Zbigniew Ziobro jest jedynym politykiem PiS-u, któremu Jarosław Kaczyński "może skoczyć". Mylą się ci, którzy twierdzą, że skoro Kaczyński wypchnął z partii Dorna, Ujazdowskiego, Zalewskiego czy Mojzesowicza, to może to samo zrobić z Ziobrą. B. minister sprawiedliwości dysponuje bowiem z klubie parlamentarnym PiS wystarczającą ilością szabel, żeby wspólnie z "wypchniętymi wcześniej z PiS-u" zostać koalicjantem Platformy Obywatelskiej. Nie żeby się palił do tego, ale zagrożenie ruchem jest zawsze groźniejsze, niż sam ruch.
W sobotę Rafał Dutkiewicz ogłosił, że nie będzie kandydował w najbliższych wyborach na prezydenta RP. Na nic zdadzą się zapewnienia, że to tylko "przegrupowanie sił" i że celem jest "lista samorządowców" do Sejmiku Województwa i prezydentura Wrocławia. Na naszych oczach, Dutkiewicz"wbija nóż w plecy" swoim kolegom - cały ten projekt "Konserwatystów XXI" bez niego traci jakikolwiek sens. I nie opowiadajcie nam o "alternatywnej kandydaturze Jerzego Buzka". Co trzeba było zrobić, żeby ten plan się powiódł, pisaliśmy ponad rok temu. Teraz jest to tak samo groteskowy pomysł, jak popieranie wszystkiego i wszystkich.
O ile obecni posłowie "Konserwatystów XXI" załatwią sobie miękkie lądowanie w PO, o tyle "lud konserwatywny" pozostanie z "ręką w nocniku". Do PiS-u powrotu nie ma, Platformie nie będą potrzebni.
W tym właśnie momencie pojawia się na scenie nasz "sprytny Zbyszek".
Dla wszystkich jest już chyba oczywiste, że: 1) PiS będzie musiał wystawić w wyborach prezydenckich Lecha Kaczyńskiego, 2) Lech Kaczyński prawdopodobnie przegra, może nawet w pierwszej turze. Wiara w nieomylność prezesa pęknie, jak bańka mydlana, strach przed nim skończy się, popękają rozmaite zależności i górę weźmie najstarszy instynkt ludzkości - chęć przetrwania. Rozpocznie się poszukiwanie "szalup ratunkowych". "Konserwatyści XXI" będą już w Platformie, w PSL dostać będzie można najwyżej jakieś odległe miejsce, a różne "libertasy" skończą, jak skończyl Libertas właściwy. Co więc pozostanie? Rokosz!
Zbigniew Ziobro uczy się bardzo szybko. Dzięki atakowi na "spin doktorów" kocha go "pis-owski lud", czyli parlamentarzyści z dalszych ław Sejmu. Dzięki publicznemu pokajaniu się za atak na Bielana i Kamińskiego pokazuje, że potrafi grać w zespole. Dzięki "tajnemu spotkaniu z Ludwikiem Dornem" zyskuje doskonały kanał komunikacyjny z kierownictwem partii i opinią publiczną. Pierwszym tego przykładem jest "uratowanie" Zbigniewa Girzyńskiego przed wyrzuceniem z partii. Przez następne kilkanaście miesięcy, Jacek Kurski będzie mu organizował kolejne "ustawki" w tabloidach, zaś Dorn poparcie w klubie PiS. Pozostaje tylko "jednowymiarowość"Ziobry.
Ludwik Dorn:
Cytat: "Pan Ziobro jest bezpiecznie zaparkowany w Parlamencie Europejskim na pięć lat. Ja o tym z nim nie rozmawiałem, (...) ale odnoszę wrażenie, że przynajmniej obecnie nie ma aspiracji kandydowania na prezydenta ani walki o przywództwo. Także dlatego, że jest to człowiek, który musi jeszcze wypełnić się polityczną treścią. W pewnych segmentach wiadomo już, czego chce, a w innych - np. w polityce międzynarodowej, sprawach gospodarczych, przyjmował raczej do tej pory to, co mówił pan prezes (...)"
Czyli będzie potrzebował nowych środowisk.
Po przegranych wyborach prezydenckich do wzięcia będzie "frakcja muzealna"PiS, niewielka, ale bardzo wpływowa medialnie grupa twórców Muzeum Powstania Warszawskiego. Do tego, Marek Jurek i "jewo kamanda", środowisko LPR, "resztki" po "Konserwatystach XXI", "segment rolny", związany z Wojciechem Mojzesowiczem i wielka liczba posłów PiS, którzy będą zainteresowani reelekcją.
I nasz "sprytny Zbyszek", który ogłosi to wszystko, co Kaczyńscy pięć lat temu: wielka, wielonurtowa partia, ambitna polityka, walka z imposybilizmem PO, czyli, w skrócie - "IV RP - tak, wypaczenie - nie!". Doda do tego "europejski sznyt" oraz osobistą popularność zdobytą dzięki tabloidom.
