Na podstawie poniższego planu napisz opowiadanie science-fiction pt. "Klasa szósta na wycieczce". Tylko proszę z akapitami i ne ściągac z innych stron...
1.Pomysł(projekt zorganizowania wycieczki, jej cel)
2.Przygotowanie do wyprawy
3.Dzień wylotu w przestrzen kosmiczną:
a)zbiórka........i przejazd na............
b)wygląd pojazdu(statku) kosmicznego,kształt, kolory, wielkośc, wnętrze, wyposażenie
4. Podróż:
a)co zabaczyliśmy (np. nie ma szyb, kamery do obserwacji)
b)przygoda.........np.atak.......lub awaria statku..........lub porawanie
5.Przybycię na inną planetę:
a)nazwa, wygląd mieszkańcy (to ma byc opis tego co jest w podpunkcie a)
b)spotkanie z tubylcem-(rozmowa z nim czyli dialog) sposób kontaktowania się z istotami poziemskimi
6.Powrót na ziemię.
Dziękuję za pomoc. :)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Chodzę do szóstej klasy. Któregoś dnia chłopaki rozważali lot w kosmos. Nie mieliśmy wtedy pojęcia, że naprawdę nas to czeka.
Tydzień później nauczycielka weszła do klasy i powiedziała, że wygraliśmy wycieczkę statkiem... w kosmos. Byliśmy zdziwieni, ale i uradowani. W trakcie lotu mieliśmy się zapoznać ze sprzętem w statku, uczyć się o kosmosie i szukać nowych cywilizacji. Nie byliśmy jednak sami. Z każdego kraju miał zostać wysłany jeden statek i ten, który pierwszy trafił na obcą cywilizację, wygrywał. I chociaż nikt tego nie mówił, wszyscy liczyliśmy na zwycięztwo.
Przygotowania szły pełną parą. Pakowaliśmy ubrania, pościele, ręczniki, żegnaliśmy się z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi... Ten etap był najgorszy, ale daliśmy radę. Po dwóch dniach byliśmy gotowi.
Wreszcie nadszedł dzień odlotu. Tego dnia z wszystkich krajów miały zostać wypuszczone statki. Była to dosyć oficjalna uroczystość. W naszej klasie było 13 dziewczyn i 13 chłopców, ale leciała z nami też wychowawczyni. Wsiedliśmy do limuzyny i ustawiliśmy się w dwuszeregu przed wyjściem na scenę, gdzie wokół czerwonego dywanu ustawili się ludzie z prasy i telewizjii. Wychodziliśmy parami, w każdej parze był chłopak i dziewczyna, a przed nami szła wychowawczyni. Gdy znależliśmy się na czerwonym dywanie, oślepił nas błysk fleszy. Apotem zobaczyliśmy statek.
Nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Szłam oniemiała z zachwytu. Przed nami stała biała rakieta w czerwone tribale: kolory naszego kraju. Był ogromny! Składał się z walca, stożka i nieregularnych uwypukleń. Nagle poczułam dumę. W końcu sama poprowadziłam naszą klasę w konkursie! Jednak już chwilę później moje myśli zajęło wnętrze statku. Spodziewałam się czegoś kosmicznego, jednak wszystko było zwyczajne. Tym lepiej, bo nie musieliśmy się zapoznawać z obsługą! Mieliśmy tak szeeg lodówek, mikrofali, telewizory, odtwarzacze DVD, słuchawki i iPody. Nagle to wszystko zaczęło mi się jeszcze bardziej podobać.
Z pomieszczeń, z których mieliśmy korzystać wszyscy, przeszliśmy do bardziej prywatnej strefy. Na łóżkach, fotelach i wszystkich miejscach do siedzenia, leżenia i stawiania rzeczy, były pasy. Spodziewałam się tego, ale nie aż w takim stopniu. Cieszyłam się jednak, że gdy bezlitośnie zaatakuje nas nieważkość, będziemy zabezpieczeni. Pierwsze dni mijały leniwie, jednak dwudziestego dnia podróży trafiliśmy na asteroidy. To nie było miłe, chociaż nasz statek był w miarę bezpieczny. Zaczęłam jednak mieć wątpliwości, gdy coś w nas uderzyło. Straciliśmy łączność z Ziemią i panowanie nad statkiem. To miał być długi lot...
Pięć dni później poczułam zmianę. Wyszłam z sypialni, którą dzieliłam z koleżanką i spotkałam całą klasę ak samo doinformowaną, jak my. Chwilę później przyszła podekscytowana wychowawczyni i powiedziała, że gdzieś wylądowaliśmy. Nieważne, że nie mamy poję cia gdzie. Ubraliśmy się w skafandry i wyszliśmy na zewnątrz. Planeta była różnokolorowa, a tak, gdzie coś ją przygniatało, stawała się coraz ciemniejsza. To było ciekawe zjawisko. Nasz zespół dwunastolatków ruszyła na podbuj tego cudeńka z odpowiednimi aparatami i dyktafonami, zamiast notatników. Cała planeta była upstrzona z pagórkami. W pewnym momencie zza jednego sośsię wychyliło. Pobiegłam tam i zobaczyłam różnokolorowe stworzenie, które wyglądało jak połączenie psa z człowiekiem. O dziwo, wszyscy pobiegli gdzie indziej. Zapytałam się, czy umie mówić po polsku. Było to prawie niemożliwe, ale postanowiłam sprówować. Po raz kolejny zobaczyłam wielką mądrość w stwierdzeniu; :"Prawie robi wielką różnicę". Ktoś powiedział, że tak. Zapytałam co to za planeta. Ów ktoś odpowiedział, że Ziemia. Zapytałam go, kim jest. Nie wytrzymałam, gdy powiedział moje imię i nazwisko. Zapytałam go, co się tu dzieje, a ona wyjaśniła mi, że to alternatywna wersja Ziemii. Zapytała mnie co tu robię. Opowiedziałam jej całą historię. Stwierdziła, że da się naprawić. Zapytałam, czy poleci z nami. Zgodziła się, po d warunkiem, że będzie mogła wziąć ze sobą swoją klasę.
Po chwili okazało się, że każdy z nas rozmawiał z inną wersją siebie. Tamci Ziemianie (bo tak zaczęliśmy o sobie wzajemnie mówić) naprawili nam statek. Droga powrotna odbyła się bez przeszkód, a Tamci Ziemianie okazali się być miłymi kompanami.
Po piętnastu dniach wróciliśmy na naszą Ziemię i przedstawiliśmy ludziom Tamtych Ziemian, co było równoznaczne z wygraniem konkursu. Od tej pory mamy kontakt z inną cywilizacją, a mity o obcych, usiłujących przejąć władzę nad światem, zostały obalone. To była miła podróz.