28.10.09r., godzina 21.10 Dzisiaj miałam fatalny deszczowy dzień. Budzik nie zadzwonił, nawet nie zdążyłam zjeść śniadania i już musiałam lecieć na autobus. Normalnie wszystko we mnie kołatało. Byłam zła na cały świat, gdyż nie dosyć, że zapomniałam ubrać czapki, to jeszcze, jak się okazało później - zapomniałam przebrać buty! Normalnie siara na maksa. Ludzie patrzyli się na mnie jak na głupią a ja z rozchełstanym szalikiem biegłam co sił w płucach, by nie spóźnić się na autobus. Patrzę na nogi i... co widzę? Moje bamboszki w świnki. Ryknęłam płaczem. Spojrzałam z dezaprobatą na zegarek w komórce i co widzę? 08.12. Autobus odjechał! No pięknie! takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Pomyślałam "To chyba ostatnie fatum, które dziś mnie naszło". Myliłam się. Gdy tak szłam do oazy bezpieczeństwa i spokoju', zaczęło mi się robić mokro w nogi. Obrzucając siarczyście przekleństwami na wszystkich i na wszystko, wróciłam w fatalnym humorze do domu.
(Mam nadzieję, że efekty mojej weny się przydadzą ;] )
28.10.09r., godzina 21.10
Dzisiaj miałam fatalny deszczowy dzień. Budzik nie zadzwonił, nawet nie zdążyłam zjeść śniadania i już musiałam lecieć na autobus. Normalnie wszystko we mnie kołatało. Byłam zła na cały świat, gdyż nie dosyć, że zapomniałam ubrać czapki, to jeszcze, jak się okazało później - zapomniałam przebrać buty! Normalnie siara na maksa. Ludzie patrzyli się na mnie jak na głupią a ja z rozchełstanym szalikiem biegłam co sił w płucach, by nie spóźnić się na autobus. Patrzę na nogi i... co widzę? Moje bamboszki w świnki. Ryknęłam płaczem. Spojrzałam z dezaprobatą na zegarek w komórce i co widzę? 08.12. Autobus odjechał! No pięknie! takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Pomyślałam "To chyba ostatnie fatum, które dziś mnie naszło". Myliłam się. Gdy tak szłam do oazy bezpieczeństwa i spokoju', zaczęło mi się robić mokro w nogi. Obrzucając siarczyście przekleństwami na wszystkich i na wszystko, wróciłam w fatalnym humorze do domu.
(Mam nadzieję, że efekty mojej weny się przydadzą ;] )