Jak poznałem przyjaciela opowiadenie z dialogiem. Może być zmyslone
Zgłoś nadużycie!
Wczesnym rankiem słonecznego dnia trzej robotnicy pracowali przy odnowie muru granicznego. Cały czas rozmawiali o swoim pracodawcy – Rejencie - oraz jego sporze z Cześnikiem. -Widziałeś dzisiaj naszego pana? – spytał jeden z pracowników łapiąc za pędzel. -Tak, widziałem. Był bardzo zły. Nie wiem jednak dlaczego. -Pewnie znowu poszło o coś z Cześnikiem – bez namysłu stwierdził. Nie zauważywszy zbliżającego się Papkina, dalej dyskutowali. Papkin schował się za murem i cały czas podsłuchiwał, o czym tak rozmawiali. Był on z natury bardzo ciekawski i dociekliwy. -Tak, tak. Nasz pan jest bardzo uparty! Nigdy nie pogodzi się z Cześnikiem. -Nie jest to aż takie niemożliwe – odparł zmęczony swoją pracą robotnik. – Gdyby ten niby odważny Papkin trochę się przyłożył, to byłaby dość duża szansa, że się pogodzą. Papkin usłyszawszy, że robotnik wątpi w jego odwagę wyskakuje zza muru i krzyczy: -Jak ty raczysz wątpić w moją odwagę! – krzyknął zdesperowany Papkin. -Ty tylko takiego udajesz! A gdy przyjdzie co do czego, to głowę w piasek chowasz! –ze śmiechem stwierdził mężczyzna.
Było to latem, ja siedziałem na ławce w parku i oglądałem jak inni chłopacy grają w piłkę nożną. Po chwili poczułem się senny i zasnąłem na chwilę. Po krótkiej chwili snu poczułem ból głowy, obudziłem się i zobaczyłem stojącego nade mną chłopca. Zaczął od do mnie mówić: CH: Cześć, przepraszam, ale przypadkiem trafiłem Ciebie moją piłką ;/ JA: Nic nie szkodzi, tylko mnie teraz trochę głowa boli. CH: Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam, może chciałbyś zagrać z nami? JA: Nie wiem czy potrafię, dawno nie grałem. CH: Chodź, my gramy dla zabawy, więc nie ma problemu z tym, że nie umiesz grać :) JA: Dobrze chodźmy...
Zaczęliśmy grać.. Z początku grałem w polu, ale szybko mi się to znudziło bo nie dawałem popisu moją kiepską grą, więc poszedłem na bramkę. Tam już się trochę lepiej spisywałem. Kiedy po nie całej godzinie skończyliśmy grać wszyscy poszli do domów, ale tylko ja i chłopiec, z którym wcześniej rozmawiałem zostaliśmy trochę dłużej. Zaczęliśmy miłą konwersację: JA: Ja jestem Maciek, a ty? CH: Ja mam na imię Krzysiek :) JA: Bardzo ładnie, a gdzie mieszkasz CH: Mieszkam tu obok na osiedlu. JA: Ja też, może częściej będziemy się widywać na osiedlu bo teraz już muszę iść bo obiecałem mamię, że jej pomogę z obiadem. CH: Dobrze, to idź, nie zatrzymuję Cię. Narazie JA: Cześć!
I od tej chwili miałem nowego najlepszego przyjaciela ;)
-Widziałeś dzisiaj naszego pana? – spytał jeden z pracowników łapiąc za pędzel.
-Tak, widziałem. Był bardzo zły. Nie wiem jednak dlaczego.
-Pewnie znowu poszło o coś z Cześnikiem – bez namysłu stwierdził.
Nie zauważywszy zbliżającego się Papkina, dalej dyskutowali. Papkin schował się za murem i cały czas podsłuchiwał, o czym tak rozmawiali. Był on z natury bardzo ciekawski i dociekliwy.
-Tak, tak. Nasz pan jest bardzo uparty! Nigdy nie pogodzi się z Cześnikiem.
-Nie jest to aż takie niemożliwe – odparł zmęczony swoją pracą robotnik. – Gdyby ten niby odważny Papkin trochę się przyłożył, to byłaby dość duża szansa, że się pogodzą.
Papkin usłyszawszy, że robotnik wątpi w jego odwagę wyskakuje zza muru i krzyczy:
-Jak ty raczysz wątpić w moją odwagę! – krzyknął zdesperowany Papkin.
-Ty tylko takiego udajesz! A gdy przyjdzie co do czego, to głowę w piasek chowasz! –ze śmiechem stwierdził mężczyzna.
Było to latem, ja siedziałem na ławce w parku i oglądałem jak inni chłopacy grają w piłkę nożną. Po chwili poczułem się senny i zasnąłem na chwilę. Po krótkiej chwili snu poczułem ból głowy, obudziłem się i zobaczyłem stojącego nade mną chłopca. Zaczął od do mnie mówić:
CH: Cześć, przepraszam, ale przypadkiem trafiłem Ciebie moją piłką ;/
JA: Nic nie szkodzi, tylko mnie teraz trochę głowa boli.
CH: Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam, może chciałbyś zagrać z nami?
JA: Nie wiem czy potrafię, dawno nie grałem.
CH: Chodź, my gramy dla zabawy, więc nie ma problemu z tym, że nie umiesz grać :)
JA: Dobrze chodźmy...
Zaczęliśmy grać..
Z początku grałem w polu, ale szybko mi się to znudziło bo nie dawałem popisu moją kiepską grą, więc poszedłem na bramkę. Tam już się trochę lepiej spisywałem. Kiedy po nie całej godzinie skończyliśmy grać wszyscy poszli do domów, ale tylko ja i chłopiec, z którym wcześniej rozmawiałem zostaliśmy trochę dłużej. Zaczęliśmy miłą konwersację:
JA: Ja jestem Maciek, a ty?
CH: Ja mam na imię Krzysiek :)
JA: Bardzo ładnie, a gdzie mieszkasz
CH: Mieszkam tu obok na osiedlu.
JA: Ja też, może częściej będziemy się widywać na osiedlu bo teraz już muszę iść bo obiecałem mamię, że jej pomogę z obiadem.
CH: Dobrze, to idź, nie zatrzymuję Cię. Narazie
JA: Cześć!
I od tej chwili miałem nowego najlepszego przyjaciela ;)