Mam napisać opowiadanie i dodać troche dialogu pomóż prosze: mam takie tematy do wyboru: - wielkie zamieszanie z powodu małej pomyłki - ci straszni sąsiedzi - podróż pełna przygód - niezwykłe znalezisko
Zgłoś nadużycie!
Był piękny majowy dzień. Pogoda była wyśmienita, nie było na niebie żadnej chmurki. Było ciepło, ale nie gorąco. "Idealny dzień na piknik", pomyślałam. Szłam z moją przyjaciółką Gabi przez łąkę. Wokół nas roztaczał się piekny zapach stokrotek oraz innych cudownych kwiatów. - Czuję się tak jakbym była w niebie... - rzekła rozmarzona Gabrysia. Zaśmiałam się w myślach, bo te same słowa przyszły mi do głowy. - O tak - powiedziałam - cudownie tu. Postanowiłyśmy usiąść na trawie i odpocząć. Nagle Gabi potknęła się o coś co leżało na ziemi. Uklękłam obok niej. - Nic ci nie jest? - spytałam zaniepokojona. - Nie ważne ! Spójrz, co to? Na ziemi leżała butelka. W środku coś było. - Może to jakiś list? - zaproponowałam. - Ale skąd on się tu wziął! Przecież morze jest daleko ! - Ale rzeka blisko! I góry też! Ktoś musiał to wrzucić do źródła naszej rzeki, ona wypływa w Karpatach! Postanowilyśmy, że weźmiemy znalezisko do domu i pokażemy dziadkowi. Dziadek powiedział, że to stare znalezisko. Spróbował wyjąć ze środka papier. Udało mu się ! Mój dziadek jest niesamowity ! Z niesamowitą delikatnością rozwinął rulonik papieru i odczytał... - Ja ( wpisz imie i nazwisko jakie chcesz np. Jan Horacy Keregiel ) ... ofiaruję w spadnku zamek Keregiellonów mojej córce Elżbiecie Annie Keregiel ( napisz jak chcesz nazwy ;) ) (...) . -Dziadku ! To przecież czyjś testament! - rzekłam. - Wiem. Idziemy na policję. Okazało się,że to był wyrzucony przez syna testament samego Jana Keregiellona. Syn był zły, że w spadku nie dostał zamku i chciał się pozbyć testamentu. Dostaliśmy nagrodę od policji . Rozwiązałyśmy bardzo ważną zagadkę ! to była super przygoda !
;)
42 votes Thanks 3
PannaRiposta
Tomek i Kasia są razem od 2 miesięcy. Kasia - brunetka średniego wzrostu o czekoladowych oczach i Tomek - wysoki, niebieskooki blondyn, doskonale się rozumieją. Spędzają, ze sobą niemal każdy dzień, bez względu na pogodę. Znajomi postrzegają ich jako parę idealną: piękni, zabawni i do tego diabelnie bogaci. Oboje mieszkają w centrum warszawy, w tym samym apartamentowcu, gdzie także się poznali. Uwielbiają spędzać czas w luksusowej pizzeri, zawsze przy tym samym stoliku na balkonie z widokiem na park. Właśnie podczas jednego z takich spotkań, tuż przed urodzinami Kasi Tomek oznajmił: - jedziemy do paryża. -Jak to? -spytała zaskoczona Kasia, odstawiając szklankę z jej ulubionym sokiem pomarańczowym. - Normalnie. Kupiłem już bilety. W tym roku urodziny spędzisz w Paryżu. - wyjaśnił Tomek z szerokim uśmiechem. -Serio?! - krzyknęła uradowana brunetka, po czym rzuciła się chłopakowi a szyję. - Dzięki! Dzięki! Dzięki! - krzyczała, skacząc z radości. - zawsze marzyłam o zwiedzeniu Paryża - dodała uspokoiwszy się. - Wiem, właśnie dlatego tam jedziemy - powiedział wesoło blondyn po czym pocałował partnerkę w usta i dodał - zbierajmy się już lepiej. Jutro wyjeżdżamy. Po około 20 minutach Kasia pakowała już walizkę nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę. Obdzwoniła wszystkie swoje koleżanki, pochwaliła się prezentem urodzinowym od Tomka i zebrawszy zazdrosne komentarze znajomych, położyła się spać, z myślą o jutrzejszej podróży. W tym czasie Tomek potwierdzał już rezerwację