zredaguj utrzymane w konwencji fantastycznej opowiadanie, wktórym wykorzystasz motyw smoka. Wprowadź do tekstu opis i dialog. (to ma byc na 3/4 strony A4, prosze o szybka odpowiedz ponieważ nie jestem dobra w opowiadaniach)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewniego dnia leżąc na kanapie, rozmyślałam o fantastycznych stworzeniach - smokach. Podziwiałam te mityczne stworzenia. Ich potęga i siła była nieograniczona. Za to je kocham. Zawsze chciałam spotkac na swojej drodze smoka, ale wiedziałam, że jest to niemożliwe, iż te stworzenia istnieją tylko w bajkach.
Cały czas leżąc n kanapie poczułam odrętwienie. Poczułam, że sen wciąga mnie jakby do innego wymiaru. W pewnym momencie znalazłam się w jakimś niałym korytarzu. Wszędzie były drzwi, ale żadnych nie mogłam otworzyć. Poszłam więc na sam koniec korytarza i chwyciłam potężną klamkę od wielkich drzwi. Klamka świeciła się złocistym kolorem i przybrała kształt smoka. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzyły się. Oblało mnie pomarańczowe światło wschodzącego słońca. Palący się talerz powoli wyłaniał się z pomiędzy dwóch wysokich wzgórz. Przed moimi oczyma ukazała się piękna zielona kraina. Wszędzie były gęste lasy, a z ziemi wyrastała zielona trawa, po której spływała poranna rosa. Spomiędzy zielonych źdźbeł trawy wyłoniły się najróżniejsze kwiaty. Kiedy szłam po mięciutkiej trawie, zauważyłam wybiegające centaury z pomiędzy pni drzew. Ich widok osłupił mnie. Nie mogłam uwierzyć, że widzę przed sobą mityczne stworzenia. Teraz biegły w moim kierunku, jak by nic. Kiedy były już obok mnie, nadal nie mogłam sie poruszyć. Jeden z nich poruszył wargami a z nich wypłyną taki głęboki i brzmiący głos, że budził ukojenie i przestroge dla moich uszu.
-Kim jeseś? - zapytał pół człowiek, pół koń.
-Ja... Jestem Ola... - odparłam nie wiedząc, co powiedzieć.
-Więc jesteś człowiekiem? - jego głos brzmiał coraz bardziej pszerażająco.
-T-t-tak. - w tym momencie zaczęłam drżeć.
-Wiec, że zwą mnie Gromojar, i wysłano mnie, abym zabrał Cię do naszego władcy. Będziesz jechała na moim grzbiecie, ponieważ droga jest bardzo długa. - i w tym momencie złapał moją rękę swoją potężną dłonią i znalazłam się na jego grzbiecie. Nie bradzo wiedziałam czy mogę się czegos złapać, ponieważ nie było ani siodła, ani lejców jak przy zwykłym koniu. Spróbowałam więc go objąć w pasie. Nic mi bie powiedział więc dalej ściskałam dłonie. Miał niezwykle wyrzeźbione ciało. Droga była długa, jechaliśmy prawie dwa dni. Naszym celem była grota na samym szczycie skalistej góry. Kiedy tam dojechliśmy, Gromojar przemówił do mnie znowu przerażającym głosem.
-Dalej musisz iść sama. Tylko wybrańcy mogą stawić się przed naszym władcą, ponieważ my zwykli poddani nie mamy tyle odwagi by spojrzeć Mu w oczy. - gdy to powiedział odszedl z resztą centaurów w dół po skalistych górach. Nie barfzo wiedząc jak się zachować przed "ich" władcą, podeszłam do ogromnych drzwi. Kiedy je otworzyłam, ujrzałam korytarz, który ogarnęłaby całkowita ciemność, gdyby nie paliły się tam pochodnie. Na samym końcu korytarza były kolejne drzwi. Dygocąc z zimna otworzyłam je a za nimi stał jedyny i niepowtarzaly smok. Jego łuski lśniały zielonym odblaskiem w świetle pochodni, choć skały nie tworzyły jaskini, tylko kamienny krąg. Jak każdy smok, miał swój skarb i był on porozrzucany dosłownie wszędzie. Układał on ściezkę do władcy. Drżąc tym razem ze strachu, szłam w stronę bestii, nie wiedząc, czy mnie zaatakuje. Jego wzrok przeszywał strachem, a szpony, przeraziłyby najodważniejszego myśliwego. Kiedy byłam już tak blisko, że jak bym wyciągnęła rękę do przodu mogłabym dotknąć szlachetnych, zielonych łusek smoka, przemówił do mnie:
-Doszły mnie słuchy, że chciałaś spotkać na swej drodze smoka, czy nie tak? - jego głos był spokojny, ale był bliski ryku.
-Tak, wasza wysokość. - spojrzałam mu wtedy w oczy. Zobaczyłam, wielkie oczyska, wielkości prawie że mojej głowy. Zobaczyłam w nich spokój, miłość, ale nadal miał przymarszczone czoło. Z końca głowy wyrastały potężne rogi zakończone ostrym czubkiem.
-Więc, wyjaśnij mi, czemu chciałaś się ze mną spotkać. - Nadal nie spuszczał ze mnie wzroku. Chciałam dobrze dobrać słowa, żeby nie urazić wielkiego władcy.
-Chciałam Cię zobaczyć, ponieważ uważam, że smoki są wspaniałymi stworzeniami. Podziwiam je za odwagę, honor i dobroczynność. Wielu mówi, że smoki niszczą to co dobre. Zupełnie się z nimi nie zgadzam. Dla mnie smoki są dobroczynnymi stworzeniami, i chciałabym wszystkim to udowodnić. Chociaż w moim świecie jest to niemożliwe. - tutaj zamilkłam, ponieważ nie wiedziałam, czy jestem nadal na kuli ziemskiej, czy to nadal sen. Zapadła cisza. Smok nadal wpatrywał się w moje oczy, jakby chciał zobaczyć w nich mój strach.
-Dla ludzi na ziemi jestem tylko legendą. Ale ty teraz będziesz wiedziała, że istnieję na prawdę. Inni ludzie są zbyt głupi, żeby uwerzyć w coś, co przerasta ich wyobraźnię. Dlatego to ty mnie spotkałaś, a nie cały świat. Teraz wrócisz do domu, chciałem tylko zobaczyć, jacy są ludzie. Ty mi udowodniłaś, że nie wszyscy podziwiają samych siebie, ale pozwalają dopuścić do swojego rozumu coś jeszcze. - smok jakby posmutniał i odwrócił głowę. Potem znowu na mnie spojrzał i wymamrotał jakieś słowa, któryc nie zrozumiałam. to samo zrobił patrząc się na niebo.
Nagle poczułam to samo uczucie, gdy zasypiałam. Wzbijałam się w górę, kiedy byłam nagle wyżej od samego smoka. W oddali słyszałam tylko głos smoka: "żegnaj". Znalazłam się znowu na kanapie.