Napiszę kartkę z dziennika w którym przdstawiają jeden dzień z życia Ojca Laurentego związany z historią Romea i Juli ....Daje Naj
bartekmikulec
Poniedziałek,30.01.1591r Dziś, gdy słońce jeszcze pełnym blaskiem nie strzeliło, szedłem uzbierać w koszyk z sitowia roślin tak zbawczych jak zgubnych dla zdrowia. Niestety nim wykonałem tę czynność, zagościł w mej celi Romeo. Zaniepokoiłem się o tego młodzieńca, ponieważ mówią, że to zły znak, kto łoże próżne zostawia o tak wczesnej porze. Zapytałem go powód tak nagłej wizyty. Chłopak był cały podenerwowany, a na jego twarzy wystąpiły rumieńce. Wyznał mi, że pokochał córkę Capulettiego- Julię. Nie mogłem w to uwierzyć. Toż to dopiero kochał sie w pięknej Rozalinie! Czyżby młodzieńcza miłość w oczach jedynie, a nie w sercu leżała? Na dodatek poprosił mnie o udzielenie im ślubu. Wtedy sobie pomyślałem: ,, Może z tego zawiązania wyniknie węzeł, który wasze rody zawistne złączy w piekielny łańcuch zgody". Więc w południe znów zawitał do mnie Romeo, a za chwilę dołączyła do niego panna młoda. Od razu poznałem, że sie miłują ponad wszystko. Ceremonia odbyła sie szybko. Już myślałem, że wszystko będzie taj jak zaplanowałem,kiedy dowiedziałem się o morderstwie dokonanym przez Romea i o wygnaniu młodzieńca z Werony. Przyszedł on do mej celi, a ja musiałem nieszczęśnikowi przekazać wyrok księcia. Młody Monteki na to:,,Wygnanie? Zmiłuj sie i śmierć dodaj. Wygnanie bowiem wygląda okropniej niż śmierć. Zaklinam Cię, nie mów :wygnanie". Cóż mogłem poradzić, czułem się okropnie.Powiedziałem mu , aby udał się do Juli i po pożegnaniu wyjechał jeszcze dziś nim zaciągną warty, albo w przebraniu wyjść o świcie i osiąść w Mantui. Wtem nadeszła Marta- piastunka Juli, a gdy objaśniłem jej plan, poszła uprzedzić swoja panią o nim. Tak więc skończył się ten dzień przepełniony nienawiścią i bólem po stracie Tybalta i Merkucja, ale także rozpaczą młodego małżeństwa, które zostało tak niesprawiedliwie rozdzielone.
Dziś, gdy słońce jeszcze pełnym blaskiem nie strzeliło, szedłem uzbierać w koszyk z sitowia roślin tak zbawczych jak zgubnych dla zdrowia. Niestety nim wykonałem tę czynność, zagościł w mej celi Romeo.
Zaniepokoiłem się o tego młodzieńca, ponieważ mówią, że to zły znak, kto łoże próżne zostawia o tak wczesnej porze. Zapytałem go powód tak nagłej wizyty. Chłopak był cały podenerwowany, a na jego twarzy wystąpiły rumieńce. Wyznał mi, że pokochał córkę Capulettiego- Julię. Nie mogłem w to uwierzyć. Toż to dopiero kochał sie w pięknej Rozalinie! Czyżby młodzieńcza miłość w oczach jedynie, a nie w sercu leżała? Na dodatek poprosił mnie o udzielenie im ślubu. Wtedy sobie pomyślałem: ,, Może z tego zawiązania wyniknie węzeł, który wasze rody zawistne złączy w piekielny łańcuch zgody".
Więc w południe znów zawitał do mnie Romeo, a za chwilę dołączyła do niego panna młoda. Od razu poznałem, że sie miłują ponad wszystko. Ceremonia odbyła sie szybko. Już myślałem, że wszystko będzie taj jak zaplanowałem,kiedy dowiedziałem się o morderstwie dokonanym przez Romea i o wygnaniu młodzieńca z Werony. Przyszedł on do mej celi, a ja musiałem nieszczęśnikowi przekazać wyrok księcia. Młody Monteki na to:,,Wygnanie? Zmiłuj sie i śmierć dodaj. Wygnanie bowiem wygląda okropniej niż śmierć. Zaklinam Cię, nie mów :wygnanie". Cóż mogłem poradzić, czułem się okropnie.Powiedziałem mu , aby udał się do Juli i po pożegnaniu wyjechał jeszcze dziś nim zaciągną warty, albo w przebraniu wyjść o świcie i osiąść w Mantui. Wtem nadeszła Marta- piastunka Juli, a gdy objaśniłem jej plan, poszła uprzedzić swoja panią o nim.
Tak więc skończył się ten dzień przepełniony nienawiścią i bólem po stracie Tybalta i Merkucja, ale także rozpaczą młodego małżeństwa, które zostało tak niesprawiedliwie rozdzielone.