Każda twórczość jest wyrazem uczuć artysty. Poezja, muzyka, malarstwo, film i inne sztuki odzwierciedlają jego wnętrze w sposób absolutny i jedyny w swoim rodzaju. Dlatego podziwianie czyjegoś dzieła wiąże się z emocjami, przeżyciem estetycznym i oceną. Aby sumiennie i uczciwie móc wypowiedzieć się na temat czyjejś twórczości należy posiadać o niej wiedzę. Nie można bowiem krytykować pracy bez znajomości okoliczności jej powstania, bez wiedzy o samym artyście i jego otoczeniu, o czasach, w których żył i w końcu - nie mając pojęcia o dziedzinie, którą uprawiał.
Malarstwo pod względem interpretacyjnym jest bardzo bogate w znaczenia, mówi się, że obrazy są zwierciadłem duszy artysty. Powstają, aby dać ujście potężnej sile natchnienia, twórczego przymusu (albo jak się często okazuje przymusu bardziej przyziemnego), są wyobraźnią przeniesioną na płótno i wymalowaną kolorami. Literatura w inny, bardziej dosłowny (nomen omen) sposób ukazuje twórcę, posługując się jego słowami przelanymi na papier, prowadzi interpretatora wyznaczoną przez artystę ścieżką dając mu spisane świadectwo domagające się uzupełnienia indywidualnym wyobrażeniem. Film jest otwarty na jeszcze szersze interpretacje, gdyż jest pracą wielu ludzi a więc i wielu wyobraźni (wyłączając film autorski, w którym ów autor rządzi najważniejszymi elementami i etapami dzieła), gromadzi ich wizje w całość pozwalając jednocześnie widzowi swobodnie oceniać poszczególne dokonania operatora, scenarzysty czy aktorów.
Co się jednak dzieje, gdy film opowiada o dziele malarskim opierając się jednocześnie na utworze literackim? Jest wtedy efektem pracy nie tylko autorów filmu czy twórcy literackiego piszącego o malarzu - jest także odzwierciedleniem dokonań samego artysty, o którego twórczości opowiada. Zadaniem interpretacji jest w takim wypadku wyliczenie i wyłuskanie tych elementów malarskich, które znajdują odzwierciedlenie na papierze a później na taśmie filmowej. Przy analizowaniu filmu opartego na powieści, która z kolei czerpie z obrazów i szczątkowych not biograficznych łatwo o pomyłkę. W trakcie interpretacji należy rozgraniczyć fakty od fikcji literackiej i filmowej, gdyż nadużycia na tym poziomie mogą być krzywdzące dla malarza lub, w skrajnym przypadku, mogą nawet wypaczać prawdę o nim. Czy istnieje granica, której nie można przekroczyć analizując dzieło XVII malarza w oparciu o szczątkowe informacje i domysły wysnute z formy malarskiej? Jak daleko można się posunąć w interpretacji by odkryć (choćby częściowo) prawdę o obrazie mając za pomoc film i powieść, które w dużym stopniu operują fikcją? Niezwykle problematycznym zadaniem jest zdystansowanie się zarówno od filmu jak i od książki i skupienie się tylko na obrazie. Granice sztuki są bardzo płynne i różne jej dziedziny wpływają na siebie i z siebie czerpią. Przy takiej analizie należy opisać każdą z trzech sztuk: malarstwo, literaturę i film, ukazując gdzie się dopełniają a gdzie całkowicie od siebie odcinają. Dzieło Petera Webbera, opowiadające o Johannesie Vermeerze z Delf, oparte na prozie Tracy Chevalier, jest doskonałym przykładem mieszania się trzech sztuk, ich wzajemnej stymulującej inspiracji i powstałym z tego połączenia tworem, będącym przedmiotem niniejszej analizy.
Postacią, której twórczość i życie stały się inspiracją dla pisarki i reżysera jest malarz holenderski Johannes Vermeer i to jego sylwetka będzie znajdowała się w centrum analizy. Urodził się w 1632 roku w Delf, żył i tworzył w okresie baroku europejskiego, jego aktywność malarska przypada na lata 1654-1674. Wiadomości dotyczące jego życia i twórczości są skąpe, prawie nic nie wiadomo o nim samym. Większość wiadomości o malarzu to domysły, oparte bądź na świadectwach życia ludzi tamtych czasów, ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej Holandii, bądź na analizie jego obrazów. Z niewielu not biograficznych wiemy, że jego ojciec handlował dziełami sztuki, był także właścicielem gospody. Nie wiadomo jak i gdzie Johannes uczył się malarstwa, wiadomo natomiast, że w 1653 został przyjęty jako mistrz do gildii św. Łukasza. Osoba, u której odbył obowiązkową wówczas sześcioletnią praktykę, nie jest znana. W tym samym roku 1653 ożenił się z Cathariną Bolnes, która urodziła mu piętnaścioro dzieci (czworo umarło w niemowlęctwie).Wraz z żoną zamieszkali u jej matki Marii Thins, gdzie Vermeer, na najwyższym piętrze i poddaszu miał pracownię z dwoma sztalugami i trzema paletami i gdzie stworzył swoje 36 dzieł. Malował dla konkretnych mecenasów sztuki - od ich hojności zależała kariera i dochody ówczesnych artystów. Był cenionym ekspertem w dziedzinie rozpoznawania autentyczności dzieł. Dojrzałe lata twórczości malarza są naznaczone pogarszającą się sytuacją materialną związaną z wojną pomiędzy Francją i Holandią (1672) i jej skutkami, Vermeer nie był w stanie utrzymać licznej rodziny (w tym roku nie udało mu się sprzedać żadnego obrazu). Umarł 15 grudnia 1675 roku na skutek załamania nerwowego związanego z tragiczną sytuacją materialną, a długi rodziny pokryto wystawiając na aukcji jego prace. Wiadomo, że był już wtedy uznanym artystą, choć wartość jego obrazów oceniono właściwie dopiero po śmierci.
