Bardzo pilne dam naj za pierwszą i dobrą odpowiedź.
Napisz notatkę prasową do "Klątwa starej stróżki'' Agaty Christie
ewasil4
— Jak się dziś pani czuje? — zapytał doktor Haydock swoją pacjentkę. Panna Marple uśmiechnęła się blado spośród poduszek. — Myślę, że lepiej, ale czuję si.ę okropnie przygnębiona. Nie opuszcza mnie uczucie, że byłoby lepiej, gdybym umarła. Jestem przecież starą kobietą. Nikt mnie nie potrzebuje i nikt się o mnie nie troszczy. Doktor Haydock przerwał jej w swój zwykły, szorstki sposób. — Tak, to typowa reakcja po tego rodzaju grypie. Potrzebuje pani czegoś, co panią oderwie od myślenia o sobie. Czegoś wzmacniającego umysł. Panna Marple westchnęła i pokiwała głową. — Co więcej — kontynuował doktor Haydock — przyniosłem to lekarstwo ze sobą! — Położył na łóżku długą kopertę. — Rodzaj zagadki w sam raz dla pani. — Zagadki? — Panna Marple wyglądała na zainteresowaną. — Moje literackie wypociny — powiedział doktor, lekko się rumieniąc. — Próbowałem zrobić z tego opowiadanie. On powiedział, ona powiedziała, dziewczyna pomyślała itd. Wydarzenia w tej historii są prawdziwe. — Ale dlaczego zagadka? — spytała panna Marple. Doktor Haydock uśmiechnął się szeroko. — Rozwiązanie jej należy do pani. Ciekaw jestem, czy jest pani tak bystra, za jaką uchodzi. — Wypuściwszy tę partyjską strzałę, wyszedł. Panna Marple wzięła rękopis i zaczęła czytać.
— A gdzie jest panna młoda? — spytała wesoło panna Harmon. Cała wieś czekała w napięciu na bogatą i piękną młodą żonę, którą Harry Laxton przywiózł z zagranicy. Panowało ogólne przekonanie, że Harry — młody zawadiaka — miał wielkie szczęście. Zawsze traktowano go z pewną pobłażliwością. Nawet właściciele okien, które ucierpiały z powodu nadmiernego używania procy przez małego Harry’ego, stwierdzali, że ich oburzenie malało wobec wyrażonej przez chłopca skruchy. Tłukł szyby, kradł w sadach, zastawiał sidła na króliki, potem popadł w długi i związał się z córką właściciela sklepiku tytoniowego. W końcu został wysłany do Afryki. Wieś zaś — reprezentowana przez różne starzejące się panny — szeptała pobłażliwie: „Co tam! Dziki źrebak! Wyszumi się”.
Panna Marple uśmiechnęła się blado spośród poduszek.
— Myślę, że lepiej, ale czuję si.ę okropnie przygnębiona. Nie opuszcza mnie uczucie, że byłoby lepiej, gdybym umarła. Jestem przecież starą kobietą. Nikt mnie nie potrzebuje i nikt się o mnie nie troszczy.
Doktor Haydock przerwał jej w swój zwykły, szorstki sposób.
— Tak, to typowa reakcja po tego rodzaju grypie. Potrzebuje pani czegoś, co panią oderwie od myślenia o sobie. Czegoś wzmacniającego umysł.
Panna Marple westchnęła i pokiwała głową.
— Co więcej — kontynuował doktor Haydock — przyniosłem to lekarstwo ze sobą! — Położył na łóżku długą kopertę. — Rodzaj zagadki w sam raz dla pani.
— Zagadki? — Panna Marple wyglądała na zainteresowaną.
— Moje literackie wypociny — powiedział doktor, lekko się rumieniąc. — Próbowałem zrobić z tego opowiadanie. On powiedział, ona powiedziała, dziewczyna pomyślała itd. Wydarzenia w tej historii są prawdziwe.
— Ale dlaczego zagadka? — spytała panna Marple. Doktor Haydock uśmiechnął się szeroko.
— Rozwiązanie jej należy do pani. Ciekaw jestem, czy jest pani tak bystra, za jaką uchodzi. — Wypuściwszy tę partyjską strzałę, wyszedł.
Panna Marple wzięła rękopis i zaczęła czytać.
— A gdzie jest panna młoda? — spytała wesoło panna Harmon.
Cała wieś czekała w napięciu na bogatą i piękną młodą żonę, którą Harry Laxton przywiózł z zagranicy. Panowało ogólne przekonanie, że Harry — młody zawadiaka — miał wielkie szczęście. Zawsze traktowano go z pewną pobłażliwością. Nawet właściciele okien, które ucierpiały z powodu nadmiernego używania procy przez małego Harry’ego, stwierdzali, że ich oburzenie malało wobec wyrażonej przez chłopca skruchy. Tłukł szyby, kradł w sadach, zastawiał sidła na króliki, potem popadł w długi i związał się z córką właściciela sklepiku tytoniowego. W końcu został wysłany do Afryki. Wieś zaś — reprezentowana przez różne starzejące się panny — szeptała pobłażliwie: „Co tam! Dziki źrebak! Wyszumi się”.