Henryk Sienkiewicz w noweli zatytułowanej „Latarnik” przedstawił losy jednego z wielu polskich emigrantów – Skawińskiego. Był to człowiek stary, bowiem miał już ponad siedemdziesiąt lat. Chodził wyprostowany, miał postawę żołnierza. Był zdrowym, wysportowanym mężczyzną o niebieskich oczach, siwych włosach i mocno opalonej skórze. Skawiński był człowiekiem mężnym i odważnym. Brał udział w wielu powstaniach i wojnach, m.in. w powstaniu listopadowym, wojnie domowej w Hiszpanii, powstaniu na Węgrzech, wojnie secesyjnej i legii francuskiej. Za swoje bohaterstwo otrzymał wiele odznaczeń ( cztery krzyże i dwie chorągwie ). Po klęsce powstania i przymusowej emigracji tułał się po świecie poszukując miejsca na ponowne osiedlenie. Prześladowało go wielkie nieszczęście, nie pozwalające długo pozostać w jednym miejscu. Mimo to nigdy nie tracił nadziei, że los się w końcu do niego uśmiechnie i był zdolny do walki z przeciwnościami losu.
Bohater noweli był bardzo pracowitym człowiekiem, o czym świadczy ilość zawodów, których się imał. Był m.in. kopaczem złota w Australii, strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich, poszukiwaczem diamentów Afryce, współwłaścicielem fabryki cygar w Hawanie, majtkiem na statku, harpunnikiem na wielorybniku, właścicielem warsztatu kowalskiego w Helenie i farmy w Kalifornii. Mimo wielu klęsk, jakie go spotkały, wykazał się wytrwałością, niezłomnością i odpornością psychiczną. Skawiński był dobrą, uczciwą i przyjazną postacią. Bezgranicznie ufał ludziom, za co czasem musiał drogo zapłacić. Został oszukany, jednak nie stracił wiary w dobroć i prawość ludzi. W rozmowie z konsulem porównuje siebie do „statku, który, jeśli nie wejdzie do port, to zatonie”. Mówiąc to, chciał pokazać, jak bardzo jest zmęczony ciągłą tułaczką i niepowodzeniami.
Jako latarnik był uczciwy, pracowity i sumiennie wykonywał swoją pracę. Skawiński był typem samotnika, jednak lubił porozmawiać ze strażnikiem Johnsem, który codziennie przywoził mu paczkę z żywnością i wodą pitną. Podczas pobytu na wyspie zaznał spokoju ducha i odpoczynku. Po kilku miesiącach pracy był szczęśliwy, zadowolony i radosny, ponieważ uświadomił sobie, iż znalazł dom i nadszedł kres ciągłej tułaczki. Jednak gdziekolwiek by nie był, tęsknił za ojczyzną i domem rodzinnym. Po pewnym czasie przestał rozmawiać z Johnsem, bywać w kościele. Ludzie uważali, iż zdziczał. Powodem tego nie była nostalgia, lecz rezygnacja z wiary i marzeń, iż jeszcze kiedyś powróci do Polski. Pewnego dna jego życie zmieniło się diametralnie. Wraz z paczką żywności od Polskiego Towarzystwa Naukowego otrzymał książkę autorstwa A. Mickiewicza pt. „Pan Tadeusz”. Zaczął ją czytać. Już po pierwszych wersach przypomniał sobie, gdzie jego dom i ziemie. Coś zaczęło ściskać go w gardle, coś zaczęło się w nim wzbierać z niepowtarzalną siłą. Po tylu latach odkąd opuścił ojczyznę, wydawało się, że się pogodził, że potrafił z tym żyć. Wystarczyło jednak, że wypowiedział słowa, prze którymi przez tyle lat się bronił, aby uczucia wybuchły z nową siłą. Nie mógł się powstrzymać od płaczu. Padł na ziemię, a z oczu leciały łzy. Leżał na piasku, łkając bezsilnie. Nie czuł jednak bólu. Przeciwnie, ogarnęło go niezwykłe szczęści, jakby cudownym sposobem odzyskał swoją ojczyznę.
Kiedy czytał, przewijały się przed jago oczami obrazy kraju rodzinnego, pól, łąk, rodzinnej wsi, chałup z zapalonymi światłami. Dzięki lekturze cofnął się wspomnieniami do czasów młodzieńczych, walki o Polskę. Czuł się szczęśliwy i bezpieczny. Wzruszenie było tak silne, że zapomniał zapalić światło, prze co stracił posadę latarnika w Aspinwall.
Odpływając z wyspy był szczęśliwy, ponieważ trzymał przy piersi swój najcenniejszy skarb – „ Pana Tadeusza”, „odzyskał ojczyznę”. Moim zdaniem Skawiński jest bohaterem godnym naśladowania. Podziwiam go za opór psychiczny i silną wolę. Powinien być wzorem dla młodych żołnierzy i patriotów.