w 5 - gwiazdkowym hotelu, gdzie niebawem miał spędzić z ukochaną całe 3 dni. Upewniwszy się, że niczego nie zapomniał, wyłączył komputer i również skierował się w stronę łóżka ostatni raz sprawdzając, czy nastawił budzik. Następnego dnia o 9.00 Kasia i Tomek pędzili przez lotnisko, przepychając się przez tłum powolnych - jak na złość - ludzi. Za 5 minut ich samolot miał już odlatywać a oni nie przeszli jeszcze przez odprawę bagażową. - Świetnie - rzucił Tomek ledwo łapiąc oddech - czułem, że to nie będzie takie proste. Że też nie wymieniłem tych baterii w budziku. - narzekał chwytając ledwo już biegnącą brunetkę za rękę i ciągnąc ją ostatkiem w stronę odpowiedniego terminalu. 5 minut później siedzieli już strasznie zdyszani, ale równie zadowoleni w samolocie popijając drinki i rozkoszując się rozpoczętą podróżą. - "Wszystkich pasażerom dziękujemy za skorzystanie z naszych linii i życzymy miłego pobytu w Wiedniu" - obudził ich po długim locie głos stewardessy. Rozejrzeli się wokoło, większość pasażerów opuściła już swoje miejsca. -Jak to w Wiedniu? - spytała zbita z tropu Kasia. - Nie mam pojęcia, to pewnie jakaś pomyłka - rzucił Tomek, jednak szybko przekonał się, że rzeczywiście zamiast w Paryżu wylądowali w Wiedniu. - I co teraz? - zapytała przerażona Kasia odbierając swoją walizkę. - Widocznie przez ten pośpiech pomyliliśmy samoloty... Musimy dowiedzieć się, kiedy odlatuje stąd samolot do Paryża - powiedział Tomek. Po około pół godzinnym dopytywaniu łamaną angielszczyzną para dowiedziała się, że najbliższy odlot do Paryża planowany jest dopiero za 3 dni z powodu awarii jednego z samolotów. Zrezygnowani usiedli na fotelu w znajdującej sie obok lotniska kawiarni. - Musimy wynająć jakiś hotel - powiedział Tomek - przepraszam to nie miało tak wyjść. - zaczął, jednak Kasia szybko mu przerwała. -Spokojnie, to przecież nie twoja wina. Coś wymyślimy - zapewniła, następnie oboje udali się na ulicę, w poszukiwaniu jakiegoś hotelu. - I jak? - zapytała Kasia. - Ta babka kompletnie nie kumała o co mi chodzi... ale jakoś udało mi się z nią dogadać i wiem, już gdzie jest ten hotel - powiedział zadowolony Tomek, po długiej próbie dowiedzenia się, gdzie znajduje się najbliższy 5 - gwiazdkowy hotel. - Więc prowadź - rzuciła uśmiechnięta Kasia, po czym złapała chłopaka za rękę i oboje udali się we wskazaną stronę. Po półgodzinnym marszu dotarli do starego motelu przy trasie. Załamani usiedli na krawężniku i zaczęli rozmyślać. Ponieważ zbliżała się noc musieli gdzieś przenocować, tak więc zarezerwowali, z lekką obawą, jeden pokój po czym wkroczyli do swojego "gniazdka". - Fuj. - skwitowała Kasia rozejrzawszy się po pomieszczeniu. - Spokojnie to tylko jedna noc, a jutro przeniesiemy się do cudownego pokoju hotelowego. Rozmawiałem z właścicielem tego ... motelu, Wszystko mi już wyjaśnił - zapewnił Tomek, po czym odstawił swoją torbę podróżną w jak najmniej zakurzony kąt i położył się ostrożnie na nie za ciekawie wyglądające łóżko. Po chwili oboje spali już spokojnie po pełnym przygód dniu. Nie wiedzieli jednak co czeka ich jutro. Obudziwszy się, szybko zabrali swoje bagaże i opuścili szybko pokój. - Gdzie teraz idziemy? - zapytała Kasia, kiedy 2 godziny potem szli wzdłuż alejki parkowej. - Do muzeum - powiedział Tomek uśmiechając się, po czym wskazał wysoki, biały budynek na końcu alejki - tam . Wszedłszy do muzeum, nie mogli oderwać wzroku od cudownych