Jest wiek XVII. W zamku w Odrzykoniu mieszkają dwaj skłóceni ze sobą szlachcice Firlej i Skotnicki. Dochodzi między nimi do ostrych konfliktów. Szlachcice wyrządzają sobie wzajemnie wielke szkody. Skotnicki skierował rynny na zabudowania Firleja. Firlej napadł na robotników Skotnickiego , którzy naprawiali mur zamku. Doszło nawet do zasypywania studni i wycinania sadów. Żaden ze szlachciców nie chciał usąpić. Każdy z nich uważał się za wielkiego pana, każdy sądził, ża zgodnie ze szlachcickim pojęciem honoru musi pokonać wroga. Tak mógłby zaczynać się utwór literacki. Spróbuj przedstawić jego zakończenie. Do czego doprowadziły kłótliwość, pienictwo i buta szlachecka bohaterów? Jak zakończył się narastający ciągle konflikt?
Napisz opowiadanie z dialogiem prosze o szypkie odpowiedzi!!!
idealna02
Walczyli ze sobą bardzo długo i żaden z nich nie chciał ustąpić. Pewnego dnia Firlej pomyslał: - A może, by tak zakończyć ten konflikt i zakopać topór wojenny-mówił sam do siebie - co tak naprawde nam to daje? Pokazuje tylko, że jesteśmy wielkimi egoistami...-prowadził dalej monolog. Wybrał się więc do Skotnickiego i powiedział: - Posuchaj, doszedłem do wniosku, że te nasze ciągłe kłótnie nie mają sensu, robimy sobie ciągle na złośc, a tak w rzeczywistości naprawde nic nam to nie daje... może skończymy tą całą walkę o to kto jest ważniejszy i silniejszy. Nie kierujmy się ty szlachcickim pojęciem, bądźmy przyjaciółmi, a nie wrogami. Co o tym sądzisz? - zapytał Firley ze smutkiem w głosie. - Hm - Skotnicki wziął głęboki oddech i powiedział - Nie wiem dlaczego tak nagle zmniłeś zdanie i co lub kto Cię do tego skłonił, ale po dłuższym namyśle dochodzę do wniosku, że masz absolutną rację. Powinniśmy się pogogodzić i współpracować, pomagać sobie nawzajem... więc jak? Zgoda? - zapytał jeden ze szlachciców z promiennym uśmiechem. - Niech będzie, zgoda! - wykrzyknął Firley i uścisnął dłoń Skotnickiego. Poszli do ogrodu, usiedli i razem śmiali się, jakimi byli głupcami, wyrządzając sobie te wszystkie krzywdy... mam nadzieję, że Ci się podoba :)
- A może, by tak zakończyć ten konflikt i zakopać topór wojenny-mówił sam do siebie - co tak naprawde nam to daje? Pokazuje tylko, że jesteśmy wielkimi egoistami...-prowadził dalej monolog. Wybrał się więc do Skotnickiego i powiedział:
- Posuchaj, doszedłem do wniosku, że te nasze ciągłe kłótnie nie mają sensu, robimy sobie ciągle na złośc, a tak w rzeczywistości naprawde nic nam to nie daje... może skończymy tą całą walkę o to kto jest ważniejszy i silniejszy. Nie kierujmy się ty szlachcickim pojęciem, bądźmy przyjaciółmi, a nie wrogami. Co o tym sądzisz? - zapytał Firley ze smutkiem w głosie.
- Hm - Skotnicki wziął głęboki oddech i powiedział - Nie wiem dlaczego tak nagle zmniłeś zdanie i co lub kto Cię do tego skłonił, ale po dłuższym namyśle dochodzę do wniosku, że masz absolutną rację. Powinniśmy się pogogodzić i współpracować, pomagać sobie nawzajem... więc jak? Zgoda? - zapytał jeden ze szlachciców z promiennym uśmiechem.
- Niech będzie, zgoda! - wykrzyknął Firley i uścisnął dłoń Skotnickiego.
Poszli do ogrodu, usiedli i razem śmiali się, jakimi byli głupcami, wyrządzając sobie te wszystkie krzywdy...
mam nadzieję, że Ci się podoba :)