BŁAGAM , MAM NA JUUTRO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - Wciel się w postać Małego Księcia, w jego imieniu napisz list do narratora , w którym przedstawisz historię miłosną Małego Księcia do Róży (nakniej półtorej strony w zeszycie) . PROSZĘ , O POMOC, TO NAPRAWDĘ WAŻNE! Daje naj !
Kotomuś
Dzień dobry. Piszę do Ciebie-narratorze, by przedstawić Ci moją historię miłosną do Róży. Chcę byś wiedział, że od zawsze ją kochałem, od pierwszego spojrzenia na jej piękno. Historia zaczyna się tutaj. Był ciepły wschód słońca. Zwyczajny dzień, dzień taki jak zwykle, nic nie wskazywało na to, że stanie się coś niezwykłego. I nagle, niespodziewanie pojawiła się ona- lekko skąpana w słońcu, nigdy nie widziałem niczego choć w połowie pięknego jak ona-Róża. Od razu się zakochałem, nie mam co do tego ani cienia wątpliwości. Gdy mnie zauważyła zrobiła się troszkę czerwona na policzkach, myślę, że się zawstydziła. W brzuchu poczułem dziwne mrowienie, takie jakby w środku mnie latały barwne motyle. Podszedłem do niej i zacząłem rozmowę, było mi trochę głupio, ale przecież warto zaryzykować. Była dla mnie miła jak nikt wcześniej, była dla mnie wszystkim w co wierzyłem, była tą jedyną. Kochałem ją, lecz potem musiałem odejść, po prostu musiałem. To bardzo mnie bolało, Różę chyba też. Kazała mi zostawić się samą, mówiła, że właśnie na to zasłużyła. Chciała bym był szczęśliwy, abym pamiętał, że ona mnie kocha. Bardzo bolało. Rozstania zawsze są bolesne. Nawet te na krótko. Po odejściu zrozumiałem, że Róża była dla mnie wszystkim co mam, najcudowniejszym darem od Boga. Pragnąłem do niej wrócić, być z nią już do końca mojego żywota. Nie udało się, trudno, tak bywa.
Historia zaczyna się tutaj. Był ciepły wschód słońca. Zwyczajny dzień, dzień taki jak zwykle, nic nie wskazywało na to, że stanie się coś niezwykłego. I nagle, niespodziewanie pojawiła się ona- lekko skąpana w słońcu, nigdy nie widziałem niczego choć w połowie pięknego jak ona-Róża. Od razu się zakochałem, nie mam co do tego ani cienia wątpliwości. Gdy mnie zauważyła zrobiła się troszkę czerwona na policzkach, myślę, że się zawstydziła. W brzuchu poczułem dziwne mrowienie, takie jakby w środku mnie latały barwne motyle. Podszedłem do niej i zacząłem rozmowę, było mi trochę głupio, ale przecież warto zaryzykować. Była dla mnie miła jak nikt wcześniej, była dla mnie wszystkim w co wierzyłem, była tą jedyną. Kochałem ją, lecz potem musiałem odejść, po prostu musiałem. To bardzo mnie bolało, Różę chyba też. Kazała mi zostawić się samą, mówiła, że właśnie na to zasłużyła. Chciała bym był szczęśliwy, abym pamiętał, że ona mnie kocha. Bardzo bolało.
Rozstania zawsze są bolesne. Nawet te na krótko. Po odejściu zrozumiałem, że Róża była dla mnie wszystkim co mam, najcudowniejszym darem od Boga. Pragnąłem do niej wrócić, być z nią już do końca mojego żywota. Nie udało się, trudno, tak bywa.