BARDZO PROSZĘ o napisanie niedługiego opowiadania w narracji pierwszoosobowej
ślicznapaulinka
Pewnego zwykłego, szarego dnia w szkole siedziałam sobie pod salą od historii na parterze. Obok mnie siedziała Kasia i Asia, na przeciwko stali Kuba, Adaś oraz Filip. Spojrzałam na chwilę w stronę okna, coś się nie zgadzało. Całe okno przykrywał śnieg, w sumie mogło coś takiego się zdarzyć, ponieważ była zima. Mimo tego, przestraszyłam się i spadłam z ławki. - Co się stało- zapytał mnie Kuba Nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Na de mną rozległ się głos pani dyrektor, płynący ze szkolnego głośnika: - Uwaga, wszyscy uczniowie będący wewnątrz budynku proszeni na trzecie piętro, do auli, pozostali jak najszybciej udać się do podstawówki Wbiegłam czym prędzej do auli, wszyscy nauczyciele już tam byli. Okazało się, że w mieście panuje śnieżyca, mieliśmy grupkami po pięć osób udać się do szatni, aby zabrać swoje rzeczy. Byłam w pierwszej grupie, jak wróciłam z szatni kazano nam się ustawić pod oknem najwyższego piętra. W powietrzu wisiał już helikopter, a przez otwarte okno w szkole wychylał się ratownik. - Karolinko, szybciej- powiedziała pani Marta, wicedyrektorka Niepewnie podeszłam do okna. Pan ratownik przeniósł mnie do helikoptera, gdzie była już Nikola i Bożena, a także Marcin i Wojtek. Helikopter zabrał nas w bezpieczne miejsce. W końcu, gdy zamieć minęła, a pług sprawił, że cały śnieg zniknął, mogliśmy wracać do domów.
Całe okno przykrywał śnieg, w sumie mogło coś takiego się zdarzyć, ponieważ była zima. Mimo tego, przestraszyłam się i spadłam z ławki.
- Co się stało- zapytał mnie Kuba
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Na de mną rozległ się głos pani dyrektor, płynący ze szkolnego głośnika:
- Uwaga, wszyscy uczniowie będący wewnątrz budynku proszeni na trzecie piętro, do auli, pozostali jak najszybciej udać się do podstawówki
Wbiegłam czym prędzej do auli, wszyscy nauczyciele już tam byli. Okazało się, że w mieście panuje śnieżyca, mieliśmy grupkami po pięć osób udać się do szatni, aby zabrać swoje rzeczy. Byłam w pierwszej grupie, jak wróciłam z szatni kazano nam się ustawić pod oknem najwyższego piętra. W powietrzu wisiał już helikopter, a przez otwarte okno w szkole wychylał się ratownik.
- Karolinko, szybciej- powiedziała pani Marta, wicedyrektorka
Niepewnie podeszłam do okna. Pan ratownik przeniósł mnie do helikoptera, gdzie była już Nikola i Bożena, a także Marcin i Wojtek.
Helikopter zabrał nas w bezpieczne miejsce. W końcu, gdy zamieć minęła, a pług sprawił, że cały śnieg zniknął, mogliśmy wracać do domów.