adamix55Opowiadam się za kłamstwem w szczególnych okolicznościach. Nigdy nie wolno kłamać, ale każda reguła posiada wyjątki. W decyzjach o kłamstwie potrzebne jest poczucie własnej moralności. Czy kłamstwo w dobrej wierze nie jest mniejszym złem? Zastanówmy się, czy druga osoba chce usłyszeć prawdę.
Pierwszym argumentem jest małżeństwo z noweli „Kamizelka”. Co ma zrobić żona, wiedząc o rychłej śmierci męża? Postawmy w tej sytuacji lekarza, który ma powiedzieć pacjentowi o tym, że zostało mu parę tygodni życia. Z drugiej strony chory mógłby się przygotować na śmierć. Mógłby pozałatwiać wszystkie niedokończone sprawy lecz to zależy tylko i wyłącznie od psychiki pacjenta. Czy człowiek śmiertelnie chory nie czuje się strasznie? Okrucieństwem byłoby wyjawienie prawdy „dobijając” tego skazanego przez los biedaka. Kolejnymi argumentami są karty historii, na których zostały spisane wszystkie kłamstwa. Nie tylko te „dobre” lecz i złe. W czasach okupacji powiedzenie prawdy niekiedy kończyło się śmiercią całej rodziny. Ilu ludzi zginęło mówiąc, że ukrywają u siebie w domu żydowską rodzinę? Wróćmy teraz do życia codziennego. Przytoczę teraz kilka niezbitych dowodów na to, że mówienie prawdy nie zawsze kończy się sukcesem. Gdybym to ja miał skłamać? Co by było, gdybym powiedział przyjaciołom o moich problemach. Nie straciłbym tylko przyjaciół, ale też ich zaufanie. Gdybym był już starszy i miał swoją rodzinę. Powiedzenie prawdy żonie o moim trwającym od lat romansie skończyłoby się rozbiciem rodziny i naszego małżeństwa. Nie odbiegajmy tak daleko w przyszłość. Co ma zrobić człowiek, gdy jego decyzja o wyjawieniu tajemnicy zaważyłaby negatywnie o jego życiu. Może nie skończyłby w więzieniu, ale niewątpliwie zostałby zrzucony na margines społeczny. Jego życie skończyłoby się niespełnionymi ambicjami i rozterkami. Niekiedy też powiedzenie prawdy doprowadziłoby do choroby lub załamania drugiej osoby. Czy nie jest to morderstwo nie człowieka, lecz jego duszy? Czy nie znęcamy się nad nim? Chyba nie chcielibyśmy przekonać się o tym na własnej skórze. Wróćmy teraz do literatury. W „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza Jacek Soplica zakłada habit aby ukryć swoje grzechy. Wraca po latach tułaczki do Soplicowa z Boską opoką oszukując ludzi o swojej tożsamości. Unika tym samym śmierci z rąk Gerwazego – odwiecznego wroga. Cofnijmy się jeszcze raz do naszej „Kamizelki”. Kłamiąc - dajemy nadzieję, mówiąc prawdę - odbieramy ją. Czy można odebrać nadzieję młodemu mężczyźnie, który usilnie dąży do celu? Czy „szachrajstwo” chorego z tytułową kamizelką nie jest prawdziwym heroizmem?
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że udało mi się chociaż w małej części odpowiedzieć na to ponadczasowe pytanie. Tak, można kłamać w dobrej wierze w sytuacjach ostatecznych, kiedy w grę wchodzi dobro drugiego człowieka, kryteria życia lub śmierci.
Kłamstwo jest złe,ponieważ nie mówiąc prawdy narażamy się ze strony innych ludzi na brak zaufania,co do naszej osoby.
Jednak są okoliczności,które mogą usprawiedliwić kłamstwo.A na dowód swojej tezy przytoczę odpowiednie argumenty.
Po pierwsze ludzie ,którzy kłamią notorycznie nie są dobrze tolerowani przez społeczeństwo.Nikt nie lubi być oszukiwany.