średniowiecznych eksponatów. Oglądali, cięgle śmiejąc się i wymieniając między sobą uwagi. Tak dobrze się bawili, że nawet nie usłyszeli, jak - nieco już stary i trzeszczący - odbiorni8k przy suficie obwieścił wszystkim zwiedzającym przerwę prosząc, by opuścili teren muzeum. -Co tu tak cicho? - zauważyła Kasia po 20 minutach od podania wiadomości. - Nie mam pojęcia. Chodźmy już może - zaproponował, po cym skierowali się ku drzwiom wyjściowym. - Zamknięte - zauważyła zdenerwowana Kasia - pięknie. zamknęli nas w muzeum - dodała panicznym głosem. Oboje zaczęli walić w drzwi jednak to nic nie dało. Nadal pozostawały zamknięte. - Super. Poczekajmy, zaraz na pewno ktoś tu przyjdzie. Jest dopiero 13. - powiedział Tomek, nie myląc się. Po 20 minutach ponownie otworzono muzeum i fala zwiedzających wlała się do pomieszczeń. Opuściwszy teren muzeum Kasia i Tomek ruszyli ponownie w stronę hotelu. - Patrz! Wesołe miasteczko! - krzyknęła uradowana Kasia pokazując palcem w kierunku wielkiego placu pełnego karuzel. - Idziemy? - zapytał Tomek niepotrzebnie bo Kasia już biegła w kierunku największej karuzeli. -Chyba sobie żartujesz. Ja tam nie wejdę. - powiedział blondyn, jednak Kasia już ciągnęła go za rękę. Usiedli w jednym z wagoników kolejki, zapieli dokładnie pasy i czekali aż kolejka ruszy. Ruszyła. Pędziła z taką prędkością, że rozmywało się wszystko dokoła. Nagle stanęła. Na samym szczycie wielkiej pętli. Rozległy się piski. Z megafonu popłynęła fala przeprosin za awarię kolejki z zapewnieniem że niebawem awaria zostanie usunięta i kolejka ponownie ruszy. - Pięknie... Po prostu cudownie. Mamy jakiegoś pecha. Ciągle coś się dzieje. Nic nie jest tak jak powinno być - narzekała Kasia, kurczowo wbijając paznokcie w ramię Tomka. -Spokojnie. Naprawią to co trzeba i od razu udamy się do hotelu. - zapewnił Tomek. Tak też się stało. Awaria - choć trwało to do wieczora - została usunięta i ku wielkiej uldze uczestników przejażdżki wszyscy mogli w końcu stanąć na nogach, oddano również wszystkim pieniądze w ramach rekompensaty za stracony czas i wszyscy rozeszli się w swoją stronę. Kasia i Tomek dość mieli już przygód jak na jeden dzień. Udali się w końcu do hotelu gdzie wśród luksusów, wiedeńskich potraw i szampana spędzili ostatni dzień wycieczki jak królowie.
- Czuję się tak jakbym była w niebie... - rzekła rozmarzona Gabrysia.
Zaśmiałam się w myślach, bo te same słowa przyszły mi do głowy.
- O tak - powiedziałam - cudownie tu.
Postanowiłyśmy usiąść na trawie i odpocząć. Nagle Gabi potknęła się o coś co leżało na ziemi. Uklękłam obok niej.
- Nic ci nie jest? - spytałam zaniepokojona.
- Nie ważne ! Spójrz, co to?
Na ziemi leżała butelka. W środku coś było.
- Może to jakiś list? - zaproponowałam.
- Ale skąd on się tu wziął! Przecież morze jest daleko !
- Ale rzeka blisko! I góry też! Ktoś musiał to wrzucić do źródła naszej rzeki, ona wypływa w Karpatach!
Postanowilyśmy, że weźmiemy znalezisko do domu i pokażemy dziadkowi.
Dziadek powiedział, że to stare znalezisko. Spróbował wyjąć ze środka papier. Udało mu się ! Mój dziadek jest niesamowity ! Z niesamowitą delikatnością rozwinął rulonik papieru i odczytał...
- Ja ( wpisz imie i nazwisko jakie chcesz np. Jan Horacy Keregiel ) ... ofiaruję w spadnku zamek Keregiellonów mojej córce Elżbiecie Annie Keregiel ( napisz jak chcesz nazwy ;) ) (...) .
-Dziadku ! To przecież czyjś testament! - rzekłam.
- Wiem. Idziemy na policję.