Jego wpływ na malarzy późniejszych jest ogromny. Czerpał od niego Camille Corot (namalował swoją "Dziewczynę z perłą"), później impresjoniści (Camille Pissarro, Vincent van Gogh, Paul Cezanne). Również muzyka na swój sposób inspiruje się twórczością malarza, w 2001 r. powstała "Muzyka z czasów Vermeera" autorstwa Constantina Huygensa and His Musician Circle. Swój ślad zostawił Vermeer także w literaturze, pisał o nim Marcel Proust w "Poszukiwaniu straconego czasu", Susan Vreeland w swojej książce "Dziewczyna w hiacyntowym błękicie", jego osobie poświęciła swoją powieść Tracy Chevalier, która zainspirowana obrazem pt. "Dziewczyna z perłą" opowiedziała o jego twórcy, czasach, w których żył i innych obrazach, które namalował. Również sztuka filmowa sięgnęła do jego dorobku. W 2002 powstał film na podstawie powieści Susan Vreeland, w 2003 r. Peter Webber adaptując powieść Chevalier przenosi na taśmę filmową nie tylko opisaną przez nią historię, wraz z operatorem Eduardo Serrą przenosi na ekran charakterystyczną atmosferę obrazów artysty - ciepło światła pieszczącego okiennice pracowni, nasyconą żółć oleju lnianego, miękkość atłasowych sukien i blask pewnego perłowego kolczyka.
Obraz "Dziewczyna z perła", zwany powszechnie "holenderską Mona Lisą", budzi nie mniejsze od dzieła Leonarda da Vinci zainteresowanie i kontrowersje. Jest to obraz niezwykły, wyróżniający się spośród innych dzieł Vermeera. Przedstawia młodą dziewczynę spoglądającą na malarza przez lewe ramię. Ubrana jest w strój typowy dla ówczesnych służących i fantazyjny turban na głowie. Jej oczy są szeroko otwarte, wargi rozchylone a ucho zdobi duża perła. Wiadomo, że w twórczości malarza dominują tradycyjne przedstawienia kobiet, więc sam temat nie jest niezwykły, zastanawiające jest jednak jego potraktowanie. W XVII wiecznej Holandii szanująca się kobieta nie mogłaby pozwolić sobie na pozę tak jawnie wyzywającą, chyba, że byłaby żoną malarza. Obraz nie przedstawia żony artysty, a zdumiewający wówczas fakt wyczuwalnego erotycznego napięcia między malarzem a modelką (czy może być to tylko kunszt malarski i bujna wyobraźnia widza?), do dziś robi mocne wrażenie. Nie ma tu jawnej alegorii obecnej w innych obrazach mistrza, nie ma ukrytej symboliki i moralizatorstwa scenek rodzajowych sugerowanych przez samego artystę, nie znajdujemy na obrazie rekwizytów pomocnych w interpretacji (obecnych we wszystkich pozostałych pracach). Czarne tło obrazu (wyjątkowe w całej twórczości malarza) wzmaga wrażenie trójwymiarowości, ograniczenie palety barwnej do prostych czystych kolorów skontrastowanych ze sobą (biel kołnierza i brązowo-żółty kaftan, niebieski turban i żółta tkanina przypominająca welon) przyciągając uwagę prostotą i umiarem. Dziewczyna z perłowym kolczykiem patrzy na widza (a wcześniej na Vermeera) ufnie i pewnie, co zmusza do zastanowienia się nad przyczyną takiego stanu rzeczy. Może to właśnie to spojrzenie (codziennie patrzące z reprodukcji nad łóżkiem) zainspirowało Tracy Chevalier do napisania swojej powieści, w której daje literackie świadectwo nie tyle prawdzie, (bo tej nie sposób poznać) ile wyobraźni twórczej będącej pod silnym wpływem obrazu. Mieszając fikcję i fakty pisarka opisuje fascynującą drogę rodzącego się natchnienia i spełnienia wizji w obrazie, ukazując także podzielone religijnie i klasowo społeczeństwo holenderskie czasów malarza. Chevalier opisuje lata 1664-65 - nie skupia się wyłącznie na jednym obrazie, ale raczej na pewnym okresie twórczym malarza. W oparciu o fachową literaturę dotyczącą siedemnastowiecznej Holandii i panujących wówczas politycznych, społecznych i kulturowych normach i prawach, pisarka kreśli historię młodej służącej Griet i jej pana Johannesa Vermeera. Historia opowiedziana przez pisarkę jest prosta i dotyczy okoliczności powstania obrazu. Jest rok 1664 w Holandii, do delfickiego, chrześcijańskiego domu Vermeerów przyjęta zostaje nowa służąca, 16letnia Griet, córka malarza kafli. Pochodząca z protestanckiej rodziny dziewczyna ma być pomocą kuchenną, praczką i sprzątaczką w pracowni malarskiej pana domu. Wraz z upływem czasu malarz odkrywa w Griet wrodzone, ale dotychczas nieuświadomione zamiłowanie do piękna, uwielbienie koloru, proporcji i kompozycji. Oczami dziewczyny widzimy kolejne etapy powstawania "Kobiety w naszyjniku z pereł" (1664), "Kobiety z dzbanem z wodą" (1664-65) jej własnego portretu z perłowym kolczykiem (1665) oraz malowanego równocześnie „Koncertu" (1665-66) i poznajemy sens wcześniejszego obrazu pt. "Dama i dwóch mężczyzn" (1659-60). Griet (i grająca ją Scarlett Johansson) patrzy na świat i obrazy oczami widza (naszymi oczami) z pełną czci i pokory fascynacją. Pochodzi z niższej klasy niż jej pan, jest jednocześnie jego sprzątaczką i muzą. Wyraźna obustronna fascynacja dwojga ludzi o podobnej wrażliwości wydaje owoc-portret wymalowany emocjami. Jest to fascynacja mężczyzny-kobietą, malarza-modelką, artysty-obiektem bez możliwości spełnienia. Chevalier w oparciu o skąpą w wiadomości biografię malarza i opis ówczesnej sytuacji społecznej Delf snuje literacką opowieść, w której intuicja i poczucie zwykłej, ludzkiej przyzwoitości pozwalają odnaleźć się w XVII wiecznym domu delfickiego malarza. Pisarka nie czyni z życia Vermeera taniej, chwytającej za serce opowiastki, po której lekturze czujemy zażenowanie i niesmak a zapominamy o niej zanim odłożymy ją na półkę. Opowieść jest spokojna, prowadzona z wyczuciem i smakiem, pełna opisów obrazów, farb, pracowni malarza, domu i jego mieszkańców. O samym Vermeerze dowiadujemy się niewiele, bo celem Chavelier nie było wymyślanie jego życia na nowo, jej powieść skupia się na konkretnym etapie twórczym i obrazach, które wtedy powstały. Pisarka próbuje dociec, dlaczego zostały stworzone, co miało wpływ na malarza, co było wtedy jego natchnieniem. A to, co pisarka dodała od siebie wydaje się tak subtelne i naturalne, że niemalże prawdziwe.
