STRASZNY DWÓR Rzecz dzieje się w pierwszej połowie XVIII wieku. Zbigniew i Stefan wracają do domu po skończonej służbie wojskowej. Poprzysięgają się nie żenić. Ale inne są zamiary ich stryjenki - Cześnikowej. Bracia jednak, wbrew jej woli, odwiedzają starego przyjaciela ich ojca - Miecznika z Kalinowa i poznają tam jego piękne córki. Zaczynają się wahać. Tymczasem Cześnikowa, która chce ich wydać za inne panny, wyrabia im złą markę u Miecznika, twierdząc, że to tchórze. Damazy, panny i Skołuba postanawiają przekonać się, czy panicze są faktycznie podszyci strachem. Skołuba opowiada Maciejowi wojennemu druhowi braci w służbie u nich "straszną" historię Strasznego Dworu. Panicze nic sobie z tego nie robią, ale chcąc dotrzymać postanowienia, decydują się wyjechać. Mało tego - wrażenie na nich robi inna historia, nie ta o praprababkach czy duchach w zegarze. Damazy mówi im bowiem, że gmach ten przed laty powstał z hańbiących usług zapłaty, że na tych murach przekleństwa i łzy i stąd nad nimi gniew Boski grzmi!. Miecznik wyjaśnia jednak sytuację - podstęp Damazego wychodzi na jaw, podobnie jak wzajemne zauroczenie młodych, ku ogólnej radości i wstydowi Damazego właśnie. Tak.. tak... to straszny, bardzo straszny dwór! - jak powiedział Stefan w Arii z kurantem, a sam Miecznik, gospodarz dworu też dopowie i tak strasznym będzie wciąż, Boska wola!... dlaczego? Grozę sąsiadów wywołuje uroda mieszkających "od zawsze" w Kalinowie panien. W trudnych wojennych czasach to tam w konkury uderzają młodzi przystojni szlachcice. Córkom sąsiadów zagraża staropanieństwo.
HALKA
Akt I
Na dwór Stolnika zjechała okoliczna szlachta z okazji zaręczyn jego córki, Zofii z Januszem, młodym dziedzicem góralskich wiosek. Zaufany sługa Stolnika, Dziemba, wznosi przy dźwiękach poloneza toast za pomyślność młodej pary. Gdy Janusz i Zofia proszą Stolnika o tradycyjne błogosławieństwo, słyszą smutny śpiew wiejskiej dziewczyny, która z rozpaczą szuka swego ukochanego. Śpiew ten porusza wszystkich, ale najbardziej Janusza, który rozpoznaje głos Halki - dziewczyny z gór, którą kochał i porzucił dla Stolnikówny. Pytania Zofii i Stolnika zbywa słowami współczucia dla nieznanej dziewczyny i zostaje sam pod pretekstem, że chce udzielić wsparcia nieszczęśliwej dziewczynie. Janusz w krótkiej arii daje wyraz swej miłości do porzuconej Halki i dręczącym go wyrzutom sumienia. Na to nadchodzi Halka i spostrzegłszy Janusza tuli się do niego, a bezradny wobec jej radości Janusz zapewnia ją o swoich niezmiennych uczuciach i przyrzeka, że do niej powróci. Słysząc wracających gości odprawia dziewczynę i każe jej czekać w umówionym miejscu. Halka odchodzi pełna wiary w odzyskane szczęście, nie pamiętając już o przestrogach Jontka, zakochanego w niej młodego górala. Tłum rozbawionych gości wiwatuje na cześć Stolnika i pary młodej. Dziemba każe grać mazura, który otwiera dalszy ciąg zabawy zaręczynowej.
Akt II
W ogrodach dworskich Stolnika czeka na Halkę Jontek, chcąc udowodnić jej zdradę Janusza. Halka raz jeszcze wypowiada swoją miłość do Janusza i nadzieję powrotu szczęśliwych dni. Jontkowi zarzuca, że ją okłamał, mówiąc o niewierności ukochanego. Jontek jeszcze raz przekonuje ją, że młody dziedzic porzucił ją dla małżeństwa ze szlachcianką. Z głębokim żalem mówi o swojej miłości do Halki, która wzgardziła nim na jedno skinienie panicza. Słysząc toasty dochodzące z dworu Halka rzuca się do drzwi i domaga się, aby wpuszczono ją do panicza, który jest ojcem jej dziecka. Rozgniewany Janusz wychodzi i łaje Jontka za sprowadzenie tu Halki, którą podejrzewa o obłęd, każe mu odprowadzić ją do wsi i obiecuje nagrodę. Zrozpaczoną Halkę i wściekłego Jontka otaczają goście, jej smutny śpiew i obecny wygląd zepsuł zabawę i zaniepokoił Zofię. Dziemba, na rozkaz Janusza wyprowadza Halkę i Jontka z kręgu zaręczynowych gości.
