oziankojagodoo
Królowa nie nosi czerwonej, ciągnącej się po ziemi szaty, ale czarną, krótką kieckę wyposażoną w coś w rodzaju skrzydełek. Jej dwór składa się z szambelana w czarnej, ale dla odmiany długiej kiecce, i z trzech kochanek w różowych kieckach. Poddani to kowale (awansujący później na dyplomatów) w żółtych kombinezonach. A królowa poza upodobaniem do niezwyczajnych strojów ma jedną interesującą słabość: uwielbia zamieniać wszystkich w kobiety.
Wymarzony świat władczej królowej (w tej roli świetna Alicja Szrajer) jest rzeczywistością totalitarną: wszyscy ludzie go zamieszkujący po pierwsze są kobietami, po drugie - kochają być kobietami, i po trzecie - na wiele rozmaitych sposobów chcą swoją kobiecość rozwijać. Kobieca tożsamość, narzucana otoczeniu przez królową, staje się źródłem przemocy i represji, której ofiary na domiar złego muszą twierdzić, że są szczęśliwe, bo przecież królowa czyniąca swoich poddanych nieszczęśliwymi nie byłaby dobrą królową.
Określenia takie jak: "dobry", "uczciwy", "sprawiedliwy", "prawdziwy", są wypowiadane bardzo często przez postacie spektaklu. Nie da się jednak na podstawie tych wypowiedzi wywnioskować, co to znaczy, że ktoś jest sprawiedliwy czy uczciwy. Nie otrzymujemy również satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie, kto to jest "prawdziwa kobieta", "prawdziwa królowa" czy "spełniony człowiek", chociaż takie określenia pojawiają się w dialogach. Pozytywne określenia okazują się być jedynie narzędziami mającymi służyć do zdobycia władzy i stłamszenia innych ludzi.
Bo spektakl Teatru im. Kołpaka mówi więcej o władzy i przemocy, niż o feminizmie, seksizmie czy o kobiecej histerii. Przemoc, choć w przedstawieniu ukrywa się pod przykrywką zniewalającej kobiecości, tłamsi wszystkich dookoła, niezależnie od płci. Atrybuty kobiecości (szczególnie piersi) czasem są narzędziem przemocy (na przykład kiedy są "doklejane" mężczyznom, aby "doświadczyli pełni człowieczeństwa"), a czasem jej przedmiotem (kiedy osoby z biustem są traktowane jak rzeczy do gwałcenia). Nie ma prostego klucza do "Dyplomatów" i próby sprowadzenia spektaklu do jednej, generalnej myśli są skazane na porażkę.
Dlatego właśnie przedstawienie jest niebanalne. Stwierdzając to, zalecam obejrzenie "Dyplomatów" przy nabliższej sposobności tym wszystkim, którzy spektaklu dotychczas nie widzieli.
"
2 votes Thanks 0
ktoś1245
"Baśń o Wiośnie" Pewna pani przyszła do lasu w pięknej zielonej sukni w kwiaty, z koszyczkiem małych mchów i jasnozielonych listków.Lecz w lesie wszyscy jeszcze spali.Gdy owa pani zaczęła budzić kwiaty. Wszystkie leniwe były, ale gdy ją zobaczyły szybko wołały, że wiosna już przyszła. Zaraz powstawały niedźwiadki, bobry i żaby.Wiewioreczki się krzątały i na skraju lasy Wiosny wypatrywały.Później wiosna zajżała na łąki, pola i podwórka, aby trawke zazielenić. Z rzek lód, śnieg ulic i sopelki z dachów stopiła. Słoneczko pięknie zaświeciło, dzieci się bawiły i z pierwszych krokusików wiośnie wianuszek uwiły.
Wymarzony świat władczej królowej (w tej roli świetna Alicja Szrajer) jest rzeczywistością totalitarną: wszyscy ludzie go zamieszkujący po pierwsze są kobietami, po drugie - kochają być kobietami, i po trzecie - na wiele rozmaitych sposobów chcą swoją kobiecość rozwijać. Kobieca tożsamość, narzucana otoczeniu przez królową, staje się źródłem przemocy i represji, której ofiary na domiar złego muszą twierdzić, że są szczęśliwe, bo przecież królowa czyniąca swoich poddanych nieszczęśliwymi nie byłaby dobrą królową.
Określenia takie jak: "dobry", "uczciwy", "sprawiedliwy", "prawdziwy", są wypowiadane bardzo często przez postacie spektaklu. Nie da się jednak na podstawie tych wypowiedzi wywnioskować, co to znaczy, że ktoś jest sprawiedliwy czy uczciwy. Nie otrzymujemy również satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie, kto to jest "prawdziwa kobieta", "prawdziwa królowa" czy "spełniony człowiek", chociaż takie określenia pojawiają się w dialogach. Pozytywne określenia okazują się być jedynie narzędziami mającymi służyć do zdobycia władzy i stłamszenia innych ludzi.
Bo spektakl Teatru im. Kołpaka mówi więcej o władzy i przemocy, niż o feminizmie, seksizmie czy o kobiecej histerii. Przemoc, choć w przedstawieniu ukrywa się pod przykrywką zniewalającej kobiecości, tłamsi wszystkich dookoła, niezależnie od płci. Atrybuty kobiecości (szczególnie piersi) czasem są narzędziem przemocy (na przykład kiedy są "doklejane" mężczyznom, aby "doświadczyli pełni człowieczeństwa"), a czasem jej przedmiotem (kiedy osoby z biustem są traktowane jak rzeczy do gwałcenia). Nie ma prostego klucza do "Dyplomatów" i próby sprowadzenia spektaklu do jednej, generalnej myśli są skazane na porażkę.
Dlatego właśnie przedstawienie jest niebanalne. Stwierdzając to, zalecam obejrzenie "Dyplomatów" przy nabliższej sposobności tym wszystkim, którzy spektaklu dotychczas nie widzieli.
"
Pewna pani przyszła do lasu w pięknej zielonej sukni w kwiaty, z koszyczkiem małych mchów i jasnozielonych listków.Lecz w lesie wszyscy jeszcze spali.Gdy owa pani zaczęła budzić kwiaty. Wszystkie leniwe były, ale gdy ją zobaczyły szybko wołały, że wiosna już przyszła. Zaraz powstawały niedźwiadki, bobry i żaby.Wiewioreczki się krzątały i na skraju lasy Wiosny wypatrywały.Później wiosna zajżała na łąki, pola i podwórka, aby trawke zazielenić. Z rzek lód, śnieg ulic i sopelki z dachów stopiła. Słoneczko pięknie zaświeciło, dzieci się bawiły i z pierwszych krokusików wiośnie wianuszek uwiły.