Nie inaczej jest po seansie filmu Petera Webbera pt. "Dziewczyna z perłą" z 2003 roku, mimo iż język tego medium tak bardzo różni się od literackiego. Namacalność druku pozwala silniej uwierzyć w to, co zostało napisane, ksiązki od wieków są bowiem źródłem wszelakiej wiedzy. Inaczej jest z filmem (wykluczając dokument, który z założenia jest prawdą utrwaloną na taśmie), który tworzy światy sztuczne od początku do końca, (bo choćby zrekonstruowane do najdrobniejszego szczegółu-wciąż będące tylko wnętrzem atelier). Webber po raz kolejny sięga do biografii wielkiej postaci świata sztuki, wcześniej zajmował się filmami dokumentalnymi m.in. o życiu Wagnera (1995). "Dziewczyna z perłą" jest jego debiutem fabularnym. Wiernie adaptuje powieść Chevalier, wprowadza bardzo niewiele zmian, które zazwyczaj podyktowane są wymaganiami filmowego opowiadania, które domaga się skrótów fabularnych, pominięcia wątków pobocznych, które nie są decydujące dla rozwoju fabuły, rezygnacji z niektórych postaci i wydarzeń. Należy jednak brać pod uwagę to, że reżyser nie rezygnuje z głównego (fikcyjnego) wątku, który choćby wydawał się bardzo prawdopodobny pozostaje nie do udowodnienia, nie skupia się również na biografii malarza. "Dziewczyna z perłą" nie jest więc filmem ani dokumentalnym ani biograficznym. Zmiany w stosunku do literackiego pierwowzoru są tak niewielkie, że nie wpływają w znaczący sposób na charakter opowiadania, nie zmieniają go w film o samym tylko malarzu. Zawieść wiec mogą się ci, którzy poszukują w tym filmie suchej, biograficznej prawdy, staje on po stronie nieograniczonej wyobraźni twórczej nie przekraczając nigdy granic dobrego smaku. Film operuje innymi niż literatura środkami wyrazu, zbliża się do samego malarstwa za pomocą kolorów utrwalonych na taśmie przez autora zdjęć- Eduardo Serrę. Za sprawą operatora widzimy świat przefiltrowany przez obrazy Vermeera. Ten zabieg filmowy jest tu niezwykle efektowny. Wnętrza utrwalone przez malarza na płótnach ożywają przed oczami widza, pulsując kolorami, "głaszcząc" światłem srebrne półmiski i otulając półmrokiem twarze służących. Serra, wcześniej operator m.in. "Miłości i śmierci w Wenecji" za zdjęcia do „Dziewczyny z perłą" otrzymał nominację do Oscara. Oddaje w nich całą specyfikę barw, grę światła i cienia we wnętrzach delfickich domów, ciepło promieni słońca wpadających przez otwarte okiennice i chłód bijący od zamarzniętych kanałów. Tak wygląda kino wymalowane obrazami Johannesa Vermeera. Film będący hołdem złożonym holenderskiemu mistrzowi swoje podstawy ma nie w historii powstania obrazu, ale w samym obrazie, jego tajemniczym pięknie i cichej spokojnej kontemplacji sztuki. Na próżno szukać tu romansu, wielkich dramatów zakończonych wystrzałami rewolwerów i kobiecym płaczem, film operuje nastrojem, ciszą i napięciem drgającym i wibrującym między głównymi postaciami, opiera się na niedomówieniach i niespełnionych pragnieniach. Równie subtelnie ukazana jest wszechobecna vermeerowska symbolika, nie ma tu miejsca na banał i retorykę a widzowi bardzo trudno umieścić się po którejś ze stron ukazanych konfliktów, (gdy chodzi o protestantów i chrześcijan, państwa i służbę, miejsce kobiety i pozycję mężczyzny, ciasnotę swobód, nakazy i zakazy obyczajów). Każdy obraz Vermeera posiada moralizatorskie tło, jest anegdotą, zobrazowaną opowieścią opartą na silnych, protestanckich podstawach. Ponieważ dziewczyna sportretowana na tytułowym obrazie sama jest symbolem nie potrzebuje rodzajowego tła, jedynym rekwizytem jest jej perła. W całej twórczości malarza perła, perłowe kolie, kolczyki mają podwójne znaczenie. Pierwsze odnosi się do obrazów gdzie perłom-symbolom grzechu pychy, próżności (chęć podobania się mężczyźnie) przeciwstawione są uprzedmiotowione cnoty np. leżąca na stole Biblia symbolizująca bogobojność. Drugie znaczenie łączy się z cnotą, dziewictwem kobiety, czego perła jest dowodem. Peter Webber w swoim filmie wyraźnie podkreśla to drugie znaczenie, ale poprzez filmowe opowiadanie dodaje mu pikanterii, otóż to malarz przebija ucho Griet, aby umieścić w nim perłowy kolczyk żony. Ta symboliczna scena jest kulminacyjną dla całego filmu, niemożliwe jest bowiem spełnienie duchowe, tym bardziej fizyczne, (które wcześniej czy później powinno nastąpić) dwojga ludzi, których łączy podobna wrażliwość a dzieli świat w jakim przyszło im żyć. Przebicie ucha jest więc metaforą utraty dziewictwa, ale pozostaje tylko nią gdyż urzeczywistnienie jej byłoby, w kraju tak silnie zakorzenionym w purytańskiej moralności i obyczajności, nie do przyjęcia. W tym kontekście ważne jest także, iż okres poprzedzający powstanie obrazu zaowocował pracami o wyraźnie moralizującym charakterze, co dla ówczesnych malarzy scen rodzajowych było naturalne, gdyż zgodne z doktryną kościoła. Widać dzięki temu jak silnie religia i jej dogmaty wpływała na życie jej współczesnych. Obrazy "Kobieta i dwóch mężczyzn", "Kobieta w naszyjniku z pereł" i "Koncert" (ukazane w filmie) stanowią ważne tło dla „Dziewczyny z perłą" dopowiadając jej historię za pomocą swoich indywidualnych. „Kobieta i dwóch mężczyzn" przedstawia młodą damę pojoną winem przez stręczyciela, pośrednika między nią a mężczyzną siedzącym w tyle. Z portretu na ścianie patrzy na nas prawdopodobnie mąż kobiety. W okiennym witrażu