Na czym polega mistrzostwo rzeźbiarza Michała Anioła ? Z góry dziękuję . :))
czesio997116
Michał Anioł, z włoskiego Michelangelo, przyszedł na świat 6 marca 1475 roku w starej, szlacheckiej, włoskiej rodzinie. Jego matka, Francesci Miniato del Sera nie potrafiła poradzić sobie z wychowaniem dwóch synów – Michał Anioł miał bowiem jeszcze starszego brata Leonarda – więc zadecydowano o oddaniu młodszego z chłopców do rodziny kamieniarzy. Tam młody Michał Anioł wychowywał się aż do 13 roku życia, kiedy to ojciec, Lodovic Buonarroti, zadecydował o oddaniu chłopca do szkoły pana Francesca w mieście Urbino. Niestety, juz po kilku dniach pobytu okazało się, że Michał Anioł interesuje się przede wszystkim sztuką i planuje zostać artystą.
Pomimo, że wywołało to początkową wściekłość zarówno Lodovica, jak i pana Francesca, młody artysta postanowił dopiąć swego. W tym czasie zawarł już przyjaźń z rówieśnikiem, który odbywał nauki w pracowni mistrza malarstwa, Domenica Ghirlandaia. Po jakimś czasie, gdy wiadomo było, że chłopiec jest w stanie poświęcić się tylko sztuce, ojciec przepisał 13 letniego Michała Anioła również do szkoły malarstwa mistrza. Tutaj przyszły artysta uczył się podstawowych technik – odliczania proporcji, robienia rycin.
Szybko jednak zorientował się mistrz Michała Anioła, że jego uczeń próbuje wytyczyć własne znaczenie sztuki. Specjalnie, dla próby, dał młodemu uczniowi rycinę Martina Schongauera do skopiowania – przedstawiała ona świętego Antoniego męczonego przez diabły. Michał Anioł nie poprzestał jednak tylko na odwzorowaniu, ale dodał również własne kolory skopiowane z natury ze zdechłych ryb kupionych na targu. Kopia stworzona przez przyszłego artystę była tak żywa i prawdziwa, że wszyscy, którzy ją oglądali, byli nią zachwyceni.
W niedługi czas potem rodzina Medici, czyli rodzina księcia Florencji postanowiła stworzyć szkołę dla rzeźbiarzy pod kierunkiem mistrza Bertolda – stwierdzono, że w mieście nadal jest zbyt mała ilość dobrych artystów. Jednym z dwóch uczniów, którzy zostali wyróżnieni jako przyszli uczniowie szkoły mistrza Bertolda, był Michał Anioł.
Należy tutaj dodać, że Michał Anioł nigdy w zasadzie nie wpasował się we wzór, jaki propagowano na dworze Medyceuszy, a mimo to był uczniem bardzo cenionym. Krążyła przypowieść o tym, jak nigdy wcześniej nie rzeźbiąc, udało mu się za pomocą dłuta stworzyć głowę fauna – dodał mu tylko uśmiech i cały rząd zębów. Kiedy nie spodobało się to księciu, młody artysta wybił ząb fauna, aby upodobnić go do takiego, jakiego chciał widzieć książę.
Po jakimś czasie, dzięki talentowi i ciągłej pracy Michał Anioł zamieszkał na dworze Medyceuszy – tutaj raz po raz dowodził, że ma ogromny talent, a zarazem nauczył się być dumnym z bycia artystą. Jedynym problemem Michała Anioła był z każdym rokiem pogarszający się jego wygląd, co spowodowane było chorobami czy zatargami z innymi mężczyznami, w wyniku których m.in. pozostał mu złamany i źle zrośnięty nos.
Gdy w roku 1492 zmarł opiekun i przyjaciel Michała Anioła, Wawrzyniec Wspaniały, na którego dworze dotąd przebywał artysta, zaczął się on imać najróżniejszych zleceń. Przez jakiś czas przebywał w klasztorze San Spirito, gdzie zajmował się zmarłymi w prosektorium, robiąc między innymi sekcje zwłok. Takie doświadczenie, zgoła nieartystyczne, a bardziej medyczne, będzie jednak bardzo widoczne w jego późniejszych rzeźbach ciał ludzkich.
