Głowny bohater na samym początku utworu uważał się za człowieka lepszego od wielu innych. Nienawidził lichwiarki. Uważał ją za pewnego rodzaju chwast społeczny. Postanowił ją zabić, tłumacząc swój czyn celem rabunkowym. Jednak podświadomie poddał się próbie. Chciał udowodnić, że jego filozofia życia jest właściwa. Gdyby taka była, bohater nie czułby żadnych wyrzutów sumienia, a perspektywa zabicia drugiego człowieka spłynęła by po nim jak po kaczce. Niestety stało się inaczej. Zaczął dostrzegać straszne wizje, zaczął chorować i bić się z myślami. Mimo, że ukradł wartościowe rzeczy, nie zrobił z nich urzytku, tylko je schował. Powoli zaczęło docierać do niego, że nie jest nadczłowiekiem, ale zwykłą osobą żyjącą w społeczeństwie. Zaczął rozumieć, że to co uczynił było z gruntu złe, nieważne jakimi pobudkami czy filozofią kierowane. Zrozumiał, że stał się zbrodniarzem i nie ma dla niego ratunku.
Głowny bohater na samym początku utworu uważał się za człowieka lepszego od wielu innych. Nienawidził lichwiarki. Uważał ją za pewnego rodzaju chwast społeczny. Postanowił ją zabić, tłumacząc swój czyn celem rabunkowym. Jednak podświadomie poddał się próbie. Chciał udowodnić, że jego filozofia życia jest właściwa. Gdyby taka była, bohater nie czułby żadnych wyrzutów sumienia, a perspektywa zabicia drugiego człowieka spłynęła by po nim jak po kaczce. Niestety stało się inaczej. Zaczął dostrzegać straszne wizje, zaczął chorować i bić się z myślami. Mimo, że ukradł wartościowe rzeczy, nie zrobił z nich urzytku, tylko je schował. Powoli zaczęło docierać do niego, że nie jest nadczłowiekiem, ale zwykłą osobą żyjącą w społeczeństwie. Zaczął rozumieć, że to co uczynił było z gruntu złe, nieważne jakimi pobudkami czy filozofią kierowane. Zrozumiał, że stał się zbrodniarzem i nie ma dla niego ratunku.
Pzdr :)