widzimy postać Wstrzemięźliwości będącej ostrzeżeniem dla uczestników sceny. Na obrazie "Kobieta w naszyjniku z pereł" widzimy uosobienie grzechu próżności-kobietę strojącą się dla kochanka, (o czym świadczy pędzel do pudru i liścik, być może do niego). Kobieta przegląda się w zwierciadle, kolejnym symbolu próżności, zestawienie rekwizytów w obrazach Vermeera nigdy bowiem nie było przypadkowe. "Koncert" ma wyraźnie erotyczny charakter (był tworzony równocześnie z "Dziewczyną z perłą"), przedstawia dwie kobiety i mężczyznę oddalonych od widza, na ścianie wisi obraz carravaggionisty Dircka van Baburena pt. "Stręczycielka" oraz sielankowy pejzaż, również wirginał ozdobiony jest malunkiem tego rodzaju, co podkreśla nazbyt swobodny stosunek między postaciami. Wszystkie obrazy tego okresu (ukazane w filmie) mogły, (choć nie musiały) mieć związek tematyczny z portretem dziewczyny z perłowym kolczykiem, bowiem wybór malarskiego tematu nie jest u Vermeera nigdy przypadkowy. Tak jak trafny wybór tematu i modeli tak zadziwiający jest fakt, iż malarz nigdy nie namalował żadnego członka swojej rodziny, wśród wielu postaci kobiecych żadna portretowana nie była ani żoną artysty, ani żadną z jego córek. Istniała hipoteza, że dziewczyną z omawianego portretu to najstarsza córka malarza, ale została ona obalona, gdyż w czasie jego powstania mogłaby mieć najwyżej 12-13 lat. A więc to, kim jest "Dziewczyna z perła" pozostanie tajemnicą, która rozbudzi jeszcze wiele wyobraźni. Film tą sprawę rozwiązuje najprościej i najzwyczajniej pozwalając służącej stać się muzą, odmawiając tego przywileju żonie,która "nie rozumie". Ustami Collina Firtha (aktora wcielającego się w rolę malarza) reżyser z wielkim wyczuciem podkreśla, czym jest natchnienie i rozumienie sztuki, dostępne tylko nielicznym a przez wielu traktowane z pobłażaniem lub pogardą. Webber wymazuje granice klasowe i religijne, które nie są ważne, gdy w grę wchodzi wyczucie i uwielbienie piękna, stawia znak równości między panem i sługą. Gdyż to właśnie Griet a nie żona może przebywać w pracowni malarza, przygotowywać barwniki i patrzeć przez camera obscura, która tak, jak kamera filmowa, jest narzędziem rejestracji obrazu, ujmując go w ramy kompozycji, wyznaczając jego granice. Peter Webber (czy może bardziej Eduardo Serra) filmuje tak, jakby to Vermeer patrzył przez obiektyw kamery, nadając w ten sposób całemu filmowi ton melancholijnego, baśniowego wspomnienia, jak gdyby to malarz nakładał na taśmę filmową jasne i czyste tony swojej palety. Ten specyficzny nastrój pozwala widzowi odczuć, że tak niewiele rzeczy jest niewinnych i czystych jak poczucie piękna, i jak łatwo można je zbrukać konfrontując z rzeczywistością. Wyobraźnia Chevalier uczyniła z ówczesnego mecenasa Vermeera Pietera Claeza van Ruijvena człowieka chytrego, zachłannego i wszechwładnego. Nie mija się to dalece z prawdą, gdyż ówcześni mecenasi sztuki mieli niemalże absolutną władzę nad malarzami-składali zamówienia i kupowali ich obrazy. Czasami byt malarza zależał od jednego człowieka, od jego nastroju i wymagań a nie sprostanie im było równoznaczne z brakiem pieniędzy na życie. Taka sytuacja była również udziałem delfickiego mistrza, ciągle zależnego od zamówień mecenasów i po części zdanego na ich łaskę i guldeny (wiadomo, że malował przeciętnie dwa obrazy rocznie, z czego ledwo mógł utrzymać ciągle powiększającą się rodzinę). Van Ruijven był ówczesnym głównym zleceniodawcą Vermeera, być może to właśnie on zlecił namalowanie portretu dziewczyny. W filmie (a wcześniej w książce) jego rola jest jednocześnie niemoralna i kluczowa, bo to jego popędy dają początek obrazowi, on jest jego zleceniodawcą, wymusza jego powstanie, (choć to także jest nie do udowodnienia, zbyt mało wiadomo o życiu malarza, a o samym van Ruijvenie prawie nic). Podpowiedziała to natomiast wyobraźnia pisarki a pokazało oko kamery prowadzonej przez operatora, nie znając faktów a pokazując fikcję tak prostą i możliwą, że jakby niewymagająca udowodnienia. Jest to swego rodzaju pułapka dla widza, który nie posiada żadnej wiedzy o Vermeerze, może on stracić dystans, zapomnieć się w obrazie i uwierzyć w prawdziwość pokazanej historii.
Aby właściwie ocenić film należałoby go całkowicie oddzielić od historii postaci, którą pokazuje, od wszystkiego, co o niej wiadomo, od faktów. Mielibyśmy wtedy do czynienia z opowieścią o niespełnionym, palącym pragnieniu obcowania ze sobą dwojga ludzi pochłoniętych miłością do sztuki. Filmu "Dziewczyna z perłą" nie można jednak zamknąć tym jednym zdaniem gdyż złożyły się na niego fascynacje szeregu ludzi na przełomie wieków, jest on owocem pracy ludzi zafascynowanych Johannesem Vermeerem z Delf, którzy pełni szacunku czerpali natchnienie od siebie nawzajem i w oparciu o wiedzę pewną, ale przede wszystkim pozwolili porwać się fantazji twórczej. Zarówno, bowiem film i książka, na której podstawie powstał to tylko wizje artystyczne, fantazje na temat tytułowego obrazu i wyłącznie w takich kategoriach można je rozpatrywać. Czy jednak ważne są fakty, gdy obcuje się z bezpretensjonalnym pięknem? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wizje Vermeera, Chevalier i Webbera wrażliwy widz wzbogacił o swoją - czystą przyjemność obcowania z fascynującym obrazem, dobrą książką i pasjonującym filmem.
