Tego dnia poszłam do kawiarni i spotkałam tam miłego chłopaka, który podszedł i zapytał czy może się przysiąść. Przegadaliśmy całe dwie godziny. Byłam nim bardzo zauroczona. Wymieniliśmy się numerami telefonów, poczym się rozeszliśmy. Jestem ciekawa co będzie następnego dnia.
Dzień drugi-23 lipiec, wtorek
Wstałam jak co rano, zjadłam śniadanie i właśnie wybierałam się na zakupy, gdy nagle zadzwonił telefon. To był Marek-bo tak miał na imię. Umówił się ze mną w parku. Na miejscu ujrzałam go z bukitem róż. Wręczył mi go po czym zaprosił na piknik. Gdy na niego patrzałam, serce biło mi coraz szybciej. Jego czułe słowa mnie rozpalały, ale każdy dzień i miłe chwile sie kiedyś kończą.
Dzień trzeci-24 lipiec, środa
To był ciężki dzień. Pogoda niedopisywała, a na dodatek miałam zły humor. Godzina 14.11-dzwoni Marek. Odrazu się lepiej poczułam. Prosił mnie, żebym się spotkała z nim w kawiarni. Jestem na miejscu, widę go, ale wyraz twarzy nie świadczy o niczym dobrym. Zaniepokojiłam się, powiedział mi, że musi wyjechać na bardzo dlugo i nie możemy się już widywać. Czułam się rozpaczona. Człowiek bliski mojemu sercu mówi coś takiego. Wieczorem otrząslam się i wierze, że któregoś dnia znow się połączymy.
Dzień pierwszy-22 lipiec, poniedziałek
Tego dnia poszłam do kawiarni i spotkałam tam miłego chłopaka, który podszedł i zapytał czy może się przysiąść. Przegadaliśmy całe dwie godziny. Byłam nim bardzo zauroczona. Wymieniliśmy się numerami telefonów, poczym się rozeszliśmy. Jestem ciekawa co będzie następnego dnia.
Dzień drugi-23 lipiec, wtorek
Wstałam jak co rano, zjadłam śniadanie i właśnie wybierałam się na zakupy, gdy nagle zadzwonił telefon. To był Marek-bo tak miał na imię. Umówił się ze mną w parku. Na miejscu ujrzałam go z bukitem róż. Wręczył mi go po czym zaprosił na piknik. Gdy na niego patrzałam, serce biło mi coraz szybciej. Jego czułe słowa mnie rozpalały, ale każdy dzień i miłe chwile sie kiedyś kończą.
Dzień trzeci-24 lipiec, środa
To był ciężki dzień. Pogoda niedopisywała, a na dodatek miałam zły humor. Godzina 14.11-dzwoni Marek. Odrazu się lepiej poczułam. Prosił mnie, żebym się spotkała z nim w kawiarni. Jestem na miejscu, widę go, ale wyraz twarzy nie świadczy o niczym dobrym. Zaniepokojiłam się, powiedział mi, że musi wyjechać na bardzo dlugo i nie możemy się już widywać. Czułam się rozpaczona. Człowiek bliski mojemu sercu mówi coś takiego. Wieczorem otrząslam się i wierze, że któregoś dnia znow się połączymy.