Elloo.. ; D
Musze opisać jakąś przygode z Tomek w krainie kangura.. <przygode Tomka> Aaa i najlepiej żeby nie była to ta o tygrysie.. I musi być tak jakbym to JA była Tomkiem.!!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Nazywam się Tomek. Od kilku dni jestem ze swoimi towarzyszami na farmie pana Clarka.
Gdy patrzyłem na złapane poprzedniego dnia dzikie psy dingo zszedł do mnie bosman Nowicki. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co będziemy robić, kiedy reszta będzie łowić emu. Bosman wpadł na pomysł, że kiedy oni pojadą, my zrobimy to samo. Najpierw załatwiliśmy sobie lassa, którymi się je łapie. Spakowaliśmy jedzenie, picie i lassa do swoich toreb. Następnego dnia wyruszyliśmy w step.
Jechaliśmy na swych koniach już dosyć długo, asłońce strasznie paliło. Gdy już mieliśmy zawrócić zauważyłem dwie pary strusi. Wyciągnęliśmy swoje lassa i za nimi pogoniliśmy, ale one nie reagowały. Dopiero wtedy, gdy byliśmy dziesięć metrów od nich zaczęły uciekać. Po długim pościgu zatrzymały się i szybko je dogoniliśmy. Nagle ruszyły z miejsca. Nie wiedziałem co się dzieje, gdy spojrzałem w lewo zobaczyłem coś strasznego. Od zachodu nadchodziła gęsta mgła. Olbrzymim półksiężycem szybko zbliżała się do nas. To gorący wiatr gnał z głębi lądu całe chmury drobniutkiego, czerwonawego pyłu. Zaledwie burza piaskowa nas dopadła, natychmiast pojęliśmy grozę swego położenia. Drobny pył oślepiał wierzchowce, zasypywał nam oczy, wdzierał się do nosów, uszu, przenikał przez ubranie do ciała. Konie zaczęły chrapać z przerażenia i wysiłku. Czerwonawe chmury pyłu zasnuły całe niebo. Mrok spowił step, naraz zrobiło się bardzo duszno. Teraz gwałtowny wicher uderzył w konie i nas. Ruszyliśmy w stronę pasma gór, gdzie pobiegły szybkonogie emu. Całe szczęście, że bosman zauważył mały parów, w którym się ukryliśmy przed burzą.
Na szczęście ta przygoda zakończyła się dobrze.
Mam nadzieję, że pomogłam i moja 1,5 godzinna praca nie pójdzie na marne :)
Liczę na naj... :)