Ciekawa historia wiąże się z twórczością Michała Anioła oraz kardynałem San Giorgio – artysta w wolnym czasie wyrzeźbił w marmurze postać śpiącego Kupidyna, zgodną oczywiście, po nauce u Medyceuszy, z normami antycznymi. Doradzono mu, aby nieco ,,zestrzał” rzeźbę i sprzedał ją jako antyczną. W ten sposób Kupidyn trafił do kardynała w San Giorgio – ten, gdy dowiedział się, że rzeźba nie jest antyczna, najpierw wpadł we wściekłość, zaś potem zaprosił do siebie młodego rzeźbiarza, który koniec końców spędził w jego domu aż rok.
Sprawa z Kupidynem stała się na tyle głośna, że młodym rzeźbiarzem zainteresował się nawet kardynał Saint-Denis w Rzymie, Jean Bilheres de Lagrualas – to on nakazał mu stworzyć na zamówienie słynną Pietę w kaplicy Santa Maria della Febbre w kościele Świętego Piotra. Podczas pierwszego wystawienia rzeźby artysta usłyszał, że ktoś wymienia jako autora innego rzeźbiarza – jeszcze tej samej nocy po zdarzeniu wyrył na szarfie Maryi swoje imię i miasto, z którego pochodził.
W 1501 roku Michał Anioł powrócił do Florencji, gdzie od razu, po sukcesach w Rzymie, dostał zamówienie na wykonanie rzeźby Dawida. Dwa lata później na tron papieski wszedł Juliusz II, który zawezwał Michała Anioła znów do Rzymu, celem wybudowania grobowca otoczonego czterdziestoma posągami. Gdy artysta zgromadził wszelkie potrzebne materiały i próbował dostać się do papieża, okazało się to niemożliwe – kazano mu czekać. Okazało się jednak, że Michał Anioł nie jest artystą, który może sobie pozwolić na czekanie – jego duma była silniejsza i jeszcze tej samej nocy rzeźbiarz wrócił do Florencji. Papież trzykrotnie wzywał go do siebie z powrotem, w końcu Michał Anioł udał się do Bolonii, zajętej przez wojska papieskie i tam pogodził się z papieżem. Okazało się wtedy, że papież rozmyślił się, jeżeli chodzi o plany budowy grobowca – Michał Anioł zajął się więc budową posągu z brązu na cześć Juliusza II, zaś zaraz potem zaproponowano mu namalowanie sklepienia Kaplicy Sykstyńskiej. Wersja krążąca w kuluarach artystycznych była taka, że przyjaciel Rafaela Santi bał się o jego karierę i namówił papieża na to, aby złożył propozycję Michałowi Aniołowi z nadzieją, że ten odmówi lub się nie sprawdzi i zlecenie przypadnie Rafaelowi. Rzeczywiście, rzeźbiarz długo się opiera i zastanawiał, bowiem ostatnie lata poświęcił głównie rzeźbiarstwu, jednak koniec końców zgodził się na wykonanie tego malunku.
Zanim jednak Michał Anioł wykonał freski (freski to metoda nakładania farby na mokry tynk), sam również zbudował rusztowanie, dzięki któremu nie trzeba było dziurawić ścian i sufitu kaplicy, jak w przypadku rusztowania zaprojektowanego przez papieskich architektów. Na tym rusztowaniu spędził czas od maja 1508 roku do października 1512 roku, czyli okres potrzebny na wymalowanie całego sklepienia Kaplicy. Okres ten był zarazem okresem wielkiego wyniszczenia artysty – miał potem problemy z kręgosłupem oraz wzrokiem.
Po niedługim czasie zmarł papież Juliusz II, zaś na tron papieski wybrano Leona X, który podstępem oderwał rzeźbiarza od pracy nad grobowcem Juliusza II. Miał on wykonywać fasadę – jednak marmur do fasady wydobywał sam, przez przeszło 3 lata – praca ta ogromnie odbiła się na jego zdrowiu. Zaraz po rozpoczęciu prac nad fasadą przerwano je, aby zbudować zespół świątynny na cześć Medyceuszy.
