Napisz opowiadanie jak spędziłeś/aś wakacje.Lub opisz swoją wakacyjną przygodę. minimum półtorej strony a4
dariakaminska9Tegoroczne wakacje spędziłam w miejscowości Boszkowo. Był ciepły letni dzień, kiedy postanowiliśmy z rodzicami wybrać się na wycieczkę rowerową do pobliskiego lasu. Droga była prosta i przyjemna do jazdy rowerowej, a wokół pachniało lasem... Myślałam, że to będzie krótka wycieczka, ale się myliłam. Jechaliśmy przed siebie, żartowaliśmy i każdy z nas miał dobry humor. lecz po upływie jakiegoś czasu, droga zaczęła mi się dłużyć i nogi dawały o sobie znać. Mówiłam moim rodzicom, że mnie bolą nogi i jestem głodna, ale mama powiedziała, że muszę wytrzymać i jechać dalej, ponieważ zrobimy sobie "obóz przetrwania". Mama poradziła mi żebym nie marnowała sił na narzekanie i zatrzymała je na dalszą drogę, a zaraz przystaniemy i znajdziemy coś do zjedzenia w lesie. przestraszyłam się i zaczęłam marudzić. Chciałam wracać, ale nie wiedziałam którędy. Bałam się, że jak zawrócę to się zgubię. Jadąc za rodzicami usłyszałam ich rozmowę o mających pojawić się przed nami bagnach przez które trzeba będzie przenieść rowery oraz dzikach żyjących w tych lasach. Pomyślałam, że tylko tego teraz nam było trzeba. Jechałam dalej, w lesie zaczynał zapadać zmrok i kropić deszcz - było strasznie. Chcieliśmy już wracać, ale okazało się, że zgubiliśmy się. Przed sobą ujrzeliśmy polanę na której postanowiliśmy odpocząć. Mama z tatą poszli się rozglądnąć, a mnie zainteresowała duża czerwona mrówka, którą wzięłam na patyk i obserwowałam. Po chwili oddechu ruszylliśmy dalej, a ja poczułam mrówkę w bucie, która mnie boleśnie gryzła. Tego już było za wiele, deszcz padał coraz bardziej, a ja byłam zmęczona - w przeciwieństwie do moich rodziców, którzy byli w świetnych humorach. I nagle zauważyłam, że jedziemy znajomą mi drogą. Okazało się, że cały czas byliśmy blisko domu, a opowieść rodziców o "obozie przetrwania" była tylko po to, aby urozmaicić mi wycieczkę. gdy weszłam do domu zaczęłam się sama z siebie śmiać i nawet pogryziona noga już nie swędziała, a wszystkie przeszkody nie były takie straszne. Nigdy nie zapomnę tej przygody, choć niemało "najadłam" się strachu, jednak jestem pewna, że na przyszłoroczne wakacje też wybiorę się z rodzicami na wycieczkę rowerową.
0 votes Thanks 1
kasia321231 Moje wakacje1 lipca pojechałam z koleżankami i kolegami na kolonie. Wyjechaliśmy o jedenastej trzydzieści z pod szkoły w Skomlinie. Jechaliśmy sześć godzin. Gdy zajechaliśmy na miejsce rozpakowaliśmy się i zeszliśmy na obiado-kolacje. Już w pierwszych dniach poznałam koleżanki z okolic Wielunia i nie tylko. Następnego dnia poszliśmy zwiedzać najbliższe okolice Poronina. Poronin był blisko Zakopanego – zaledwie jeden kilometr. Następne dni spędziłam miło z koleżankami ze Skomlina. Gdy przyjechałam z koloni to w lipcu już nigdzie nie pojechałam. Natomiast w sierpniu pojechałam do brata. Grałam z bratankiem w siatkówkę i inne gry. Po kilku godzina przyjechała do niego kuzynka Kasia. Razem wymyślaliśmy różne zabawy i gry. Gdy przyjechałam do domu razem ze mną przyjechał bratanek i też wymyślaliśmy gry. Szczególnie graliśmy w siatkówkę. Następnego dnia pojechał do domu. Po dwóch tygodniach mojemu drugiemu bratankowi wypadła wycieczka na warsztaty. Pojechałam razem z nim. Gdy przyjechałam spałam tam a na kolacje jedliśmy frytki mmm… pycha były. Następnego dnia tata jechał z pracy więc mnie zabrał. 1 września mama miała wycieczkę więc mnie i moją siostrzenice zabrała na nią. Pojechaliśmy na Górę Świętej Anny. Ta wycieczka była jednodniowa. W drodze jedliśmy pyszny placek. Gdy przyjechaliśmy na miejsce byliśmy na mszy. Padał deszcz ale wytrzymaliśmy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do zoo.