Życie wyobrażam sobie jak strome schody. Najpierw się wchodzi, ciągnąc w górę egzaminy, trudne wybory, miłości, męża, wózek z dzieckiem, torby z zakupami, szafę, fortepian, słonia...Uf! Coraz trudniej, coraz więcej bagażu! I nagle pewnego razu... Kobiety, słuchajcie, szczególnie wy, zmartwione upływem czasu, zdenerwowane pierwszą zmarszczką i 'wyrośnięciem' ze stanika 35A. Słuchajcie uważnie, bo dwa razy nie powtórzę.... W połowie życia, koło pięćdziesiątki, te schody prowadzą na taras. Piękny, słoneczny, ocieniony różami, osłonięty od wiatru. Stąd wszystko doskonale widać. Już nie pędzi się pod górę, łapiąc oddech i nie kręci w pośpiechu rozczochraną głową, rzucając niespokojne spojrzenia na prawo i lewo... Na tarasie jest nareszcie zupełnie inaczej. Stoi się w ozdobnej pozie, opierając o wygodną balustradę i podziwia rozległe widoki- na to, co było, na to, co będzie i wszystkie inne nowe perspektywy. A jak tu wygodnie! Ogrodowe fotele, stoliki nakryte do kawy, ciekawe książki, miłe perspektywy. Nie wierzycie? Myślicie, że mówię o raju? Skądże! Mówię o takim złotym punkcie w życiu kiedy rozum już poszedł, a uroda i zdrowie nie odeszły. Nareszcie jesteśmy u siebie, nareszcie żyjemy w zgodzie z własnym gustem. Właśnie teraz przestajemy się miotać. Więc przestańmy się martwić, zmartwienie postarzam a wielkie złote myśli przychodzą do głowy na takim tarasie. Na przykład: Nie wszystko złoto, co się młodością świeci, a bycie młodym jest trudne i meczące, o czym zbyt łatwo jest zapomnieć.
2 votes Thanks 1
Lizqa1
No nwm o staniku nie przeczytasz chyba na polskim jak cala klasa bedzie sie smiac ;)
Życie wyobrażam sobie jak strome schody. Najpierw się wchodzi, ciągnąc w górę egzaminy, trudne wybory, miłości, męża, wózek z dzieckiem, torby z zakupami, szafę, fortepian, słonia...Uf! Coraz trudniej, coraz więcej bagażu! I nagle pewnego razu...
Kobiety, słuchajcie, szczególnie wy, zmartwione upływem czasu, zdenerwowane pierwszą zmarszczką i 'wyrośnięciem' ze stanika 35A. Słuchajcie uważnie, bo dwa razy nie powtórzę....
W połowie życia, koło pięćdziesiątki, te schody prowadzą na taras. Piękny, słoneczny, ocieniony różami, osłonięty od wiatru. Stąd wszystko doskonale widać. Już nie pędzi się pod górę, łapiąc oddech i nie kręci w pośpiechu rozczochraną głową, rzucając niespokojne spojrzenia na prawo i lewo...
Na tarasie jest nareszcie zupełnie inaczej. Stoi się w ozdobnej pozie, opierając o wygodną balustradę i podziwia rozległe widoki- na to, co było, na to, co będzie i wszystkie inne nowe perspektywy.
A jak tu wygodnie! Ogrodowe fotele, stoliki nakryte do kawy, ciekawe książki, miłe perspektywy.
Nie wierzycie? Myślicie, że mówię o raju? Skądże! Mówię o takim złotym punkcie w życiu kiedy rozum już poszedł, a uroda i zdrowie nie odeszły. Nareszcie jesteśmy u siebie, nareszcie żyjemy w zgodzie z własnym gustem. Właśnie teraz przestajemy się miotać.
Więc przestańmy się martwić, zmartwienie postarzam a wielkie złote myśli przychodzą do głowy na takim tarasie.
Na przykład: Nie wszystko złoto, co się młodością świeci, a bycie młodym jest trudne i meczące, o czym zbyt łatwo jest zapomnieć.