,,Na miły Bóg, Życie nie tylko po to jest, by brać, Życie nie po to by bezczynnie trwać, I aby żyć, siebie samego trzeba dać”.
Niestety oskarżony chciał jedynie brać i brać, na myśl o dawaniu wpadał w złość. Był skąpy i samolubny. Jego bezduszność doprowadziła niemal do śmierci małego Tima Cratchita. Jako drugi argument pragnę przedstawić oskarżonego w roli wroga Świąt Bożego Narodzenia. Scrooge gardził Świętami i szydził z ludzi, którzy w szczęściu i miłości spędzają ten piękny czas. Oskarżał biednych i nędzarzy, że nie mają pieniędzy na chleb. Na myśl o pomocy potrzebującym ciarki przechodziły mu po plecach! Jego jedyną pasją i pragnieniem było pomnażanie majątku. Liczyły się tylko pieniądze, pieniądze i jeszcze więcej pieniędzy! Choć jest tak bogaty, to nie zmusił się, aby kupić piecyk do ,,pracowni”(...jeżeli norę w której tyrał Bob można nazwać pracownią) Roberta Cratchita. Szczerze mówiąc podziwiam Boba, że tak dugo wytrzymywał w towarzystwie Scrooge a, przypomnę że wypił zdrowie oskarżonego okazując mu tym gestem szacunek. Jako trzeci argument chcę przedstawić historię niedoszłego małżeństwa oskarżonego. Wiele lat temu zamienił szczęście spędzenia reszty życia w gronie rodzinnym w ,,szczęście” bycia samotnym panem swego niedowartościowanego życia. Niedość, że nieświadomie zranił siebie, to nie liczył się z prawdziwym uczuciem kobiety, która naprawdę go kochała, pragnęła spędzić z nim najpiękniejsze chwile swego życia...ale czy byłaby z nim szczęśliwa? Czy spełniłaby swoje marzenia o szczęściu i miłości? Tak przyznaję, Scrooge się zmienił, lecz czy zrobiłby to jeśli nie wizyta Duchów? Tylko czary mogą zmienić skąpca w ofiarodawcę, zgreda w wesołego człowieka. Czy nie mam racji? Wysoki Sądzie to wszystko, co chciałam powiedzieć w tej sprawie, liczę o najsurowszy wymiar kary dla oskarżonego.
,,Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać,
Życie nie po to by bezczynnie trwać,
I aby żyć, siebie samego trzeba dać”.
Niestety oskarżony chciał jedynie brać i brać, na myśl o dawaniu wpadał w złość. Był skąpy i samolubny. Jego bezduszność doprowadziła niemal do śmierci małego Tima Cratchita.
Jako drugi argument pragnę przedstawić oskarżonego w roli wroga Świąt Bożego Narodzenia. Scrooge gardził Świętami i szydził z ludzi, którzy w szczęściu i miłości spędzają ten piękny czas.
Oskarżał biednych i nędzarzy, że nie mają pieniędzy na chleb. Na myśl o pomocy potrzebującym ciarki przechodziły mu po plecach! Jego jedyną pasją i pragnieniem było pomnażanie majątku. Liczyły się tylko pieniądze, pieniądze i jeszcze więcej pieniędzy! Choć jest tak bogaty, to nie zmusił się, aby kupić piecyk do ,,pracowni”(...jeżeli norę w której tyrał Bob można nazwać pracownią) Roberta Cratchita. Szczerze mówiąc podziwiam Boba, że tak dugo wytrzymywał w towarzystwie Scrooge a, przypomnę że wypił zdrowie oskarżonego okazując mu tym gestem szacunek.
Jako trzeci argument chcę przedstawić historię niedoszłego małżeństwa oskarżonego. Wiele lat temu zamienił szczęście spędzenia reszty życia w gronie rodzinnym w ,,szczęście” bycia samotnym panem swego niedowartościowanego życia. Niedość, że nieświadomie zranił siebie, to nie liczył się z prawdziwym uczuciem kobiety, która naprawdę go kochała, pragnęła spędzić z nim najpiękniejsze chwile swego życia...ale czy byłaby z nim szczęśliwa? Czy spełniłaby swoje marzenia o szczęściu i miłości? Tak przyznaję, Scrooge się zmienił, lecz czy zrobiłby to jeśli nie wizyta Duchów? Tylko czary mogą zmienić skąpca w ofiarodawcę, zgreda w wesołego człowieka. Czy nie mam racji?
Wysoki Sądzie to wszystko, co chciałam powiedzieć w tej sprawie, liczę o najsurowszy wymiar kary dla oskarżonego.