A Jarosław Kaczyński? "Budowałem już dwie partie, mogę zbudować trzecią". Tylko z kim? za zgodą Autora na zapleczu
Zbigniew Ziobro jest jedynym politykiem PiS-u, któremu Jarosław Kaczyński "może skoczyć". Mylą się ci, którzy twierdzą, że skoro Kaczyński wypchnął z partii Dorna, Ujazdowskiego, Zalewskiego czy Mojzesowicza, to może to samo zrobić z Ziobrą. B. minister sprawiedliwości dysponuje bowiem z klubie parlamentarnym PiS wystarczającą ilością szabel, żeby wspólnie z "wypchniętymi wcześniej z PiS-u" zostać koalicjantem Platformy Obywatelskiej. Nie żeby się palił do tego, ale zagrożenie ruchem jest zawsze groźniejsze, niż sam ruch.
W sobotę Rafał Dutkiewicz ogłosił, że nie będzie kandydował w najbliższych wyborach na prezydenta RP. Na nic zdadzą się zapewnienia, że to tylko "przegrupowanie sił" i że celem jest "lista samorządowców" do Sejmiku Województwa i prezydentura Wrocławia. Na naszych oczach, Dutkiewicz"wbija nóż w plecy" swoim kolegom - cały ten projekt "Konserwatystów XXI" bez niego traci jakikolwiek sens. I nie opowiadajcie nam o "alternatywnej kandydaturze Jerzego Buzka". Co trzeba było zrobić, żeby ten plan się powiódł, pisaliśmy ponad rok temu. Teraz jest to tak samo groteskowy pomysł, jak popieranie wszystkiego i wszystkich.
O ile obecni posłowie "Konserwatystów XXI" załatwią sobie miękkie lądowanie w PO, o tyle "lud konserwatywny" pozostanie z "ręką w nocniku". Do PiS-u powrotu nie ma, Platformie nie będą potrzebni.
W tym właśnie momencie pojawia się na scenie nasz "sprytny Zbyszek".
Dla wszystkich jest już chyba oczywiste, że: 1) PiS będzie musiał wystawić w wyborach prezydenckich Lecha Kaczyńskiego, 2) Lech Kaczyński prawdopodobnie przegra, może nawet w pierwszej turze. Wiara w nieomylność prezesa pęknie, jak bańka mydlana, strach przed nim skończy się, popękają rozmaite zależności i górę weźmie najstarszy instynkt ludzkości - chęć przetrwania. Rozpocznie się poszukiwanie "szalup ratunkowych". "Konserwatyści XXI" będą już w Platformie, w PSL dostać będzie można najwyżej jakieś odległe miejsce, a różne "libertasy" skończą, jak skończyl Libertas właściwy. Co więc pozostanie? Rokosz!
Zbigniew Ziobro uczy się bardzo szybko. Dzięki atakowi na "spin doktorów" kocha go "pis-owski lud", czyli parlamentarzyści z dalszych ław Sejmu. Dzięki publicznemu pokajaniu się za atak na Bielana i Kamińskiego pokazuje, że potrafi grać w zespole. Dzięki "tajnemu spotkaniu z Ludwikiem Dornem" zyskuje doskonały kanał komunikacyjny z kierownictwem partii i opinią publiczną. Pierwszym tego przykładem jest "uratowanie" Zbigniewa Girzyńskiego przed wyrzuceniem z partii. Przez następne kilkanaście miesięcy, Jacek Kurski będzie mu organizował kolejne "ustawki" w tabloidach, zaś Dorn poparcie w klubie PiS. Pozostaje tylko "jednowymiarowość"Ziobry.
Ludwik Dorn:
Cytat:
"Pan Ziobro jest bezpiecznie zaparkowany w Parlamencie Europejskim na pięć lat. Ja o tym z nim nie rozmawiałem, (...) ale odnoszę wrażenie, że przynajmniej obecnie nie ma aspiracji kandydowania na prezydenta ani walki o przywództwo. Także dlatego, że jest to człowiek, który musi jeszcze wypełnić się polityczną treścią. W pewnych segmentach wiadomo już, czego chce, a w innych - np. w polityce międzynarodowej, sprawach gospodarczych, przyjmował raczej do tej pory to, co mówił pan prezes (...)"
Czyli będzie potrzebował nowych środowisk.
Po przegranych wyborach prezydenckich do wzięcia będzie "frakcja muzealna"PiS, niewielka, ale bardzo wpływowa medialnie grupa twórców Muzeum Powstania Warszawskiego. Do tego, Marek Jurek i "jewo kamanda", środowisko LPR, "resztki" po "Konserwatystach XXI", "segment rolny", związany z Wojciechem Mojzesowiczem i wielka liczba posłów PiS, którzy będą zainteresowani reelekcją.
I nasz "sprytny Zbyszek", który ogłosi to wszystko, co Kaczyńscy pięć lat temu: wielka, wielonurtowa partia, ambitna polityka, walka z imposybilizmem PO, czyli, w skrócie - "IV RP - tak, wypaczenie - nie!". Doda do tego "europejski sznyt" oraz osobistą popularność zdobytą dzięki tabloidom.
A Jarosław Kaczyński? "Budowałem już dwie partie, mogę zbudować trzecią". Tylko z kim?
za zgodą Autora na zapleczu