W tym roku ferie były ładne, więc dużo czasu spędziłem na podwórzu z kolegami. Naszym ulubionym zajęciem podczas wolnego czasu było rzucanie się śnieżnymi gałkami i lepienie ogromnych bałwanów. Pewnego dnia jeden z moich kolegów wpadł na pomysł, żeby urządzić konkurs na największego bałwana. Ten pomysł wszystkim się podobał, więc zabraliśmy się do pracy. Mieliśmy tylko jedną godzinę, więc spieszyliśmy się jak tylko mogliśmy. Gdy tak lepiliśmy przyszły dziewczyny i spytały czy mogą nam pomóc. Akurat było nas pięciu, tak samo jak dziewczyn, dlatego też zgodziliśmy się. Kiedy upłynął wyznaczony czas zawołaliśmy przechodniów, aby ocenili nasze dzieła. Wybrali mojego bałwanka!!! Bardzo się ucieszyłem i podziękowałem za pomoc koleżance. Podczas ferii byłem również u mojej babci, która mieszka niedaleko mnie. Niedaleko domku babuni była ogromna górka, na którą codziennie z moim bratem (lub siostrą) chodziliśmy pozjeżdżać. Te ferie były naprawdę super. Nie mogę doczekać się następnych!!!
Niedawno zakończyły się moje ferie. Były cudowne i nie zapomnę ich do końca życia. Podczas odpoczynku, rodzice poinformowali mnie o tym, że wyjeżdżamy do Austrii na tydzień. Zdziwiłem się, i choć propozycja wydawała się interesująca, nie spodobała mi się. Przecież miałem tyle planów, miałem spotykać się ze znajomymi, chodzić na pizzę, oglądać filmy, jeździć na kuligi. Zdecydowanie powiedziałem rodzicom, że nie chcę jechać. Ich reakcja była do przewidzenia. Wzruszyli ramionami, a już na drugi dzień wyjeżdżaliśmy z Polski do Austrii. Miało tam być niby fajnie, jak mówili rodzice, ale w myślach ciągle wiedziałem, że bez przyjaciół będzie nudno. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, od razu wysiadłem z samochodu, aby zobaczyć hotel był wielki i ładny. Pomyślałem: " Może nie będzie tak źle ". Gdy rozgościliśmy się już, wyruszyliśmy na stok, aby zjeżdżać na nartach. Nie sądziłem, że to jest taka zabawa. Na początku szło mi fatalnie, lecz po godzinie można było śmiało nazwać mnie " królem nart ". Drugi dzień był jeszcze ciekawszy. Poznałem fajną i miłą dziewczynę, z którą spędziłem pół dnia na rozmowie. Zaprzyjaźniliśmy się i odtąd spędzaliśmy większość czasu razem. Jeździliśmy na nartach, na snowboardzie, rzucaliśmy się śnieżkami, lepiliśmy bałwana. A gdy wracaliśmy do hotelu to zgraliśmy w karty. Oprócz tego Basia, bo tak miała na imię, zapoznała mnie ze swoimi znajomymi. Od razu wszyscy się zaprzyjaźniliśmy. Spotkania i zabawy z nimi leciały szybko. Nim się obejrzałem, musiałem już wyjeżdżać. W samochodzie, gdy wracaliśmy do domu, pomyślałem: " Nie sądziłem, że będzie aż tak fajnie ".
W tym roku ferie były ładne, więc dużo czasu spędziłem na podwórzu z kolegami. Naszym ulubionym zajęciem podczas wolnego czasu było rzucanie się śnieżnymi gałkami i lepienie ogromnych bałwanów. Pewnego dnia jeden z moich kolegów wpadł na pomysł, żeby urządzić konkurs na największego bałwana. Ten pomysł wszystkim się podobał, więc zabraliśmy się do pracy. Mieliśmy tylko jedną godzinę, więc spieszyliśmy się jak tylko mogliśmy. Gdy tak lepiliśmy przyszły dziewczyny i spytały czy mogą nam pomóc. Akurat było nas pięciu, tak samo jak dziewczyn, dlatego też zgodziliśmy się. Kiedy upłynął wyznaczony czas zawołaliśmy przechodniów, aby ocenili nasze dzieła. Wybrali mojego bałwanka!!! Bardzo się ucieszyłem i podziękowałem za pomoc koleżance. Podczas ferii byłem również u mojej babci, która mieszka niedaleko mnie. Niedaleko domku babuni była ogromna górka, na którą codziennie z moim bratem (lub siostrą) chodziliśmy pozjeżdżać. Te ferie były naprawdę super. Nie mogę doczekać się następnych!!!
Niedawno zakończyły się moje ferie. Były cudowne i nie zapomnę ich do końca życia. Podczas odpoczynku, rodzice poinformowali mnie o tym, że wyjeżdżamy do Austrii na tydzień. Zdziwiłem się, i choć propozycja wydawała się interesująca, nie spodobała mi się. Przecież miałem tyle planów, miałem spotykać się ze znajomymi, chodzić na pizzę, oglądać filmy, jeździć na kuligi. Zdecydowanie powiedziałem rodzicom, że nie chcę jechać. Ich reakcja była do przewidzenia. Wzruszyli ramionami, a już na drugi dzień wyjeżdżaliśmy z Polski do Austrii. Miało tam być niby fajnie, jak mówili rodzice, ale w myślach ciągle wiedziałem, że bez przyjaciół będzie nudno. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, od razu wysiadłem z samochodu, aby zobaczyć hotel był wielki i ładny. Pomyślałem: " Może nie będzie tak źle ". Gdy rozgościliśmy się już, wyruszyliśmy na stok, aby zjeżdżać na nartach. Nie sądziłem, że to jest taka zabawa. Na początku szło mi fatalnie, lecz po godzinie można było śmiało nazwać mnie " królem nart ". Drugi dzień był jeszcze ciekawszy. Poznałem fajną i miłą dziewczynę, z którą spędziłem pół dnia na rozmowie. Zaprzyjaźniliśmy się i odtąd spędzaliśmy większość czasu razem. Jeździliśmy na nartach, na snowboardzie, rzucaliśmy się śnieżkami, lepiliśmy bałwana. A gdy wracaliśmy do hotelu to zgraliśmy w karty. Oprócz tego Basia, bo tak miała na imię, zapoznała mnie ze swoimi znajomymi. Od razu wszyscy się zaprzyjaźniliśmy. Spotkania i zabawy z nimi leciały szybko. Nim się obejrzałem, musiałem już wyjeżdżać. W samochodzie, gdy wracaliśmy do domu, pomyślałem: " Nie sądziłem, że będzie aż tak fajnie ".