Ludzie kłamią w szkole,pracy ,domu wszędzie tam gdzie się pojawią.Motywem takich działań mogą być różne czynniki np: obawa o własne życie,zdrowie,ze wstydu,żeby nie być ośmieszonym,innni kłamią ,bo mają zaniżone poczucie własnej wartości.
Uważam,że ludzie ,którzy byli uczestnikami II wojny światowej mieli moralne prawo kłamać,ponieważ często robili to w obronie własnego życia.
Bardzo często kiedy były łapanki matki kłamały broniąc własnych dzieci przed śmiercią z rąk wroga.
Ludzie torturowani w bestialski sposób kłamali na przesłuchaniach,by chronić swoich przyjaciół.
Polskie podziemie kłamało i oszukiwało Niemców,broniąc tożsamosci kraju.
W tych trudnych dla wszystkich czasach ludzie kłamali,bo chcieli żyć,chcieli chronić własne rodziny przed niebezpieczeństem ze strony wroga.Dlatego uważam,że byo ono usprawiedliwione.
Sądzę,że kłamstwo możemy usprawiedliwić ,kiedy znajdziemy się w bardzo trudnej sytuacji,zagrażającej naszemu zdrowiu bądż życiu lub życiu innych ludzi.
Takim przykładem może być porwanie z rąk porywaczy,który już wielokrotnie miał miejsce w wielu rejonach świata.
Ludzie byli porywani w samolotach na wycieczkach i innych miejscach,takich ,że człowiek nie był na to przygotowany.A takie niebezpieczeństwo spadało na nich nagle,bez uprzedzenia.W takich wypadkach ludzie robili wszystko ,aby odzyskać swoją wolność,dlatego to kłamstwo jest jak najbardziej usprawiedliwione.
Moim zdaniem nie powinniśmy kłamać w normalnych warunkach.W czasie ,kiedy nic nam nie zagraża,bo kłamstwo jest nagannwe,jednak są w życiu nieprzewidziane sytuacje,w których zmuszeni jesteśmy kłamać by chronić siebie bądż swoją rodzinę i takie kłamstwo uważam jest jak najbardziej usprawiedliwione.
Pierwszym argumentem jest małżeństwo z noweli „Kamizelka”. Co ma zrobić żona, wiedząc o rychłej śmierci męża? Postawmy w tej sytuacji lekarza, który ma powiedzieć pacjentowi o tym, że zostało mu parę tygodni życia. Z drugiej strony chory mógłby się przygotować na śmierć. Mógłby pozałatwiać wszystkie niedokończone sprawy lecz to zależy tylko i wyłącznie od psychiki pacjenta. Czy człowiek śmiertelnie chory nie czuje się strasznie? Okrucieństwem byłoby wyjawienie prawdy „dobijając” tego skazanego przez los biedaka. Kolejnymi argumentami są karty historii, na których zostały spisane wszystkie kłamstwa. Nie tylko te „dobre” lecz i złe. W czasach okupacji powiedzenie prawdy niekiedy kończyło się śmiercią całej rodziny. Ilu ludzi zginęło mówiąc, że ukrywają u siebie w domu żydowską rodzinę? Wróćmy teraz do życia codziennego. Przytoczę teraz kilka niezbitych dowodów na to, że mówienie prawdy nie zawsze kończy się sukcesem. Gdybym to ja miał skłamać? Co by było, gdybym powiedział przyjaciołom o moich problemach. Nie straciłbym tylko przyjaciół, ale też ich zaufanie. Gdybym był już starszy i miał swoją rodzinę. Powiedzenie prawdy żonie o moim trwającym od lat romansie skończyłoby się rozbiciem rodziny i naszego małżeństwa. Nie odbiegajmy tak daleko w przyszłość. Co ma zrobić człowiek, gdy jego decyzja o wyjawieniu tajemnicy zaważyłaby negatywnie o jego życiu. Może nie skończyłby w więzieniu, ale niewątpliwie zostałby zrzucony na margines społeczny. Jego życie skończyłoby się niespełnionymi ambicjami i rozterkami. Niekiedy też powiedzenie prawdy doprowadziłoby do choroby lub załamania drugiej osoby. Czy nie jest to morderstwo nie człowieka, lecz jego duszy? Czy nie znęcamy się nad nim? Chyba nie chcielibyśmy przekonać się o tym na własnej skórze. Wróćmy teraz do literatury. W „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza Jacek Soplica zakłada habit aby ukryć swoje grzechy. Wraca po latach tułaczki do Soplicowa z Boską opoką oszukując ludzi o swojej tożsamości. Unika tym samym śmierci z rąk Gerwazego – odwiecznego wroga. Cofnijmy się jeszcze raz do naszej „Kamizelki”. Kłamiąc - dajemy nadzieję, mówiąc prawdę - odbieramy ją. Czy można odebrać nadzieję młodemu mężczyźnie, który usilnie dąży do celu? Czy „szachrajstwo” chorego z tytułową kamizelką nie jest prawdziwym heroizmem?
