1 dzień na wyspie utopii - opowiadanie w narracji I osobowej.
piotrek7109
Zbliżały się wakacje, zaczynał się miesiąc czerwiec. Postanowiłem że wybiorę się na zasłużone wakacje na pewną wyspę. Z niecierpliwością doczekałem tego pięknegoi i słonecznego poniedziałku. Zaraz po północy startował mój samolot na wyspę. Ja już byłem gotowy od kilku dni. Doleciałem. To był wspaniały lot. Na samym początku postanowiłem odkryć tajniki społeczeństwa, które mieszkało na wyspie. Wszyscy oni byli wzajemnie dla siebie mili, dażyli się szacunkiem, pomagali sobie. Kurcze.. pomyślałem wtedy czemu w moim kraju nie ma takiego ładu. Ciągle jakieś kłutnie, brak szacunku, pomocy. Zaraz podszedł do mnie jakiś czlowiek to był Dżegri. Miły, no poprostu wspaniły chłopak. Zaproponował mi ze będzie moim przewodnikiem. Pokazywał miu miasto, pełne symetrii. Zapytałem go tak z ciekawości: czemu wszyscy są dla siebie mili, serdeczni. On powiedział ze tak tu już jest. Wszyscy są dla siebie dobrzy. Na tej wyspie brak korupcjii, władza lokalna jak i krajowa jest sprawiedliwa, dobra. Społeczeństwo się nie kłuci, wszystko tam było poprostu ok. Gdy tak chodziliśmy zaprosilem mojego nowego przyjaciela na obiadzik. Jedzonko było pyszne. Poszliśmy do muzeum, aby zobaczyć historię przodków tej wyspy. To bylo coś wspanialego. Tak doszliśmy do mojego mieszkania, to już była godzina bardzo póżna. I to tyle relacji z wyspy.