Henryk Sienkiewicz w noweli zatytułowanej „Latarnik” przedstawił losy jednego z wielu polskich emigrantów – Skawińskiego.
Był to człowiek stary, bowiem miał już ponad siedemdziesiąt lat. Chodził wyprostowany, miał postawę żołnierza. Był zdrowym, wysportowanym mężczyzną o niebieskich oczach, siwych włosach i mocno opalonej skórze.
Skawiński był człowiekiem mężnym i odważnym. Brał udział w wielu powstaniach i wojnach, m.in. w powstaniu listopadowym, wojnie domowej w Hiszpanii, powstaniu na Węgrzech, wojnie secesyjnej i legii francuskiej. Za swoje bohaterstwo otrzymał wiele odznaczeń ( cztery krzyże i dwie chorągwie ). Po klęsce powstania i przymusowej emigracji tułał się po świecie poszukując miejsca na ponowne osiedlenie. Prześladowało go wielkie nieszczęście, nie pozwalające długo pozostać w jednym miejscu. Mimo to nigdy nie tracił nadziei, że los się w końcu do niego uśmiechnie i był zdolny do walki z przeciwnościami losu.
Bohater noweli był bardzo pracowitym człowiekiem, o czym świadczy ilość zawodów, których się imał. Był m.in. kopaczem złota w Australii, strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich, poszukiwaczem diamentów Afryce, współwłaścicielem fabryki cygar w Hawanie, majtkiem na statku, harpunnikiem na wielorybniku, właścicielem warsztatu kowalskiego w Helenie i farmy w Kalifornii. Mimo wielu klęsk, jakie go spotkały, wykazał się wytrwałością, niezłomnością i odpornością psychiczną.
Skawiński był dobrą, uczciwą i przyjazną postacią. Bezgranicznie ufał ludziom, za co czasem musiał drogo zapłacić. Został oszukany, jednak nie stracił wiary w dobroć i prawość ludzi.
W rozmowie z konsulem porównuje siebie do „statku, który, jeśli nie wejdzie do port, to zatonie”. Mówiąc to, chciał pokazać, jak bardzo jest zmęczony ciągłą tułaczką i niepowodzeniami.
Jako latarnik był uczciwy, pracowity i sumiennie wykonywał swoją pracę. Skawiński był typem samotnika, jednak lubił porozmawiać ze strażnikiem Johnsem, który codziennie przywoził mu paczkę z żywnością i wodą pitną. Podczas pobytu na wyspie zaznał spokoju ducha i odpoczynku. Po kilku miesiącach pracy był szczęśliwy, zadowolony i radosny, ponieważ uświadomił sobie, iż znalazł dom i nadszedł kres ciągłej tułaczki. Jednak gdziekolwiek by nie był, tęsknił za ojczyzną i domem rodzinnym. Po pewnym czasie przestał rozmawiać z Johnsem, bywać w kościele. Ludzie uważali, iż zdziczał. Powodem tego nie była nostalgia, lecz rezygnacja z wiary i marzeń, iż jeszcze kiedyś powróci do Polski.
Pewnego dna jego życie zmieniło się diametralnie. Wraz z paczką żywności od Polskiego Towarzystwa Naukowego otrzymał książkę autorstwa A. Mickiewicza pt. „Pan Tadeusz”. Zaczął ją czytać. Już po pierwszych wersach przypomniał sobie, gdzie jego dom i ziemie. Coś zaczęło ściskać go w gardle, coś zaczęło się w nim wzbierać z niepowtarzalną siłą. Po tylu latach odkąd opuścił ojczyznę, wydawało się, że się pogodził, że potrafił z tym żyć. Wystarczyło jednak, że wypowiedział słowa, prze którymi przez tyle lat się bronił, aby uczucia wybuchły z nową siłą. Nie mógł się powstrzymać od płaczu. Padł na ziemię, a z oczu leciały łzy. Leżał na piasku, łkając bezsilnie. Nie czuł jednak bólu. Przeciwnie, ogarnęło go niezwykłe szczęści, jakby cudownym sposobem odzyskał swoją ojczyznę.
Kiedy czytał, przewijały się przed jago oczami obrazy kraju rodzinnego, pól, łąk, rodzinnej wsi, chałup z zapalonymi światłami.
Dzięki lekturze cofnął się wspomnieniami do czasów młodzieńczych, walki o Polskę. Czuł się szczęśliwy i bezpieczny. Wzruszenie było tak silne, że zapomniał zapalić światło, prze co stracił posadę latarnika w Aspinwall.
Odpływając z wyspy był szczęśliwy, ponieważ trzymał przy piersi swój najcenniejszy skarb – „ Pana Tadeusza”, „odzyskał ojczyznę”.
Moim zdaniem Skawiński jest bohaterem godnym naśladowania. Podziwiam go za opór psychiczny i silną wolę. Powinien być wzorem dla młodych żołnierzy i patriotów.