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że udało mi się chociaż w małej części odpowiedzieć na to ponadczasowe pytanie. Tak, można kłamać w dobrej wierze w sytuacjach ostatecznych, kiedy w grę wchodzi dobro drugiego człowieka, kryteria życia lub śmierci.
Kłamstwo jest złe,ponieważ nie mówiąc prawdy narażamy się ze strony innych ludzi na brak zaufania,co do naszej osoby.
Jednak są okoliczności,które mogą usprawiedliwić kłamstwo.A na dowód swojej tezy przytoczę odpowiednie argumenty.
Po pierwsze ludzie ,którzy kłamią notorycznie nie są dobrze tolerowani przez społeczeństwo.Nikt nie lubi być oszukiwany.
Ludzie kłamią w szkole,pracy ,domu wszędzie tam gdzie się pojawią.Motywem takich działań mogą być różne czynniki np: obawa o własne życie,zdrowie,ze wstydu,żeby nie być ośmieszonym,innni kłamią ,bo mają zaniżone poczucie własnej wartości.
Uważam,że ludzie ,którzy byli uczestnikami II wojny światowej mieli moralne prawo kłamać,ponieważ często robili to w obronie własnego życia.
Bardzo często kiedy były łapanki matki kłamały broniąc własnych dzieci przed śmiercią z rąk wroga.
Ludzie torturowani w bestialski sposób kłamali na przesłuchaniach,by chronić swoich przyjaciół.
Polskie podziemie kłamało i oszukiwało Niemców,broniąc tożsamosci kraju.
W tych trudnych dla wszystkich czasach ludzie kłamali,bo chcieli żyć,chcieli chronić własne rodziny przed niebezpieczeństem ze strony wroga.Dlatego uważam,że byo ono usprawiedliwione.
Sądzę,że kłamstwo możemy usprawiedliwić ,kiedy znajdziemy się w bardzo trudnej sytuacji,zagrażającej naszemu zdrowiu bądż życiu lub życiu innych ludzi.
Takim przykładem może być porwanie z rąk porywaczy,który już wielokrotnie miał miejsce w wielu rejonach świata.
Ludzie byli porywani w samolotach na wycieczkach i innych miejscach,takich ,że człowiek nie był na to przygotowany.A takie niebezpieczeństwo spadało na nich nagle,bez uprzedzenia.W takich wypadkach ludzie robili wszystko ,aby odzyskać swoją wolność,dlatego to kłamstwo jest jak najbardziej usprawiedliwione.
Moim zdaniem nie powinniśmy kłamać w normalnych warunkach.W czasie ,kiedy nic nam nie zagraża,bo kłamstwo jest nagannwe,jednak są w życiu nieprzewidziane sytuacje,w których zmuszeni jesteśmy kłamać by chronić siebie bądż swoją rodzinę i takie kłamstwo uważam jest jak najbardziej usprawiedliwione.