na podstawie prawdziwych wydarzeń przygotuj wywiad z 1 wojny,lub fragment korespondencji wojennej z pola bitwy (z życia codziennego) uwzględnij nowe metody walki dam naj
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Jedziemy na front limanowski, może jeszcze zdążymy dojechać przed szturmem, chociaż jest to coraz mniej prawdopodobne. Nasz pociąg, składający się głównie z wagonów towarowych, porusza się bardzo powoli, przystaje co krok, czeka całymi godzinami. W Tymbarku zatrzymujemy się za stacją, pośród nocy czarnej jak smoła. Stacja jest zupełnie ciemna i opuszczona. Na dworze silny mróz. W dolinie biwakują tabory, żołnierze siedzą wokół ogromnych ognisk. Widać krąg czerwono oświetlonych twarzy, a za nimi w blasku ognia, kontury wozów. Wyglądają jakby płonęły. Nieopodal amunicja: całe sterty nowych, pomalowanych na biało, niewielkich skrzynek. W świetle lampy acetylenowej widać wartownika, na jego wąsach osiadł szron. Po wzgórzach, jak okiem sięgnąć, ogniska. To nasi żołnierze. Sygnalizacja z jednej strony na drugą: punkty świetlne poruszają się miarowo w górę i w dół, na drugim wzgórzu to samo.
Jedzie z nami brudny, milczący konduktor, dotąd jeszcze nie odezwał się do nikogo. Wszyscy czujemy do niego niechęć, bo twarz ma złą, nie odpowiada na pytania. Jest jednym z tych tajemniczych, przykrych nieznajomych, którzy nagle pojawiają się w życiu człowieka pośród takich dziwnych nocy i pozostają w pamięci bez wyraźnego powodu, może tylko ze względu na ponury wygląd.
Stoimy długo. Nagle wjeżdża pociąg wojskowy. Zatrzymuje się na sąsiednim torze - tak blisko, że można, świecąc latarką, zajrzeć przez okna do wagonów. Pociąg jest pełen żołnierzy niemieckich. Teraz oni świecą. W każdym oknie zapalają się latarki - jedna, dwie, cały pociąg błyska, my także zapalamy latarki, dziesiątki małych punkcików świetlnych skaczą z ciekawością wzdłuż obu pociągów. Niemcy zachowują się cicho. Pod oknami przechodzi podoficer i ściszonym głosem oznajmia, że nie wolno wysiadać bez rozkazu. Mimo to za oknami, wzdłuż całego pociągu, przebiega szmer. Niemcy zbierają się, nakładają na siebie mnóstwo rzeczy: pobrzękują saperki, broń, menażki.
Dziwny konduktor znowu się pojawia, otworzył drzwi i stamtąd na nich patrzy. Ktoś z nas chce wysiąść, dwa razy musi zwrócić się do konduktora, zanim ten odsuwa się posępnie... Niemcy otrzymali sygnał. Wszyscy wysiadają ze swym wspaniałym sprzętem, formują kolumnę wzdłuż pociągu. Na wagonach napisy: "Von Verdun nach Warschau", "Deutsche Junges gehen Schluss machen". Drzwi naszego wagonu są otwarte. Pociąg wolno rusza. Mój kolega Szomory zwraca się do konduktora, żeby je zamknął, bo zimno. Pociąg już jedzie, w pewnej chwili drzwi, otwarte na zewnątrz, zahaczają o żelazny słup i z wielkim rumorem roztrzaskują się na kawałki. Trzyma się tylko dolna zawiasa, rozbita górna część zwisa bezwładnie. Niemcy odskakują, żeby nie dostać otwartymi drzwiami. Zasypiamy. Ostry, nocny wiatr hula po korytarzu.