Napisz kolejną kartkę z pamietnika nastolatka. z ksiażki pt.,,Pamietnik Nastolatka''
michal22784
Trawa kwitnie, wszystko staję się nowonarodzone, zielone. Czemu nie ja? Czemu w mojej głowie wciąż szare myśli? Za długo to trwa. Za długo… Depresja? Chyba nie, za bardzo powszechne słowo.
Znów płaczę, już nie mam siły płakać, łzy stały się takie ciężkie. Zbyt ciężkie. Wszyscy mówią: „Bądź silna!”. Mam dość bycia silną. Widocznie nie potrafię. Znów leżę w wannie, cała we łzach, cała w rozpaczy i nienawiści do siebie, do ciebie, do świata... Znów czuję się taka malutka, bezbronna, do niczego... Kolejny raz zwracam. Jedzenie mnie męczy. I te chore sny… Wiecie, co mi się śniło? Śniło mi się, że goni mnie budyń czekoladowy. Biegłam ile sił w nogach. Nie chciałam go zjeść, nie mogłam! Mam 174 cm i ważę 59 kg. Boże, nienawidzę siebie! Ile luster już zbiłam, niby przypadkiem, żebym nigdy nie musiała na siebie patrzeć? Wy tego nie zrozumiecie, nikt tego nie zrozumie. Kolejna pusta kartka moich myśli, kolejna z wielu pustych kartek...
Ręce mi śmierdzą, same wymioty. Nikt tego nie dostrzega. Albo i widzą, ale udają, że nie. Żałosne. Wszystko jest żałosne, a szczególnie ja! Pieczenie w gardle. Przyzwyczaiłam się, że przełyk boli. Polubiłam ten ból. Tylko wtedy czuję się wolna. Czuję się pusta w środku. Jednak wy nie wierzycie, że schudnę do 45 kg. Nikt nie wierzy. Ale ja wam udowodnię, udowodnię wszystkim. I wtedy będę wolna, wolna od odrazy, wolna od samej siebie. Będę w końcu kimś...
***
Pojawiła się krew. Wydobywa się z żołądka przez przełyk. Jakoś nie przeraża mnie to. Nawet śmieszy. Czy to nie jest zabawne? Zniszczyłam wszystko dookoła tylko po to, by nosić rozmiar S? Taka myśl przeszła mi przez głowę. .Jednak szybko wróciłam do moich planów, ambicji. Moje postanowienie. Muszę o nim pamiętać.
***
Zauważyłam, że każdy mój zeszyt jest z tyłu pomazany rysunkami prosiaków i innych grubych zwierząt. Najzabawniejsza jest strzałeczka -----> TO JA! Lubię na to patrzeć. Wtedy wiem, że muszę schudnąć za wszelką cenę. Uda mi się. Zobaczycie.
***
I brnę w tym już trochę czasu. I wciąż mi się nie nudzi. Zaczynam stawać się z siebie dumna. Tylko jedno mnie dziwi. Czemu nienawiść nie mija? Coraz bardziej nienawidzę siebie. Przecież chudnę. Czemu to nie mija, tylko narasta? Może jeszcze za mało z siebie dałam, może muszę częściej i więcej. Tak, to na pewno o to chodzi.
***
Kolejne kartki zapisane brudnymi myślami… Kolejne kartki krzyczą! Co się ze mną dzieje?! Staje się głucha na pragnienia moje. Liczy się tylko świat kilogramów. Pokochałam ten świat, a zarazem znienawidziłam za to, że zawładnął moim życiem.
Znów płaczę, już nie mam siły płakać, łzy stały się takie ciężkie. Zbyt ciężkie.
Wszyscy mówią: „Bądź silna!”. Mam dość bycia silną. Widocznie nie potrafię.
Znów leżę w wannie, cała we łzach, cała w rozpaczy i nienawiści do siebie, do ciebie, do świata... Znów czuję się taka malutka, bezbronna, do niczego... Kolejny raz zwracam. Jedzenie mnie męczy. I te chore sny… Wiecie, co mi się śniło? Śniło mi się, że goni mnie budyń czekoladowy. Biegłam ile sił w nogach. Nie chciałam go zjeść, nie mogłam! Mam 174 cm i ważę 59 kg. Boże, nienawidzę siebie! Ile luster już zbiłam, niby przypadkiem, żebym nigdy nie musiała na siebie patrzeć? Wy tego nie zrozumiecie, nikt tego nie zrozumie. Kolejna pusta kartka moich myśli, kolejna z wielu pustych kartek...
Ręce mi śmierdzą, same wymioty. Nikt tego nie dostrzega. Albo i widzą, ale udają, że nie. Żałosne. Wszystko jest żałosne, a szczególnie ja! Pieczenie w gardle. Przyzwyczaiłam się, że przełyk boli. Polubiłam ten ból. Tylko wtedy czuję się wolna. Czuję się pusta w środku.
Jednak wy nie wierzycie, że schudnę do 45 kg. Nikt nie wierzy. Ale ja wam udowodnię, udowodnię wszystkim. I wtedy będę wolna, wolna od odrazy, wolna od samej siebie.
Będę w końcu kimś...
***
Pojawiła się krew. Wydobywa się z żołądka przez przełyk. Jakoś nie przeraża mnie to. Nawet śmieszy. Czy to nie jest zabawne? Zniszczyłam wszystko dookoła tylko po to, by nosić rozmiar S? Taka myśl przeszła mi przez głowę. .Jednak szybko wróciłam do moich planów, ambicji. Moje postanowienie. Muszę o nim pamiętać.
***
Zauważyłam, że każdy mój zeszyt jest z tyłu pomazany rysunkami prosiaków i innych grubych zwierząt. Najzabawniejsza jest strzałeczka -----> TO JA! Lubię na to patrzeć. Wtedy wiem, że muszę schudnąć za wszelką cenę. Uda mi się. Zobaczycie.
***
I brnę w tym już trochę czasu. I wciąż mi się nie nudzi. Zaczynam stawać się z siebie dumna. Tylko jedno mnie dziwi. Czemu nienawiść nie mija? Coraz bardziej nienawidzę siebie. Przecież chudnę. Czemu to nie mija, tylko narasta? Może jeszcze za mało z siebie dałam, może muszę częściej i więcej. Tak, to na pewno o to chodzi.
***
Kolejne kartki zapisane brudnymi myślami… Kolejne kartki krzyczą! Co się ze mną dzieje?! Staje się głucha na pragnienia moje. Liczy się tylko świat kilogramów. Pokochałam ten świat, a zarazem znienawidziłam za to, że zawładnął moim życiem.