Kościuszko i Mickiewicz należeli do narodowego panteonu, byli królami serc niejako z mianowania. Sienkiewicz jest dla mnie królem podwójnym - powszechnym i jak najbardziej osobistym. Z tym, że pierwszą z tych funkcji - króla wszystkich polskich serc - albo już stracił i to dosyć dawno, albo właśnie odgrywany jest ostateczny akt jego detronizacji, odwleczony jedynie przez sztukę filmową. No ale wszystkie części trylogii Hoffman nareszcie nakręcił (a trwało to, bagatela, trzydzieści lat), W pustyni i w puszczy zaliczono dwukrotnie, Quo vadis też, choć okrutnie spaprane, a z Krzyżaków bis zrezygnowano. Czas umierać, mistrzu.
Kościuszko i Mickiewicz należeli do narodowego panteonu, byli królami serc niejako z mianowania. Sienkiewicz jest dla mnie królem podwójnym - powszechnym i jak najbardziej osobistym. Z tym, że pierwszą z tych funkcji - króla wszystkich polskich serc - albo już stracił i to dosyć dawno, albo właśnie odgrywany jest ostateczny akt jego detronizacji, odwleczony jedynie przez sztukę filmową. No ale wszystkie części trylogii Hoffman nareszcie nakręcił (a trwało to, bagatela, trzydzieści lat), W pustyni i w puszczy zaliczono dwukrotnie, Quo vadis też, choć okrutnie spaprane, a z Krzyżaków bis zrezygnowano. Czas umierać, mistrzu.