W roku 1536 zlecenie na namalowanie sceny Sądu Ostatecznego, tym razem przy ołtarzu, również w Kaplicy Sykstyńskiej. Te dwa dzieła uważane są za jego największe.
Artysta zmarł 18 lutego 1564 roku, nie kończąc pracy nad Pietą Rondadini
Pomimo, że wywołało to początkową wściekłość zarówno Lodovica, jak i pana Francesca, młody artysta postanowił dopiąć swego. W tym czasie zawarł już przyjaźń z rówieśnikiem, który odbywał nauki w pracowni mistrza malarstwa, Domenica Ghirlandaia. Po jakimś czasie, gdy wiadomo było, że chłopiec jest w stanie poświęcić się tylko sztuce, ojciec przepisał 13 letniego Michała Anioła również do szkoły malarstwa mistrza. Tutaj przyszły artysta uczył się podstawowych technik – odliczania proporcji, robienia rycin.
Szybko jednak zorientował się mistrz Michała Anioła, że jego uczeń próbuje wytyczyć własne znaczenie sztuki. Specjalnie, dla próby, dał młodemu uczniowi rycinę Martina Schongauera do skopiowania – przedstawiała ona świętego Antoniego męczonego przez diabły. Michał Anioł nie poprzestał jednak tylko na odwzorowaniu, ale dodał również własne kolory skopiowane z natury ze zdechłych ryb kupionych na targu. Kopia stworzona przez przyszłego artystę była tak żywa i prawdziwa, że wszyscy, którzy ją oglądali, byli nią zachwyceni.
W niedługi czas potem rodzina Medici, czyli rodzina księcia Florencji postanowiła stworzyć szkołę dla rzeźbiarzy pod kierunkiem mistrza Bertolda – stwierdzono, że w mieście nadal jest zbyt mała ilość dobrych artystów. Jednym z dwóch uczniów, którzy zostali wyróżnieni jako przyszli uczniowie szkoły mistrza Bertolda, był Michał Anioł.
Należy tutaj dodać, że Michał Anioł nigdy w zasadzie nie wpasował się we wzór, jaki propagowano na dworze Medyceuszy, a mimo to był uczniem bardzo cenionym. Krążyła przypowieść o tym, jak nigdy wcześniej nie rzeźbiąc, udało mu się za pomocą dłuta stworzyć głowę fauna – dodał mu tylko uśmiech i cały rząd zębów. Kiedy nie spodobało się to księciu, młody artysta wybił ząb fauna, aby upodobnić go do takiego, jakiego chciał widzieć książę.
Po jakimś czasie, dzięki talentowi i ciągłej pracy Michał Anioł zamieszkał na dworze Medyceuszy – tutaj raz po raz dowodził, że ma ogromny talent, a zarazem nauczył się być dumnym z bycia artystą. Jedynym problemem Michała Anioła był z każdym rokiem pogarszający się jego wygląd, co spowodowane było chorobami czy zatargami z innymi mężczyznami, w wyniku których m.in. pozostał mu złamany i źle zrośnięty nos.
Gdy w roku 1492 zmarł opiekun i przyjaciel Michała Anioła, Wawrzyniec Wspaniały, na którego dworze dotąd przebywał artysta, zaczął się on imać najróżniejszych zleceń. Przez jakiś czas przebywał w klasztorze San Spirito, gdzie zajmował się zmarłymi w prosektorium, robiąc między innymi sekcje zwłok. Takie doświadczenie, zgoła nieartystyczne, a bardziej medyczne, będzie jednak bardzo widoczne w jego późniejszych rzeźbach ciał ludzkich.
