Czy słyszeliście kiedy owielkim jeziorze koło Kruszwicy? Ależ na pewno znacie je wszyscy, chociażby z opowiadania o królu Popielu i Mysiej Wieży. W tym oto Gople żył przed stu laty bardzo stary szczupak, rabuś wielki. Powiadają, że żył on już za czasów okrutnego króla Popiela i siał wśród ryb ogromne spustoszenie. Długość jego wynosiła pięć metrów, a gruby był jak największa beczka śledzi. Łeb miał cały pokryty gęstym mchem, ślepia już znacznie ociemniałe, a zęby miał tak słabe, że polował jeszcze tylko na narybek, ażeby nie mieć kłopotu z gryzieniem. A ponieważ mimo swej starości miał apetyt wilczy, dlatego też pożerał łakomie wszystek narybek i dlatego rybacy kruszwiccy bardzo byli biedni i bardzo na niego wyrzekali. Polowali więc na niego różnymi czasy, ale zawsze na próżno, bo w młodszych latach był tak silny, że najmocniejszą sieć rozdarł albo ją zgoła rybakom z rąk wyrwał, wywracając przy tym ich łodzie do góry dnem, A w starości był tak chytry jak lis i gdy tylko spostrzegł nadjeżdżających na górze rybaków, w tej chwili zmykał i chował się w swej kryjówce pod wyspą, na której wznosi się Mysia Wieża.
le raz nareszcie przecież udało się schwytać starego rabusia. Było to zimą. Mróz panował siarczysty, tak ze cała powierzchnia jeziora zamarzła i pokryła się grubym lodem. Rybacy wtedy wzięli sieć najmocniejszą i poszli na jezioro w pobliżu Mysiej Wieży. Tam wyrąbali dużą przeręblę i zapuścili sieć. Stoją, czekają i odmawiają pacierze, prosząc Pana Boga, ażeby nareszcie pozwolił im schwytać potwora. Aż tu nagle pod lodem coś straszliwie załomotało i siecią szarpnęło. - Hu ha! - krzyknęli rybacy, dodając sobie otuchy i wytężyli wszystkie siły, aby sieci z rąk nie wypuścić. Dwunastu rybaków trzymało sieć, a trzynasty sprowadził co tchu sześć koni. Konie zaprzęgli do sieci i powoli a z wielkim wysiłkiem wyciągnęli szczupaka na wyspę. Wplątany w sieć miotał się stary rabuś w bezsilnej złości na wszystkie strony. Jeden z rybaków przyniósł siekierę, aby mu łeb roztrzaskać. Już się zamierzył, gdy wtem potwór niespodziewanie rzucił się w górę, kłapnął swą wielką paszczęką i siekierę w jednej chwili połknął.
Wtedy inny rybak wziął wielki drąg żelazny i zaczął podchodzić do szczupaka z tyłu, aby go grzmotnąć po łbie znienacka. Zaledwie jednak zbliżył się dostatecznie, a już rabuś trzepnął ogonem tak mocno, Że rybak z drągiem wyleciał wysoko w powietrze i spadł w przeręblę. Wówczas rybacy - jak to mówią - poszli po rozum do głowy, nazbierali dużo ciężkich kamieni polnych i zaczęli ciskać nimi na łeb potwora, w brzuch, ogon - gdzie się dało. Po chwili szczupak przestał się ruszać, przestał żyć.
Szczupak ten - jak już wspomniałem - miał pięć metrów długości i był gruby jak największa beczka śledzi. Toteż rybacy już naprzód radowali się i obliczali, ile to tłuszczu rybiego wydostaną z tego starego tłuściocha wodnego. Ustawili więc pięć dużych beczek i zabrali się do krajania rabusia na kawałki. Jakież jednak było ich zdziwienie, kiedy rozpłatali mu brzuch. Na widok tego, co tam zobaczyli, stanęli wszyscy jak wryci. W brzuchu starego rabusia goplańskiego znaleźli po prostu małe muzeum najróżniejszych osobliwości. Znaleźli bowiem nie tylko dopiero co połkniętą siekierę, ale nadto mnóstwo innych niestrawnych przedmiotów, które stary łakomczuch za życia swego połknął. A więc znaleźli tam dwie kule kamienne z czasów wojny szwedzkiej, jeden krzyżacki but żelazny, parę butów króla Popiela i parę srebrnych pantofelków żony jego, chciwej a okrutnej Ryksy, zgubionych podczas ucieczki przed myszami. I dużo innych jeszcze osobliwości znaleźli w brzuchu rabusia, ale rzeczą najosobliwszą okazała się duża żelazna łapka na myszy, na której wyryty był następujący napis:
To jest łapka na myszy okrutnego króla Popiela Drugiego, która miała go uratować, gdy z żoną i dwoma synami uciekał na wieżę goplańską, ścigany od tysięcy myszy.
Tak tedy wszystkie szkody rybaków, wyrządzone przez łakomego potwora goplańskiego, zostały sowicie nagrodzone. Rybacy bowiem zdobyli z niego pięć beczek tłuszczu rybiego, a za ową łapkę na myszy i wszystkie osobliwości, znalezione w brzuchu jego, otrzymali dużo srebrnych i złotych pieniędzy. A ponieważ na domiar wszystkiego pozbyli się żarłocznego rabusia, przeto i ryby wszelkie w Gople zaczęły się rozmnażać, i rybakom nadgoplańskim dzieje się od tego czasu dobrze. A tylko kiedy niekiedy starzy rybacy w długie wieczory zimowe przy kominku, wspominając dawne dzieje, opowiadają swym dzieciom o łakomym szczupaku, który żył w Gople od czasu króla Popiela.
Nie wiem czy się przyda
Tajemnicze zbrodnie w okolicy jeziora Gopło !
