Romans Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny rozpoczął się jeszcze za życia pierwszej żony króla, niekochanej Elżbiety (Halszki) z Habsburgów, być może w Gieranojnach w październiku 1543 r. Kontynuowany wiosną roku następnego w Wilnie, przerodził się w autentyczne, trwałe obopólne uczucie. Jagiellon, owdowiawszy w sierpniu 1545 r., nie krył się już ze swymi amorami: kazał zbudować tajne przejście z zamku do położonego w sąsiedztwie pałacu Radziwiłłów, i tam bez ograniczeń odwiedzał słynną z urody Barbarę, podówczas wojewodzinę trocką i wdowę po Stanisławie Gasztołdzie. Ona z kolei odwiedzała Zygmunta Augusta w jego myśliwskim dworku w Rudnikach.
Były to najszczęśliwsze lata w życiu polskiego monarchy. Jego niemal opętańcza miłość do tej niezwykłej i biegłej w sztuce kochania Litwinki była jedyna i wyjątkowa. Obsypywał uwielbianą kochankę, a potem małżonkę, kosztownymi szatami, sobolowymi futrami i bajeczną wprost biżuterią, zwłaszcza perłami. Dla niej sprowadził po raz pierwszy łabędzie, zadomowione na małej wysepce (zwanej potem Łabędzim Ostrowem) na Wilii, nieopodal radziwiłłowskiego pałacu. Walczył jak lew – najpierw o uznanie swego potajemnego małżeństwa, potem o koronację Barbary, potem o jej życie, pielęgnując z poświęceniem w śmiertelnej chorobie (maj 1551 r.). Odprowadziwszy pieszo do Wilna kondukt pogrzebowy z ciałem ukochanej żony, do końca życia nie zdjął żałoby.
Romans Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny rozpoczął się jeszcze za życia pierwszej żony króla, niekochanej Elżbiety (Halszki) z Habsburgów, być może w Gieranojnach w październiku 1543 r. Kontynuowany wiosną roku następnego w Wilnie, przerodził się w autentyczne, trwałe obopólne uczucie. Jagiellon, owdowiawszy w sierpniu 1545 r., nie krył się już ze swymi amorami: kazał zbudować tajne przejście z zamku do położonego w sąsiedztwie pałacu Radziwiłłów, i tam bez ograniczeń odwiedzał słynną z urody Barbarę, podówczas wojewodzinę trocką i wdowę po Stanisławie Gasztołdzie. Ona z kolei odwiedzała Zygmunta Augusta w jego myśliwskim dworku w Rudnikach.
Były to najszczęśliwsze lata w życiu polskiego monarchy. Jego niemal opętańcza miłość do tej niezwykłej i biegłej w sztuce kochania Litwinki była jedyna i wyjątkowa. Obsypywał uwielbianą kochankę, a potem małżonkę, kosztownymi szatami, sobolowymi futrami i bajeczną wprost biżuterią, zwłaszcza perłami. Dla niej sprowadził po raz pierwszy łabędzie, zadomowione na małej wysepce (zwanej potem Łabędzim Ostrowem) na Wilii, nieopodal radziwiłłowskiego pałacu. Walczył jak lew – najpierw o uznanie swego potajemnego małżeństwa, potem o koronację Barbary, potem o jej życie, pielęgnując z poświęceniem w śmiertelnej chorobie (maj 1551 r.). Odprowadziwszy pieszo do Wilna kondukt pogrzebowy z ciałem ukochanej żony, do końca życia nie zdjął żałoby.