Pewnie potoczą się w kierunku z góry zaplanowanym przez scenarzystów. A ja chcę wierzyć, że skoro przez tyle lat nas przekonywano, że Witek kocha tylko Lenę, że skoro Lena odkryła w końcu w sobie miłość do Witka, skoro mimo głupich gadek Leny o znaczeniu ślubu chcą nadal być ze sobą, to powtarzam, chcę wierzyć, że żadnych, choćby przypadkowych zdrad nie będzie. Nawet jak będzie się drugiej stronie wydawało, że partner czy partnerka stają się wobec siebie nielojalni. Owszem, Lena już staje się nielojalna, wyjeżdżając tuż po ślubie, zamiast poświęcić mężowi zaplanowane 2 tygodnie. Nie tylko mężowi poświęcić, również sobie. Bo w tej chwili niczego im tak nie potrzeba jak kilku dni spędzonych sam na sam, obojętnie gdzie, czy w Grecji tak jak chciała Lena, czy w leśnej głuszy bez zasięgu i telewizora, jak chciał Witek. Mieliby naprawdę ogromną szansę upewnić się, że są dla siebie najważniejsi i wtedy nawet ta rozłąka, samotność i tęsknota nie byłyby tak straszne. A tak Witek ma prawo czuć się rozżalony, odrzucony, zepchnięty na margines. Za namową Pawicy zrobi kolejny krok, pojedzie do Londynu i mam wrażenie, wróci jeszcze bardziej rozgoryczony. Od tego momentu pewnie na zmianę będą irytować widzów, ale raczej powinno wszystko zmierzać to do szczęśliwego końca. Nie ma się jednak co nastawiać na szczęśliwy finał już wkrótce. Nie wiadomo, ile czasu zajmie Lenie refleksja nad tym co naprawdę jest ważne. A Lena mimo bystrego umysłu, do osób z szybkim refleksem nie należy. Zresztą czemu się dziwić, momentami Lena przypomina małą dziewczynkę, która pobawiła się w ślub, ale wraca do piaskownicy i swoich ulubionych zabawek. Żeby być dojrzałym do życia, a szczególnie do małżeństwa sam intelekt nie wystarczy.
Pewnie potoczą się w kierunku z góry zaplanowanym przez scenarzystów. A ja chcę wierzyć, że skoro przez tyle lat nas przekonywano, że Witek kocha tylko Lenę, że skoro Lena odkryła w końcu w sobie miłość do Witka, skoro mimo głupich gadek Leny o znaczeniu ślubu chcą nadal być ze sobą, to powtarzam, chcę wierzyć, że żadnych, choćby przypadkowych zdrad nie będzie. Nawet jak będzie się drugiej stronie wydawało, że partner czy partnerka stają się wobec siebie nielojalni. Owszem, Lena już staje się nielojalna, wyjeżdżając tuż po ślubie, zamiast poświęcić mężowi zaplanowane 2 tygodnie. Nie tylko mężowi poświęcić, również sobie. Bo w tej chwili niczego im tak nie potrzeba jak kilku dni spędzonych sam na sam, obojętnie gdzie, czy w Grecji tak jak chciała Lena, czy w leśnej głuszy bez zasięgu i telewizora, jak chciał Witek. Mieliby naprawdę ogromną szansę upewnić się, że są dla siebie najważniejsi i wtedy nawet ta rozłąka, samotność i tęsknota nie byłyby tak straszne. A tak Witek ma prawo czuć się rozżalony, odrzucony, zepchnięty na margines. Za namową Pawicy zrobi kolejny krok, pojedzie do Londynu i mam wrażenie, wróci jeszcze bardziej rozgoryczony. Od tego momentu pewnie na zmianę będą irytować widzów, ale raczej powinno wszystko zmierzać to do szczęśliwego końca. Nie ma się jednak co nastawiać na szczęśliwy finał już wkrótce. Nie wiadomo, ile czasu zajmie Lenie refleksja nad tym co naprawdę jest ważne. A Lena mimo bystrego umysłu, do osób z szybkim refleksem nie należy. Zresztą czemu się dziwić, momentami Lena przypomina małą dziewczynkę, która pobawiła się w ślub, ale wraca do piaskownicy i swoich ulubionych zabawek. Żeby być dojrzałym do życia, a szczególnie do małżeństwa sam intelekt nie wystarczy.