Co się stało ?
Bądż na czasie !
Mamy nowe dowody na zbrodnie !
Czy słyszeliście kiedy owielkim jeziorze koło Kruszwicy? Ależ na pewno znacie je wszyscy, chociażby z opowiadania o królu Popielu i Mysiej Wieży. W tym oto Gople żył przed stu laty bardzo stary szczupak, rabuś wielki. Powiadają, że żył on już za czasów okrutnego króla Popiela i siał wśród ryb ogromne spustoszenie. Długość jego wynosiła pięć metrów, a gruby był jak największa beczka śledzi. Łeb miał cały pokryty gęstym mchem, ślepia już znacznie ociemniałe, a zęby miał tak słabe, że polował jeszcze tylko na narybek, ażeby nie mieć kłopotu z gryzieniem. A ponieważ mimo swej starości miał apetyt wilczy, dlatego też pożerał łakomie wszystek narybek i dlatego rybacy kruszwiccy bardzo byli biedni i bardzo na niego wyrzekali. Polowali więc na niego różnymi czasy, ale zawsze na próżno, bo w młodszych latach był tak silny, że najmocniejszą sieć rozdarł albo ją zgoła rybakom z rąk wyrwał, wywracając przy tym ich łodzie do góry dnem, A w starości był tak chytry jak lis i gdy tylko spostrzegł nadjeżdżających na górze rybaków, w tej chwili zmykał i chował się w swej kryjówce pod wyspą, na której wznosi się Mysia Wieża.
le raz nareszcie przecież udało się schwytać starego rabusia. Było to zimą. Mróz panował siarczysty, tak ze cała powierzchnia jeziora zamarzła i pokryła się grubym lodem. Rybacy wtedy wzięli sieć najmocniejszą i poszli na jezioro w pobliżu Mysiej Wieży. Tam wyrąbali dużą przeręblę i zapuścili sieć. Stoją, czekają i odmawiają pacierze, prosząc Pana Boga, ażeby nareszcie pozwolił im schwytać potwora. Aż tu nagle pod lodem coś straszliwie załomotało i siecią szarpnęło.
- Hu ha! - krzyknęli rybacy, dodając sobie otuchy i wytężyli wszystkie siły, aby sieci z rąk nie wypuścić. Dwunastu rybaków trzymało sieć, a trzynasty sprowadził co tchu sześć koni. Konie zaprzęgli do sieci i powoli a z wielkim wysiłkiem wyciągnęli szczupaka na wyspę. Wplątany w sieć miotał się stary rabuś w bezsilnej złości na wszystkie strony.
Jeden z rybaków przyniósł siekierę, aby mu łeb roztrzaskać. Już się zamierzył, gdy wtem potwór niespodziewanie rzucił się w górę, kłapnął swą wielką paszczęką i siekierę w jednej chwili połknął.
Wtedy inny rybak wziął wielki drąg żelazny i zaczął podchodzić do szczupaka z tyłu, aby go grzmotnąć po łbie znienacka. Zaledwie jednak zbliżył się dostatecznie, a już rabuś trzepnął ogonem tak mocno, Że rybak z drągiem wyleciał wysoko w powietrze i spadł w przeręblę.
Wówczas rybacy - jak to mówią - poszli po rozum do głowy, nazbierali dużo ciężkich kamieni polnych i zaczęli ciskać nimi na łeb potwora, w brzuch, ogon - gdzie się dało. Po chwili szczupak przestał się ruszać, przestał żyć.
Szczupak ten - jak już wspomniałem - miał pięć metrów długości i był gruby jak największa beczka śledzi. Toteż rybacy już naprzód radowali się i obliczali, ile to tłuszczu rybiego wydostaną z tego starego tłuściocha wodnego. Ustawili więc pięć dużych beczek i zabrali się do krajania rabusia na kawałki. Jakież jednak było ich zdziwienie, kiedy rozpłatali mu brzuch. Na widok tego, co tam zobaczyli, stanęli wszyscy jak wryci.
W brzuchu starego rabusia goplańskiego znaleźli po prostu małe muzeum najróżniejszych osobliwości. Znaleźli bowiem nie tylko dopiero co połkniętą siekierę, ale nadto mnóstwo innych niestrawnych przedmiotów, które stary łakomczuch za życia swego połknął. A więc znaleźli tam dwie kule kamienne z czasów wojny szwedzkiej, jeden krzyżacki but żelazny, parę butów króla Popiela i parę srebrnych pantofelków żony jego, chciwej a okrutnej Ryksy, zgubionych podczas ucieczki przed myszami. I dużo innych jeszcze osobliwości znaleźli w brzuchu rabusia, ale rzeczą najosobliwszą okazała się duża żelazna łapka na myszy, na której wyryty był następujący napis:
To jest łapka na myszy okrutnego króla Popiela Drugiego, która miała go uratować, gdy z żoną i dwoma synami uciekał na wieżę goplańską, ścigany od tysięcy myszy.
Tak tedy wszystkie szkody rybaków, wyrządzone przez łakomego potwora goplańskiego, zostały sowicie nagrodzone. Rybacy bowiem zdobyli z niego pięć beczek tłuszczu rybiego, a za ową łapkę na myszy i wszystkie osobliwości, znalezione w brzuchu jego, otrzymali dużo srebrnych i złotych pieniędzy.
A ponieważ na domiar wszystkiego pozbyli się żarłocznego rabusia, przeto i ryby wszelkie w Gople zaczęły się rozmnażać, i rybakom nadgoplańskim dzieje się od tego czasu dobrze. A tylko kiedy niekiedy starzy rybacy w długie wieczory zimowe przy kominku, wspominając dawne dzieje, opowiadają swym dzieciom o łakomym szczupaku, który żył w Gople od czasu króla Popiela.