Okazało się,że to był wyrzucony przez syna testament samego Jana Keregiellona. Syn był zły, że w spadku nie dostał zamku i chciał się pozbyć testamentu.
Dostaliśmy nagrodę od policji . Rozwiązałyśmy bardzo ważną zagadkę ! to była super przygoda !
;)
- jedziemy do paryża.
-Jak to? -spytała zaskoczona Kasia, odstawiając szklankę z jej ulubionym sokiem pomarańczowym.
- Normalnie. Kupiłem już bilety. W tym roku urodziny spędzisz w Paryżu. - wyjaśnił Tomek z szerokim uśmiechem.
-Serio?! - krzyknęła uradowana brunetka, po czym rzuciła się chłopakowi a szyję. - Dzięki! Dzięki! Dzięki! - krzyczała, skacząc z radości. - zawsze marzyłam o zwiedzeniu Paryża - dodała uspokoiwszy się.
- Wiem, właśnie dlatego tam jedziemy - powiedział wesoło blondyn po czym pocałował partnerkę w usta i dodał - zbierajmy się już lepiej. Jutro wyjeżdżamy.
Po około 20 minutach Kasia pakowała już walizkę nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę. Obdzwoniła wszystkie swoje koleżanki, pochwaliła się prezentem urodzinowym od Tomka i zebrawszy zazdrosne komentarze znajomych, położyła się spać, z myślą o jutrzejszej podróży. W tym czasie Tomek potwierdzał już rezerwację w 5 - gwiazdkowym hotelu, gdzie niebawem miał spędzić z ukochaną całe 3 dni. Upewniwszy się, że niczego nie zapomniał, wyłączył komputer i również skierował się w stronę łóżka ostatni raz sprawdzając, czy nastawił budzik.
Następnego dnia o 9.00 Kasia i Tomek pędzili przez lotnisko, przepychając się przez tłum powolnych - jak na złość - ludzi. Za 5 minut ich samolot miał już odlatywać a oni nie przeszli jeszcze przez odprawę bagażową.
- Świetnie - rzucił Tomek ledwo łapiąc oddech - czułem, że to nie będzie takie proste. Że też nie wymieniłem tych baterii w budziku. - narzekał chwytając ledwo już biegnącą brunetkę za rękę i ciągnąc ją ostatkiem w stronę odpowiedniego terminalu. 5 minut później siedzieli już strasznie zdyszani, ale równie zadowoleni w samolocie popijając drinki i rozkoszując się rozpoczętą podróżą.
- "Wszystkich pasażerom dziękujemy za skorzystanie z naszych linii i życzymy miłego pobytu w Wiedniu" - obudził ich po długim locie głos stewardessy. Rozejrzeli się wokoło, większość pasażerów opuściła już swoje miejsca.
-Jak to w Wiedniu? - spytała zbita z tropu Kasia.
- Nie mam pojęcia, to pewnie jakaś pomyłka - rzucił Tomek, jednak szybko przekonał się, że rzeczywiście zamiast w Paryżu wylądowali w Wiedniu.
- I co teraz? - zapytała przerażona Kasia odbierając swoją walizkę.
- Widocznie przez ten pośpiech pomyliliśmy samoloty... Musimy dowiedzieć się, kiedy odlatuje stąd samolot do Paryża - powiedział Tomek. Po około pół godzinnym dopytywaniu łamaną angielszczyzną para dowiedziała się, że najbliższy odlot do Paryża planowany jest dopiero za 3 dni z powodu awarii jednego z samolotów. Zrezygnowani usiedli na fotelu w znajdującej sie obok lotniska kawiarni.
- Musimy wynająć jakiś hotel - powiedział Tomek - przepraszam to nie miało tak wyjść. - zaczął, jednak Kasia szybko mu przerwała.
-Spokojnie, to przecież nie twoja wina. Coś wymyślimy - zapewniła, następnie oboje udali się na ulicę, w poszukiwaniu jakiegoś hotelu.
- I jak? - zapytała Kasia.
- Ta babka kompletnie nie kumała o co mi chodzi... ale jakoś udało mi się z nią dogadać i wiem, już gdzie jest ten hotel - powiedział zadowolony Tomek, po długiej próbie dowiedzenia się, gdzie znajduje się najbliższy 5 - gwiazdkowy hotel.