Każda twórczość jest wyrazem uczuć artysty. Poezja, muzyka, malarstwo, film i inne sztuki odzwierciedlają jego wnętrze w sposób absolutny i jedyny w swoim rodzaju. Dlatego podziwianie czyjegoś dzieła wiąże się z emocjami, przeżyciem estetycznym i oceną. Aby sumiennie i uczciwie móc wypowiedzieć się na temat czyjejś twórczości należy posiadać o niej wiedzę. Nie można bowiem krytykować pracy bez znajomości okoliczności jej powstania, bez wiedzy o samym artyście i jego otoczeniu, o czasach, w których żył i w końcu - nie mając pojęcia o dziedzinie, którą uprawiał.
Malarstwo pod względem interpretacyjnym jest bardzo bogate w znaczenia, mówi się, że obrazy są zwierciadłem duszy artysty. Powstają, aby dać ujście potężnej sile natchnienia, twórczego przymusu (albo jak się często okazuje przymusu bardziej przyziemnego), są wyobraźnią przeniesioną na płótno i wymalowaną kolorami. Literatura w inny, bardziej dosłowny (nomen omen) sposób ukazuje twórcę, posługując się jego słowami przelanymi na papier, prowadzi interpretatora wyznaczoną przez artystę ścieżką dając mu spisane świadectwo domagające się uzupełnienia indywidualnym wyobrażeniem. Film jest otwarty na jeszcze szersze interpretacje, gdyż jest pracą wielu ludzi a więc i wielu wyobraźni (wyłączając film autorski, w którym ów autor rządzi najważniejszymi elementami i etapami dzieła), gromadzi ich wizje w całość pozwalając jednocześnie widzowi swobodnie oceniać poszczególne dokonania operatora, scenarzysty czy aktorów.
Co się jednak dzieje, gdy film opowiada o dziele malarskim opierając się jednocześnie na utworze literackim? Jest wtedy efektem pracy nie tylko autorów filmu czy twórcy literackiego piszącego o malarzu - jest także odzwierciedleniem dokonań samego artysty, o którego twórczości opowiada. Zadaniem interpretacji jest w takim wypadku wyliczenie i wyłuskanie tych elementów malarskich, które znajdują odzwierciedlenie na papierze a później na taśmie filmowej. Przy analizowaniu filmu opartego na powieści, która z kolei czerpie z obrazów i szczątkowych not biograficznych łatwo o pomyłkę. W trakcie interpretacji należy rozgraniczyć fakty od fikcji literackiej i filmowej, gdyż nadużycia na tym poziomie mogą być krzywdzące dla malarza lub, w skrajnym przypadku, mogą nawet wypaczać prawdę o nim. Czy istnieje granica, której nie można przekroczyć analizując dzieło XVII malarza w oparciu o szczątkowe informacje i domysły wysnute z formy malarskiej? Jak daleko można się posunąć w interpretacji by odkryć (choćby częściowo) prawdę o obrazie mając za pomoc film i powieść, które w dużym stopniu operują fikcją? Niezwykle problematycznym zadaniem jest zdystansowanie się zarówno od filmu jak i od książki i skupienie się tylko na obrazie. Granice sztuki są bardzo płynne i różne jej dziedziny wpływają na siebie i z siebie czerpią. Przy takiej analizie należy opisać każdą z trzech sztuk: malarstwo, literaturę i film, ukazując gdzie się dopełniają a gdzie całkowicie od siebie odcinają. Dzieło Petera Webbera, opowiadające o Johannesie Vermeerze z Delf, oparte na prozie Tracy Chevalier, jest doskonałym przykładem mieszania się trzech sztuk, ich wzajemnej stymulującej inspiracji i powstałym z tego połączenia tworem, będącym przedmiotem niniejszej analizy.
Postacią, której twórczość i życie stały się inspiracją dla pisarki i reżysera jest malarz holenderski Johannes Vermeer i to jego sylwetka będzie znajdowała się w centrum analizy. Urodził się w 1632 roku w Delf, żył i tworzył w okresie baroku europejskiego, jego aktywność malarska przypada na lata 1654-1674. Wiadomości dotyczące jego życia i twórczości są skąpe, prawie nic nie wiadomo o nim samym. Większość wiadomości o malarzu to domysły, oparte bądź na świadectwach życia ludzi tamtych czasów, ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej Holandii, bądź na analizie jego obrazów. Z niewielu not biograficznych wiemy, że jego ojciec handlował dziełami sztuki, był także właścicielem gospody. Nie wiadomo jak i gdzie Johannes uczył się malarstwa, wiadomo natomiast, że w 1653 został przyjęty jako mistrz do gildii św. Łukasza. Osoba, u której odbył obowiązkową wówczas sześcioletnią praktykę, nie jest znana. W tym samym roku 1653 ożenił się z Cathariną Bolnes, która urodziła mu piętnaścioro dzieci (czworo umarło w niemowlęctwie).Wraz z żoną zamieszkali u jej matki Marii Thins, gdzie Vermeer, na najwyższym piętrze i poddaszu miał pracownię z dwoma sztalugami i trzema paletami i gdzie stworzył swoje 36 dzieł. Malował dla konkretnych mecenasów sztuki - od ich hojności zależała kariera i dochody ówczesnych artystów. Był cenionym ekspertem w dziedzinie rozpoznawania autentyczności dzieł. Dojrzałe lata twórczości malarza są naznaczone pogarszającą się sytuacją materialną związaną z wojną pomiędzy Francją i Holandią (1672) i jej skutkami, Vermeer nie był w stanie utrzymać licznej rodziny (w tym roku nie udało mu się sprzedać żadnego obrazu). Umarł 15 grudnia 1675 roku na skutek załamania nerwowego związanego z tragiczną sytuacją materialną, a długi rodziny pokryto wystawiając na aukcji jego prace. Wiadomo, że był już wtedy uznanym artystą, choć wartość jego obrazów oceniono właściwie dopiero po śmierci.