Akt III
Akcja przenosi się do wsi rodzinnej Halki i Jontka, będącej własnością Janusza. Górale i góralki wypoczywają po całym tygodniu pracy i rozmawiają o zapowiedzianym weselu panicza. Rozmowy urozmaicają sobie żywiołowymi tańcami. Nagle zauważają wracających Halkę i Jontka. Ze współczuciem patrzą na pogrążoną w obłędzie dziewczynę, słuchają opowieści Jontka o spotkaniu z Januszem i śpiewu Halki o sokole i zabitym przez niego gołąbeczku. W dali pojawia się orszak weselny Janusza, udający się na ślub do wiejskiego kościółka.
Akt IV
Na placu przed kościołem zjawia się Jontek. Dudziarzowi, grającemu wesoło na powitanie weselnego orszaku każe grać smętnie, po naszemu. W arii Szumią jodły na gór szczycie wypowiada swój żal do Halki, która odepchnęła jego wierne uczucia dla zachcianki panicza. Na plac wbiega, powstrzymywana przez górali, obłąkana Halka. Siada na uboczu. Wyprzedzając orszak wchodzi na plac Dziemba, każąc chłopom radośnie witać nową dziedziczkę. Ludzie, wstrząśnięci tragedią Halki niechętnie witają młodą parę i składają jej życzenia. Janusz, Zofia i Stolnik spostrzegają Halkę, powstaje zamieszanie, bo obłąkana zdaje się poznawać Janusza. Ten przyspiesza obrzęd weselny, orszak wchodzi do kościoła, za nim podążają górale. Wchodząc w drzwi kościoła życzą młodym "stałego szczęścia", Jontek dorzuca głośno - "I cierpienia". Mimo gniewu Dziemby nikt z tłumu nie zdradza sprawcy buntowniczego krzyku. Halka przytomnieje na chwilę i pyta Jontka o Janusza. Góral z goryczą i gniewem pokazuje jej przez otwarte drzwi kościoła klęczącą przed ołtarzem parę młodą i sam wchodzi do wnętrza. Halka jest zrozpaczona tą myślą. Myśl o dziecku budzi w niej pragnienie zemsty - zbiera więc chrust, zapala go i biegnie, by podpalić kościół. W ostatniej chwili opamiętuje się, ze słowami przebaczenia dla Janusza rzuca się ze skały w nurt górskiej rzeki.
STRASZNY DWÓR
Rzecz dzieje się w pierwszej połowie XVIII wieku. Zbigniew i Stefan wracają do domu po skończonej służbie wojskowej. Poprzysięgają się nie żenić. Ale inne są zamiary ich stryjenki - Cześnikowej. Bracia jednak, wbrew jej woli, odwiedzają starego przyjaciela ich ojca - Miecznika z Kalinowa i poznają tam jego piękne córki. Zaczynają się wahać. Tymczasem Cześnikowa, która chce ich wydać za inne panny, wyrabia im złą markę u Miecznika, twierdząc, że to tchórze. Damazy, panny i Skołuba postanawiają przekonać się, czy panicze są faktycznie podszyci strachem. Skołuba opowiada Maciejowi wojennemu druhowi braci w służbie u nich "straszną" historię Strasznego Dworu. Panicze nic sobie z tego nie robią, ale chcąc dotrzymać postanowienia, decydują się wyjechać. Mało tego - wrażenie na nich robi inna historia, nie ta o praprababkach czy duchach w zegarze. Damazy mówi im bowiem, że gmach ten przed laty powstał z hańbiących usług zapłaty, że na tych murach przekleństwa i łzy i stąd nad nimi gniew Boski grzmi!. Miecznik wyjaśnia jednak sytuację - podstęp Damazego wychodzi na jaw, podobnie jak wzajemne zauroczenie młodych, ku ogólnej radości i wstydowi Damazego właśnie. Tak.. tak... to straszny, bardzo straszny dwór! - jak powiedział Stefan w Arii z kurantem, a sam Miecznik, gospodarz dworu też dopowie i tak strasznym będzie wciąż, Boska wola!... dlaczego? Grozę sąsiadów wywołuje uroda mieszkających "od zawsze" w Kalinowie panien. W trudnych wojennych czasach to tam w konkury uderzają młodzi przystojni szlachcice. Córkom sąsiadów zagraża staropanieństwo.
