na podstawie wiersza B. Leśmiana napisz opowiadanie pt."Urszula czeka na rodzicow "
Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie, Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie. "Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz jak żywa... Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa". "Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie!" I umilkłam zlękniona, i oczy unoszę, by zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę? Uśmiechnął się i skinął - i wnet z Bożej łaski powstał dom kubek w kubek jak nasz - czarnolaski. I sprzęty i donice rozkwitłego ziela tak podobne, aż oczom straszno od wesela! I rzekł: "Oto są - sprzęty, a oto - donice. Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice! I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie, nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!" I odszedł, a ja zaraz krzątam się, jak mogę - więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę - i w suknię najróżowszą ciało przyoblekam i sen wieczny odpędzam - i czuwam - i czekam... Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie, gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie... Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni! Serce w piersi zamiera... Nie!... To - Bóg, nie oni!...
na podstawie wiersza B. Leśmiana napisz opowiadanie pt."Urszula czeka na rodzicow "
Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,
Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie.
"Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz jak żywa...
Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa".
"Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie
wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie!"
I umilkłam zlękniona, i oczy unoszę,
by zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę?
Uśmiechnął się i skinął - i wnet z Bożej łaski
powstał dom kubek w kubek jak nasz - czarnolaski.
I sprzęty i donice rozkwitłego ziela
tak podobne, aż oczom straszno od wesela!
I rzekł: "Oto są - sprzęty, a oto - donice.
Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!
I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie,
nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!"
I odszedł, a ja zaraz krzątam się, jak mogę -
więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę -
i w suknię najróżowszą ciało przyoblekam
i sen wieczny odpędzam - i czuwam - i czekam...
Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie,
gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie...
Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!
Serce w piersi zamiera... Nie!... To - Bóg, nie oni!...