Jego wpływ na malarzy późniejszych jest ogromny. Czerpał od niego Camille Corot (namalował swoją "Dziewczynę z perłą"), później impresjoniści (Camille Pissarro, Vincent van Gogh, Paul Cezanne). Również muzyka na swój sposób inspiruje się twórczością malarza, w 2001 r. powstała "Muzyka z czasów Vermeera" autorstwa Constantina Huygensa and His Musician Circle. Swój ślad zostawił Vermeer także w literaturze, pisał o nim Marcel Proust w "Poszukiwaniu straconego czasu", Susan Vreeland w swojej książce "Dziewczyna w hiacyntowym błękicie", jego osobie poświęciła swoją powieść Tracy Chevalier, która zainspirowana obrazem pt. "Dziewczyna z perłą" opowiedziała o jego twórcy, czasach, w których żył i innych obrazach, które namalował. Również sztuka filmowa sięgnęła do jego dorobku. W 2002 powstał film na podstawie powieści Susan Vreeland, w 2003 r. Peter Webber adaptując powieść Chevalier przenosi na taśmę filmową nie tylko opisaną przez nią historię, wraz z operatorem Eduardo Serrą przenosi na ekran charakterystyczną atmosferę obrazów artysty - ciepło światła pieszczącego okiennice pracowni, nasyconą żółć oleju lnianego, miękkość atłasowych sukien i blask pewnego perłowego kolczyka.
Obraz "Dziewczyna z perła", zwany powszechnie "holenderską Mona Lisą", budzi nie mniejsze od dzieła Leonarda da Vinci zainteresowanie i kontrowersje. Jest to obraz niezwykły, wyróżniający się spośród innych dzieł Vermeera. Przedstawia młodą dziewczynę spoglądającą na malarza przez lewe ramię. Ubrana jest w strój typowy dla ówczesnych służących i fantazyjny turban na głowie. Jej oczy są szeroko otwarte, wargi rozchylone a ucho zdobi duża perła. Wiadomo, że w twórczości malarza dominują tradycyjne przedstawienia kobiet, więc sam temat nie jest niezwykły, zastanawiające jest jednak jego potraktowanie. W XVII wiecznej Holandii szanująca się kobieta nie mogłaby pozwolić sobie na pozę tak jawnie wyzywającą, chyba, że byłaby żoną malarza. Obraz nie przedstawia żony artysty, a zdumiewający wówczas fakt wyczuwalnego erotycznego napięcia między malarzem a modelką (czy może być to tylko kunszt malarski i bujna wyobraźnia widza?), do dziś robi mocne wrażenie. Nie ma tu jawnej alegorii obecnej w innych obrazach mistrza, nie ma ukrytej symboliki i moralizatorstwa scenek rodzajowych sugerowanych przez samego artystę, nie znajdujemy na obrazie rekwizytów pomocnych w interpretacji (obecnych we wszystkich pozostałych pracach). Czarne tło obrazu (wyjątkowe w całej twórczości malarza) wzmaga wrażenie trójwymiarowości, ograniczenie palety barwnej do prostych czystych kolorów skontrastowanych ze sobą (biel kołnierza i brązowo-żółty kaftan, niebieski turban i żółta tkanina przypominająca welon) przyciągając uwagę prostotą i umiarem. Dziewczyna z perłowym kolczykiem patrzy na widza (a wcześniej na Vermeera) ufnie i pewnie, co zmusza do zastanowienia się nad przyczyną takiego stanu rzeczy. Może to właśnie to spojrzenie (codziennie patrzące z reprodukcji nad łóżkiem) zainspirowało Tracy Chevalier do napisania swojej powieści, w której daje literackie świadectwo nie tyle prawdzie, (bo tej nie sposób poznać) ile wyobraźni twórczej będącej pod silnym wpływem obrazu. Mieszając fikcję i fakty pisarka opisuje fascynującą drogę rodzącego się natchnienia i spełnienia wizji w obrazie, ukazując także podzielone religijnie i klasowo społeczeństwo holenderskie czasów malarza. Chevalier opisuje lata 1664-65 - nie skupia się wyłącznie na jednym obrazie, ale raczej na pewnym okresie twórczym malarza. W oparciu o fachową literaturę dotyczącą siedemnastowiecznej Holandii i panujących wówczas politycznych, społecznych i kulturowych normach i prawach, pisarka kreśli historię młodej służącej Griet i jej pana Johannesa Vermeera. Historia opowiedziana przez pisarkę jest prosta i dotyczy okoliczności powstania obrazu. Jest rok 1664 w Holandii, do delfickiego, chrześcijańskiego domu Vermeerów przyjęta zostaje nowa służąca, 16letnia Griet, córka malarza kafli. Pochodząca z protestanckiej rodziny dziewczyna ma być pomocą kuchenną, praczką i sprzątaczką w pracowni malarskiej pana domu. Wraz z upływem czasu malarz odkrywa w Griet wrodzone, ale dotychczas nieuświadomione zamiłowanie do piękna, uwielbienie koloru, proporcji i kompozycji. Oczami dziewczyny widzimy kolejne etapy powstawania "Kobiety w naszyjniku z pereł" (1664), "Kobiety z dzbanem z wodą" (1664-65) jej własnego portretu z perłowym kolczykiem (1665) oraz malowanego równocześnie „Koncertu" (1665-66) i poznajemy sens wcześniejszego obrazu pt. "Dama i dwóch mężczyzn" (1659-60). Griet (i grająca ją Scarlett Johansson) patrzy na świat i obrazy oczami widza (naszymi oczami) z pełną czci i pokory fascynacją. Pochodzi z niższej klasy niż jej pan, jest jednocześnie jego sprzątaczką i muzą. Wyraźna obustronna fascynacja dwojga ludzi o podobnej wrażliwości wydaje owoc-portret wymalowany emocjami. Jest to fascynacja mężczyzny-kobietą, malarza-modelką, artysty-obiektem bez możliwości spełnienia. Chevalier w oparciu o skąpą w wiadomości biografię malarza i opis ówczesnej sytuacji społecznej Delf snuje literacką opowieść, w której intuicja i poczucie zwykłej, ludzkiej przyzwoitości pozwalają odnaleźć się w XVII wiecznym domu delfickiego malarza. Pisarka nie czyni z życia Vermeera taniej, chwytającej za serce opowiastki, po której lekturze czujemy zażenowanie i niesmak a zapominamy o niej zanim odłożymy ją na półkę. Opowieść jest spokojna, prowadzona z wyczuciem i smakiem, pełna opisów obrazów, farb, pracowni malarza, domu i jego mieszkańców. O samym Vermeerze dowiadujemy się niewiele, bo celem Chavelier nie było wymyślanie jego życia na nowo, jej powieść skupia się na konkretnym etapie twórczym i obrazach, które wtedy powstały. Pisarka próbuje dociec, dlaczego zostały stworzone, co miało wpływ na malarza, co było wtedy jego natchnieniem. A to, co pisarka dodała od siebie wydaje się tak subtelne i naturalne, że niemalże prawdziwe.