HALKA
Akt INa dwór Stolnika zjechała okoliczna szlachta z okazji zaręczyn jego córki, Zofii z Januszem, młodym dziedzicem góralskich wiosek. Zaufany sługa Stolnika, Dziemba, wznosi przy dźwiękach poloneza toast za pomyślność młodej pary. Gdy Janusz i Zofia proszą Stolnika o tradycyjne błogosławieństwo, słyszą smutny śpiew wiejskiej dziewczyny, która z rozpaczą szuka swego ukochanego. Śpiew ten porusza wszystkich, ale najbardziej Janusza, który rozpoznaje głos Halki - dziewczyny z gór, którą kochał i porzucił dla Stolnikówny. Pytania Zofii i Stolnika zbywa słowami współczucia dla nieznanej dziewczyny i zostaje sam pod pretekstem, że chce udzielić wsparcia nieszczęśliwej dziewczynie. Janusz w krótkiej arii daje wyraz swej miłości do porzuconej Halki i dręczącym go wyrzutom sumienia. Na to nadchodzi Halka i spostrzegłszy Janusza tuli się do niego, a bezradny wobec jej radości Janusz zapewnia ją o swoich niezmiennych uczuciach i przyrzeka, że do niej powróci. Słysząc wracających gości odprawia dziewczynę i każe jej czekać w umówionym miejscu. Halka odchodzi pełna wiary w odzyskane szczęście, nie pamiętając już o przestrogach Jontka, zakochanego w niej młodego górala. Tłum rozbawionych gości wiwatuje na cześć Stolnika i pary młodej. Dziemba każe grać mazura, który otwiera dalszy ciąg zabawy zaręczynowej.
Akt IIW ogrodach dworskich Stolnika czeka na Halkę Jontek, chcąc udowodnić jej zdradę Janusza. Halka raz jeszcze wypowiada swoją miłość do Janusza i nadzieję powrotu szczęśliwych dni. Jontkowi zarzuca, że ją okłamał, mówiąc o niewierności ukochanego. Jontek jeszcze raz przekonuje ją, że młody dziedzic porzucił ją dla małżeństwa ze szlachcianką. Z głębokim żalem mówi o swojej miłości do Halki, która wzgardziła nim na jedno skinienie panicza. Słysząc toasty dochodzące z dworu Halka rzuca się do drzwi i domaga się, aby wpuszczono ją do panicza, który jest ojcem jej dziecka. Rozgniewany Janusz wychodzi i łaje Jontka za sprowadzenie tu Halki, którą podejrzewa o obłęd, każe mu odprowadzić ją do wsi i obiecuje nagrodę. Zrozpaczoną Halkę i wściekłego Jontka otaczają goście, jej smutny śpiew i obecny wygląd zepsuł zabawę i zaniepokoił Zofię. Dziemba, na rozkaz Janusza wyprowadza Halkę i Jontka z kręgu zaręczynowych gości.
Akt IIIAkcja przenosi się do wsi rodzinnej Halki i Jontka, będącej własnością Janusza. Górale i góralki wypoczywają po całym tygodniu pracy i rozmawiają o zapowiedzianym weselu panicza. Rozmowy urozmaicają sobie żywiołowymi tańcami. Nagle zauważają wracających Halkę i Jontka. Ze współczuciem patrzą na pogrążoną w obłędzie dziewczynę, słuchają opowieści Jontka o spotkaniu z Januszem i śpiewu Halki o sokole i zabitym przez niego gołąbeczku. W dali pojawia się orszak weselny Janusza, udający się na ślub do wiejskiego kościółka.
Akt IVNa placu przed kościołem zjawia się Jontek. Dudziarzowi, grającemu wesoło na powitanie weselnego orszaku każe grać smętnie, po naszemu. W arii Szumią jodły na gór szczycie wypowiada swój żal do Halki, która odepchnęła jego wierne uczucia dla zachcianki panicza. Na plac wbiega, powstrzymywana przez górali, obłąkana Halka. Siada na uboczu. Wyprzedzając orszak wchodzi na plac Dziemba, każąc chłopom radośnie witać nową dziedziczkę. Ludzie, wstrząśnięci tragedią Halki niechętnie witają młodą parę i składają jej życzenia. Janusz, Zofia i Stolnik spostrzegają Halkę, powstaje zamieszanie, bo obłąkana zdaje się poznawać Janusza. Ten przyspiesza obrzęd weselny, orszak wchodzi do kościoła, za nim podążają górale. Wchodząc w drzwi kościoła życzą młodym "stałego szczęścia", Jontek dorzuca głośno - "I cierpienia". Mimo gniewu Dziemby nikt z tłumu nie zdradza sprawcy buntowniczego krzyku. Halka przytomnieje na chwilę i pyta Jontka o Janusza. Góral z goryczą i gniewem pokazuje jej przez otwarte drzwi kościoła klęczącą przed ołtarzem parę młodą i sam wchodzi do wnętrza. Halka jest zrozpaczona tą myślą. Myśl o dziecku budzi w niej pragnienie zemsty - zbiera więc chrust, zapala go i biegnie, by podpalić kościół. W ostatniej chwili opamiętuje się, ze słowami przebaczenia dla Janusza rzuca się ze skały w nurt górskiej rzeki.