecz później nie miałam odwagi przyznać się do błędu i porażki, byłoby to dla mnie upokarzające, dlatego nie chciałam wskrzeszenia Aliny. Pewnie myślisz, że zrobiłam to specjalnie, że miałam to zaplanowane, ale tak naprawdę działałam, pod wpływem emocji, nie chciałam tego zrobić. Potem okłamałam Cię, że ona uciekła od nas i zaczął się łańcuch nieszczerości. Teraz rozumiem, że nieumiejętność przyznania się do błędu była prawdziwa porażką. Chciałam Ci również powiedzieć, że deklarując Kirkorowi to samo, co Alina, chciałam po prostu zrobić na nim wrażenie, choć tak naprawdę go nie kochałam, a ona tak. Gdy już wreszcie zostałam jego żoną chciałam być najważniejsza, przed ludem udawałam troskliwą i dobrą panią. Tak naprawdę to zdradzałam Kirkora z Kostrynem. Razem postanowiliśmy zabić Kirkora i Pustelnika. Chcieliśmy razem rządzić w królestwie, ale ja byłam zbyt pyszna, żeby dzielić się z kimś tronem, bogactwem i władzą, dlatego otrułam Kostryna. Wtedy przyszły mi te zbrodnie z łatwością. Nie bałam się sprawiedliwości ludzkiej i boskiej. Nie miałam wyrzutów sumienia, ale żyłam w ciągłym strachu. Wobec Ciebie wcale nie zachowywałam się lepiej. Wręcz przeciwnie, byłam okropną córką. Nie odwzajemniałam uczucia, jakim darzyłaś mnie razem z Aliną, nie darzyłam Cię szacunkiem, traktowałam jak przedmiot, nie troszczyłam się o Ciebie, bardzo irytowały mnie twoje marzenia. Będąc na zamku wstydziłam się Ciebie i swojego pochodzenia, nie umiałam się do Ciebie przyznać. Nie chciałam przebywać w twoim towarzystwie. Zamknęłam Cię w małej komórce, nie karmiłam i nie dawałam pić. Ty się upominałaś o jedzenie i picie, ale ja to ignorowałam. Na sądzie, gdy nie chciałaś wyjawić imienia wyrodnej córki, czyli mojego skazano Cię na tortury, a ja nie zareagowałam. Przeze mnie umarłaś. Nie wybaczę sobie tego. Na twoim miejscu też bym mi nie wybaczyła, ale proszę Cię i przebaczenie. Uświadomiłam sobie pewne rzeczy, między innymi to że, nie można budować swojego szczęścia na cierpieniu innych.
Wiem, że po tym, co zrobiłam nie masz ochoty ze mną rozmawiać, dlatego pisze ten list. Wiem, że byłam egoistyczna, chciwa i zachłanna. Dla zrealizowania marzeń byłam gotowa zrobić wszystko. Z zimną krwią zamordowałam własną siostrę, tylko po to, żeby zdobyć jej dzbanek z malinami. Nie chciałam zniżyć się do jej poziomu i poprosić jej o niego. Lecz później nie miałam odwagi przyznać się do błędu i porażki, byłoby to dla mnie upokarzające, dlatego nie chciałam wskrzeszenia Aliny. Pewnie myślisz, że zrobiłam to specjalnie, że miałam to zaplanowane, ale tak naprawdę działałam, pod wpływem emocji, nie chciałam tego zrobić. Potem okłamałam Cię, że ona uciekła od nas i zaczął się łańcuch nieszczerości. Teraz rozumiem, że nieumiejętność przyznania się do błędu była prawdziwa porażką. Chciałam Ci również powiedzieć, że deklarując Kirkorowi to samo, co Alina, chciałam po prostu zrobić na nim wrażenie, choć tak naprawdę go nie kochałam, a ona tak. Gdy już wreszcie zostałam jego żoną chciałam być najważniejsza, przed ludem udawałam troskliwą i dobrą panią. Tak naprawdę to zdradzałam Kirkora z Kostrynem. Razem postanowiliśmy zabić Kirkora i Pustelnika. Chcieliśmy razem rządzić w królestwie, ale ja byłam zbyt pyszna, żeby dzielić się z kimś tronem, bogactwem i władzą, dlatego otrułam Kostryna. Wtedy przyszły mi te zbrodnie z łatwością. Nie bałam się sprawiedliwości ludzkiej i boskiej. Nie miałam wyrzutów sumienia, ale żyłam w ciągłym strachu. Wobec Ciebie wcale nie zachowywałam się lepiej. Wręcz przeciwnie, byłam okropną córką. Nie odwzajemniałam uczucia, jakim darzyłaś mnie razem z Aliną, nie darzyłam Cię szacunkiem, traktowałam jak przedmiot, nie troszczyłam się o Ciebie, bardzo irytowały mnie twoje marzenia. Będąc na zamku wstydziłam się Ciebie i swojego pochodzenia, nie umiałam się do Ciebie przyznać. Nie chciałam przebywać w twoim towarzystwie. Zamknęłam Cię w małej komórce, nie karmiłam i nie dawałam pić. Ty się upominałaś o jedzenie i picie, ale ja to ignorowałam. Na sądzie, gdy nie chciałaś wyjawić imienia wyrodnej córki, czyli mojego skazano Cię na tortury, a ja nie zareagowałam. Przeze mnie umarłaś. Nie wybaczę sobie tego. Na twoim miejscu też bym mi nie wybaczyła, ale proszę Cię i przebaczenie. Uświadomiłam sobie pewne rzeczy, między innymi to że, nie można budować swojego szczęścia na cierpieniu innych.
NIw wiem czy o to ci chodzi ..:)