Nie inaczej jest po seansie filmu Petera Webbera pt. "Dziewczyna z perłą" z 2003 roku, mimo iż język tego medium tak bardzo różni się od literackiego. Namacalność druku pozwala silniej uwierzyć w to, co zostało napisane, ksiązki od wieków są bowiem źródłem wszelakiej wiedzy. Inaczej jest z filmem (wykluczając dokument, który z założenia jest prawdą utrwaloną na taśmie), który tworzy światy sztuczne od początku do końca, (bo choćby zrekonstruowane do najdrobniejszego szczegółu-wciąż będące tylko wnętrzem atelier). Webber po raz kolejny sięga do biografii wielkiej postaci świata sztuki, wcześniej zajmował się filmami dokumentalnymi m.in. o życiu Wagnera (1995). "Dziewczyna z perłą" jest jego debiutem fabularnym. Wiernie adaptuje powieść Chevalier, wprowadza bardzo niewiele zmian, które zazwyczaj podyktowane są wymaganiami filmowego opowiadania, które domaga się skrótów fabularnych, pominięcia wątków pobocznych, które nie są decydujące dla rozwoju fabuły, rezygnacji z niektórych postaci i wydarzeń. Należy jednak brać pod uwagę to, że reżyser nie rezygnuje z głównego (fikcyjnego) wątku, który choćby wydawał się bardzo prawdopodobny pozostaje nie do udowodnienia, nie skupia się również na biografii malarza. "Dziewczyna z perłą" nie jest więc filmem ani dokumentalnym ani biograficznym. Zmiany w stosunku do literackiego pierwowzoru są tak niewielkie, że nie wpływają w znaczący sposób na charakter opowiadania, nie zmieniają go w film o samym tylko malarzu. Zawieść wiec mogą się ci, którzy poszukują w tym filmie suchej, biograficznej prawdy, staje on po stronie nieograniczonej wyobraźni twórczej nie przekraczając nigdy granic dobrego smaku. Film operuje innymi niż literatura środkami wyrazu, zbliża się do samego malarstwa za pomocą kolorów utrwalonych na taśmie przez autora zdjęć- Eduardo Serrę. Za sprawą operatora widzimy świat przefiltrowany przez obrazy Vermeera. Ten zabieg filmowy jest tu niezwykle efektowny. Wnętrza utrwalone przez malarza na płótnach ożywają przed oczami widza, pulsując kolorami, "głaszcząc" światłem srebrne półmiski i otulając półmrokiem twarze służących. Serra, wcześniej operator m.in. "Miłości i śmierci w Wenecji" za zdjęcia do „Dziewczyny z perłą" otrzymał nominację do Oscara. Oddaje w nich całą specyfikę barw, grę światła i cienia we wnętrzach delfickich domów, ciepło promieni słońca wpadających przez otwarte okiennice i chłód bijący od zamarzniętych kanałów. Tak wygląda kino wymalowane obrazami Johannesa Vermeera. Film będący hołdem złożonym holenderskiemu mistrzowi swoje podstawy ma nie w historii powstania obrazu, ale w samym obrazie, jego tajemniczym pięknie i cichej spokojnej kontemplacji sztuki. Na próżno szukać tu romansu, wielkich dramatów zakończonych wystrzałami rewolwerów i kobiecym płaczem, film operuje nastrojem, ciszą i napięciem drgającym i wibrującym między głównymi postaciami, opiera się na niedomówieniach i niespełnionych pragnieniach. Równie subtelnie ukazana jest wszechobecna vermeerowska symbolika, nie ma tu miejsca na banał i retorykę a widzowi bardzo trudno umieścić się po którejś ze stron ukazanych konfliktów, (gdy chodzi o protestantów i chrześcijan, państwa i służbę, miejsce kobiety i pozycję mężczyzny, ciasnotę swobód, nakazy i zakazy obyczajów). Każdy obraz Vermeera posiada moralizatorskie tło, jest anegdotą, zobrazowaną opowieścią opartą na silnych, protestanckich podstawach. Ponieważ dziewczyna sportretowana na tytułowym obrazie sama jest symbolem nie potrzebuje rodzajowego tła, jedynym rekwizytem jest jej perła. W całej twórczości malarza perła, perłowe kolie, kolczyki mają podwójne znaczenie. Pierwsze odnosi się do obrazów gdzie perłom-symbolom grzechu pychy, próżności (chęć podobania się mężczyźnie) przeciwstawione są uprzedmiotowione cnoty np. leżąca na stole Biblia symbolizująca bogobojność. Drugie znaczenie łączy się z cnotą, dziewictwem kobiety, czego perła jest dowodem. Peter Webber w swoim filmie wyraźnie podkreśla to drugie znaczenie, ale poprzez filmowe opowiadanie dodaje mu pikanterii, otóż to malarz przebija ucho Griet, aby umieścić w nim perłowy kolczyk żony. Ta symboliczna scena jest kulminacyjną dla całego filmu, niemożliwe jest bowiem spełnienie duchowe, tym bardziej fizyczne, (które wcześniej czy później powinno nastąpić) dwojga ludzi, których łączy podobna wrażliwość a dzieli świat w jakim przyszło im żyć. Przebicie ucha jest więc metaforą utraty dziewictwa, ale pozostaje tylko nią gdyż urzeczywistnienie jej byłoby, w kraju tak silnie zakorzenionym w purytańskiej moralności i obyczajności, nie do przyjęcia. W tym kontekście ważne jest także, iż okres poprzedzający powstanie obrazu zaowocował pracami o wyraźnie moralizującym charakterze, co dla ówczesnych malarzy scen rodzajowych było naturalne, gdyż zgodne z doktryną kościoła. Widać dzięki temu jak silnie religia i jej dogmaty wpływała na życie jej współczesnych. Obrazy "Kobieta i dwóch mężczyzn", "Kobieta w naszyjniku z pereł" i "Koncert" (ukazane w filmie) stanowią ważne tło dla „Dziewczyny z perłą" dopowiadając jej historię za pomocą swoich indywidualnych. „Kobieta i dwóch mężczyzn" przedstawia młodą damę pojoną winem przez stręczyciela, pośrednika między nią a mężczyzną siedzącym w tyle. Z portretu na ścianie patrzy na nas prawdopodobnie mąż kobiety. W okiennym witrażu