- Więc prowadź - rzuciła uśmiechnięta Kasia, po czym złapała chłopaka za rękę i oboje udali się we wskazaną stronę. Po półgodzinnym marszu dotarli do starego motelu przy trasie. Załamani usiedli na krawężniku i zaczęli rozmyślać. Ponieważ zbliżała się noc musieli gdzieś przenocować, tak więc zarezerwowali, z lekką obawą, jeden pokój po czym wkroczyli do swojego "gniazdka".
- Fuj. - skwitowała Kasia rozejrzawszy się po pomieszczeniu.
- Spokojnie to tylko jedna noc, a jutro przeniesiemy się do cudownego pokoju hotelowego. Rozmawiałem z właścicielem tego ... motelu, Wszystko mi już wyjaśnił - zapewnił Tomek, po czym odstawił swoją torbę podróżną w jak najmniej zakurzony kąt i położył się ostrożnie na nie za ciekawie wyglądające łóżko. Po chwili oboje spali już spokojnie po pełnym przygód dniu. Nie wiedzieli jednak co czeka ich jutro.
Obudziwszy się, szybko zabrali swoje bagaże i opuścili szybko pokój.
- Gdzie teraz idziemy? - zapytała Kasia, kiedy 2 godziny potem szli wzdłuż alejki parkowej.
- Do muzeum - powiedział Tomek uśmiechając się, po czym wskazał wysoki, biały budynek na końcu alejki - tam .
Wszedłszy do muzeum, nie mogli oderwać wzroku od cudownych średniowiecznych eksponatów. Oglądali, cięgle śmiejąc się i wymieniając między sobą uwagi. Tak dobrze się bawili, że nawet nie usłyszeli, jak - nieco już stary i trzeszczący - odbiorni8k przy suficie obwieścił wszystkim zwiedzającym przerwę prosząc, by opuścili teren muzeum.
-Co tu tak cicho? - zauważyła Kasia po 20 minutach od podania wiadomości.
- Nie mam pojęcia. Chodźmy już może - zaproponował, po cym skierowali się ku drzwiom wyjściowym.
- Zamknięte - zauważyła zdenerwowana Kasia - pięknie. zamknęli nas w muzeum - dodała panicznym głosem. Oboje zaczęli walić w drzwi jednak to nic nie dało. Nadal pozostawały zamknięte.
- Super. Poczekajmy, zaraz na pewno ktoś tu przyjdzie. Jest dopiero 13. - powiedział Tomek, nie myląc się. Po 20 minutach ponownie otworzono muzeum i fala zwiedzających wlała się do pomieszczeń.
Opuściwszy teren muzeum Kasia i Tomek ruszyli ponownie w stronę hotelu.
- Patrz! Wesołe miasteczko! - krzyknęła uradowana Kasia pokazując palcem w kierunku wielkiego placu pełnego karuzel.
- Idziemy? - zapytał Tomek niepotrzebnie bo Kasia już biegła w kierunku największej karuzeli.
-Chyba sobie żartujesz. Ja tam nie wejdę. - powiedział blondyn, jednak Kasia już ciągnęła go za rękę. Usiedli w jednym z wagoników kolejki, zapieli dokładnie pasy i czekali aż kolejka ruszy. Ruszyła. Pędziła z taką prędkością, że rozmywało się wszystko dokoła. Nagle stanęła. Na samym szczycie wielkiej pętli. Rozległy się piski. Z megafonu popłynęła fala przeprosin za awarię kolejki z zapewnieniem że niebawem awaria zostanie usunięta i kolejka ponownie ruszy.
- Pięknie... Po prostu cudownie. Mamy jakiegoś pecha. Ciągle coś się dzieje. Nic nie jest tak jak powinno być - narzekała Kasia, kurczowo wbijając paznokcie w ramię Tomka.
-Spokojnie. Naprawią to co trzeba i od razu udamy się do hotelu. - zapewnił Tomek. Tak też się stało. Awaria - choć trwało to do wieczora - została usunięta i ku wielkiej uldze uczestników przejażdżki wszyscy mogli w końcu stanąć na nogach, oddano również wszystkim pieniądze w ramach rekompensaty za stracony czas i wszyscy rozeszli się w swoją stronę. Kasia i Tomek dość mieli już przygód jak na jeden dzień. Udali się w końcu do hotelu gdzie wśród luksusów, wiedeńskich potraw i szampana spędzili ostatni dzień wycieczki jak królowie.