Na podstawie podanego planu napisz któtkie opowiadanie pt. "Przygoda w górach".Ustal narratora i uczestników wydarzeń, opisz miejsca oraz zachowania bohateów. 1.Wyprawa w góry. 2.Zgubienie szlaku. 3.Nagła burza z piorunami. 4.znalezienie górskiego szałasu. 5.Spotkanie grupy tórystow. 6.Szczesliwy powrót do domu.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewnego pochmurnego dnia przyjaciółka zadzwoniła do mnie czy nie mm ochoty na spacer po górach, a że mieszkałyśmy obie w Zakopanem, tak więc nie było daleko. Ucieszyłam się, bo Jolka żadko miała chwilę wolnego. Od razu zaczęłam planować całą wyprawę, i nawet brzydka pogoda nie popsułaby moich planów. Umówiłyśmy się pod starym kościołem na ulicy zamkowej za pół godziny.
Na miejsce przybyłam spóźniona. Musiałam zapakować mój wycieczkowy plecak. Jola czekała już na miejscu. Z uśmiechem rozpoczęłyśmy wdrówkę. Idąc rozmawiałyśmy o minionych wakacjach, o latach spędzonych razem na obozach sportowych i o tym co dzieje się teraz, na co nie mamy już wpływu. Zajęte rozmową nie skupiłyśmy się na wędrówce. Było fantastycznie. Jola bardzo sie zmieniła, ostatni raz widziałyśmy się dwa lata temu. Teraz była osobą uśmiechniętą i radosną, jednak dość skrytą, zamkniętą w sobie. Jako szesnastolatka dużo ukrywała przed światem. Kochałam ją, była mi bardzo bliska, jak siostra, której nigdy nie miałam. Na górskim szlaku nie zważając na znaki minęłyśmy ten najważniejszy. Szłyśmy prosto, prosto przed siebie. Nagle droga stawała sie coraz bardziej kamienista i kręta, jak nie ta, którą wybrałam przed spotkaniem. No cóż, nie przjmowałam się tym za bardzo i nie powiedziałam o swoich podejrzeniach Joli. Minęłyśmy skałę, która wyglądala jak wielkie krzesło. Moja towarzyszka, nie mogąc się powstrzymać usiadła na nim i zapozowała do zdjęcia. Nie zdziwiło mnie to, akurat ta cecha i zachowanie mojej przyjaciółki nie zmieniła się. Przszłyśmy już jakieś pieć kilometrów, gdy zauważyłam że chmury stają cię coraz ciemniejsze, a szlak prowadzi w stronę krętych zbocz, zgubiłyśmy szlak. Spokojnie, ale z nutką zdenerwowania w głosie powiedziałam o tym Joli. Ona nie była tak opanowana, zaczęła panikować. Z trudem udało mi się ją uspokoić, choc nie było to proste. Razem ustaliłyśmy, że najlepiej będzie po prostu zawrócić do domu. I tu zaczęły się kłopoty. Szlak, którym szłyśmy był bardzo kręty, miał wiele ścieżek bocznych, a ja nie pamiętałam, którym my przyszłysmy. Przed nami były trzy takie ścieżki. Wyliczanką, choć nie było to zbyt odpowiedzialne, wybrałyśmy ten środkowy. Prowadzil on obok dużych skał, i był bardzo stromy, ale napewno prowadził do miasta. Temperatura spadała, a wokół nas szalal wiatr, pogoda zmieniała się, i chyba jednak udawało jej się psuć moje idealne plany. Nie rozmawiałyśmy już z taką radością, ale ze strachem, zwłaszcza wtedy gdy w oddali słychać było pioruny. Wiedziałyśmy że musimy znaleźć jakieś schronienie wśród tych skał. Biegłyśmy po szlaku, szukając jakieść jaskini. Na naszych plecach podskakiwały plecaki wypchane butelkami wody, i kanapkami z masłem orzechowym. Po kilku minutach znalazłyśmy górki szałas. Schroniłyśmy się w nim. Zaczęłyśmy rozmawiać, cóż. ta przygoda wydała się mi trochę śmieszna. Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, po chwili dołączyła do mnie Jola. Nasze brzuchy odzywały się prosząc o posiłek. Zblizała się pora obiadowa.
Po skończonym posiłku spostrzegłam, że w moim plecaku nie ma mapy. Zostawiłam ją na biurku!- wykrzyczałam. Wystrzaszone siedziałyśmy w milczeniu.
Jak się później okazało echo niosło moje słowa, które usłyszeli turyści, także zagubieni na górskim szlaku. Słyszeli słowa, które wykrzyczałam, i które pozwoliły im również znaleźć górski szałas. Przwodniczył im Marek, dwudziestoletni student architektury. Wspólnie ustaliliśmy szlak, którym pójdziemy do miasta. Po godzinnej wędrówce siedziałam już na huśtawce przed domem zajęta rozmową z Markiem. Wszystko skończyło się szczęśliwie, a ja poznałam nowego kolegę
Mam nadzieję, że pomogłam ;)