widzimy postać Wstrzemięźliwości będącej ostrzeżeniem dla uczestników sceny. Na obrazie "Kobieta w naszyjniku z pereł" widzimy uosobienie grzechu próżności-kobietę strojącą się dla kochanka, (o czym świadczy pędzel do pudru i liścik, być może do niego). Kobieta przegląda się w zwierciadle, kolejnym symbolu próżności, zestawienie rekwizytów w obrazach Vermeera nigdy bowiem nie było przypadkowe. "Koncert" ma wyraźnie erotyczny charakter (był tworzony równocześnie z "Dziewczyną z perłą"), przedstawia dwie kobiety i mężczyznę oddalonych od widza, na ścianie wisi obraz carravaggionisty Dircka van Baburena pt. "Stręczycielka" oraz sielankowy pejzaż, również wirginał ozdobiony jest malunkiem tego rodzaju, co podkreśla nazbyt swobodny stosunek między postaciami. Wszystkie obrazy tego okresu (ukazane w filmie) mogły, (choć nie musiały) mieć związek tematyczny z portretem dziewczyny z perłowym kolczykiem, bowiem wybór malarskiego tematu nie jest u Vermeera nigdy przypadkowy. Tak jak trafny wybór tematu i modeli tak zadziwiający jest fakt, iż malarz nigdy nie namalował żadnego członka swojej rodziny, wśród wielu postaci kobiecych żadna portretowana nie była ani żoną artysty, ani żadną z jego córek. Istniała hipoteza, że dziewczyną z omawianego portretu to najstarsza córka malarza, ale została ona obalona, gdyż w czasie jego powstania mogłaby mieć najwyżej 12-13 lat. A więc to, kim jest "Dziewczyna z perła" pozostanie tajemnicą, która rozbudzi jeszcze wiele wyobraźni. Film tą sprawę rozwiązuje najprościej i najzwyczajniej pozwalając służącej stać się muzą, odmawiając tego przywileju żonie,która "nie rozumie". Ustami Collina Firtha (aktora wcielającego się w rolę malarza) reżyser z wielkim wyczuciem podkreśla, czym jest natchnienie i rozumienie sztuki, dostępne tylko nielicznym a przez wielu traktowane z pobłażaniem lub pogardą. Webber wymazuje granice klasowe i religijne, które nie są ważne, gdy w grę wchodzi wyczucie i uwielbienie piękna, stawia znak równości między panem i sługą. Gdyż to właśnie Griet a nie żona może przebywać w pracowni malarza, przygotowywać barwniki i patrzeć przez camera obscura, która tak, jak kamera filmowa, jest narzędziem rejestracji obrazu, ujmując go w ramy kompozycji, wyznaczając jego granice. Peter Webber (czy może bardziej Eduardo Serra) filmuje tak, jakby to Vermeer patrzył przez obiektyw kamery, nadając w ten sposób całemu filmowi ton melancholijnego, baśniowego wspomnienia, jak gdyby to malarz nakładał na taśmę filmową jasne i czyste tony swojej palety. Ten specyficzny nastrój pozwala widzowi odczuć, że tak niewiele rzeczy jest niewinnych i czystych jak poczucie piękna, i jak łatwo można je zbrukać konfrontując z rzeczywistością. Wyobraźnia Chevalier uczyniła z ówczesnego mecenasa Vermeera Pietera Claeza van Ruijvena człowieka chytrego, zachłannego i wszechwładnego. Nie mija się to dalece z prawdą, gdyż ówcześni mecenasi sztuki mieli niemalże absolutną władzę nad malarzami-składali zamówienia i kupowali ich obrazy. Czasami byt malarza zależał od jednego człowieka, od jego nastroju i wymagań a nie sprostanie im było równoznaczne z brakiem pieniędzy na życie. Taka sytuacja była również udziałem delfickiego mistrza, ciągle zależnego od zamówień mecenasów i po części zdanego na ich łaskę i guldeny (wiadomo, że malował przeciętnie dwa obrazy rocznie, z czego ledwo mógł utrzymać ciągle powiększającą się rodzinę). Van Ruijven był ówczesnym głównym zleceniodawcą Vermeera, być może to właśnie on zlecił namalowanie portretu dziewczyny. W filmie (a wcześniej w książce) jego rola jest jednocześnie niemoralna i kluczowa, bo to jego popędy dają początek obrazowi, on jest jego zleceniodawcą, wymusza jego powstanie, (choć to także jest nie do udowodnienia, zbyt mało wiadomo o życiu malarza, a o samym van Ruijvenie prawie nic). Podpowiedziała to natomiast wyobraźnia pisarki a pokazało oko kamery prowadzonej przez operatora, nie znając faktów a pokazując fikcję tak prostą i możliwą, że jakby niewymagająca udowodnienia. Jest to swego rodzaju pułapka dla widza, który nie posiada żadnej wiedzy o Vermeerze, może on stracić dystans, zapomnieć się w obrazie i uwierzyć w prawdziwość pokazanej historii.
Aby właściwie ocenić film należałoby go całkowicie oddzielić od historii postaci, którą pokazuje, od wszystkiego, co o niej wiadomo, od faktów. Mielibyśmy wtedy do czynienia z opowieścią o niespełnionym, palącym pragnieniu obcowania ze sobą dwojga ludzi pochłoniętych miłością do sztuki. Filmu "Dziewczyna z perłą" nie można jednak zamknąć tym jednym zdaniem gdyż złożyły się na niego fascynacje szeregu ludzi na przełomie wieków, jest on owocem pracy ludzi zafascynowanych Johannesem Vermeerem z Delf, którzy pełni szacunku czerpali natchnienie od siebie nawzajem i w oparciu o wiedzę pewną, ale przede wszystkim pozwolili porwać się fantazji twórczej. Zarówno, bowiem film i książka, na której podstawie powstał to tylko wizje artystyczne, fantazje na temat tytułowego obrazu i wyłącznie w takich kategoriach można je rozpatrywać. Czy jednak ważne są fakty, gdy obcuje się z bezpretensjonalnym pięknem? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wizje Vermeera, Chevalier i Webbera wrażliwy widz wzbogacił o swoją - czystą przyjemność obcowania z fascynującym obrazem, dobrą książką i pasjonującym filmem.