Ciekawa historia wiąże się z twórczością Michała Anioła oraz kardynałem San Giorgio – artysta w wolnym czasie wyrzeźbił w marmurze postać śpiącego Kupidyna, zgodną oczywiście, po nauce u Medyceuszy, z normami antycznymi. Doradzono mu, aby nieco ,,zestrzał” rzeźbę i sprzedał ją jako antyczną. W ten sposób Kupidyn trafił do kardynała w San Giorgio – ten, gdy dowiedział się, że rzeźba nie jest antyczna, najpierw wpadł we wściekłość, zaś potem zaprosił do siebie młodego rzeźbiarza, który koniec końców spędził w jego domu aż rok.
Sprawa z Kupidynem stała się na tyle głośna, że młodym rzeźbiarzem zainteresował się nawet kardynał Saint-Denis w Rzymie, Jean Bilheres de Lagrualas – to on nakazał mu stworzyć na zamówienie słynną Pietę w kaplicy Santa Maria della Febbre w kościele Świętego Piotra. Podczas pierwszego wystawienia rzeźby artysta usłyszał, że ktoś wymienia jako autora innego rzeźbiarza – jeszcze tej samej nocy po zdarzeniu wyrył na szarfie Maryi swoje imię i miasto, z którego pochodził.
W 1501 roku Michał Anioł powrócił do Florencji, gdzie od razu, po sukcesach w Rzymie, dostał zamówienie na wykonanie rzeźby Dawida. Dwa lata później na tron papieski wszedł Juliusz II, który zawezwał Michała Anioła znów do Rzymu, celem wybudowania grobowca otoczonego czterdziestoma posągami. Gdy artysta zgromadził wszelkie potrzebne materiały i próbował dostać się do papieża, okazało się to niemożliwe – kazano mu czekać. Okazało się jednak, że Michał Anioł nie jest artystą, który może sobie pozwolić na czekanie – jego duma była silniejsza i jeszcze tej samej nocy rzeźbiarz wrócił do Florencji. Papież trzykrotnie wzywał go do siebie z powrotem, w końcu Michał Anioł udał się do Bolonii, zajętej przez wojska papieskie i tam pogodził się z papieżem. Okazało się wtedy, że papież rozmyślił się, jeżeli chodzi o plany budowy grobowca – Michał Anioł zajął się więc budową posągu z brązu na cześć Juliusza II, zaś zaraz potem zaproponowano mu namalowanie sklepienia Kaplicy Sykstyńskiej. Wersja krążąca w kuluarach artystycznych była taka, że przyjaciel Rafaela Santi bał się o jego karierę i namówił papieża na to, aby złożył propozycję Michałowi Aniołowi z nadzieją, że ten odmówi lub się nie sprawdzi i zlecenie przypadnie Rafaelowi. Rzeczywiście, rzeźbiarz długo się opiera i zastanawiał, bowiem ostatnie lata poświęcił głównie rzeźbiarstwu, jednak koniec końców zgodził się na wykonanie tego malunku.
Zanim jednak Michał Anioł wykonał freski (freski to metoda nakładania farby na mokry tynk), sam również zbudował rusztowanie, dzięki któremu nie trzeba było dziurawić ścian i sufitu kaplicy, jak w przypadku rusztowania zaprojektowanego przez papieskich architektów. Na tym rusztowaniu spędził czas od maja 1508 roku do października 1512 roku, czyli okres potrzebny na wymalowanie całego sklepienia Kaplicy. Okres ten był zarazem okresem wielkiego wyniszczenia artysty – miał potem problemy z kręgosłupem oraz wzrokiem.
Po niedługim czasie zmarł papież Juliusz II, zaś na tron papieski wybrano Leona X, który podstępem oderwał rzeźbiarza od pracy nad grobowcem Juliusza II. Miał on wykonywać fasadę – jednak marmur do fasady wydobywał sam, przez przeszło 3 lata – praca ta ogromnie odbiła się na jego zdrowiu. Zaraz po rozpoczęciu prac nad fasadą przerwano je, aby zbudować zespół świątynny na cześć Medyceuszy.
W roku 1536 zlecenie na namalowanie sceny Sądu Ostatecznego, tym razem przy ołtarzu, również w Kaplicy Sykstyńskiej. Te dwa dzieła uważane są za jego największe.
Artysta zmarł 18 lutego 1564 roku, nie kończąc pracy nad Pietą Rondadini