Pewnego razu Pan Stanisław emeryt, zagrał pierwszy raz w Lotto i zgarnął wygraną 18 000 000. Po wyjściu na spacer, spotyka sowjego kolegę ze starych lat szkolnych i opowiada mu o tym niesamowitym zdarzeniu: - Dzień dobry kolego. - Witam, co tam u ciebie ? - Jeszcze nie mogę w to uwirzyć, ale zgarnąłem główną wygraną w LOTTO . - Naprawdę ? Ile wygrałeś ? - Zagrałem pierwszy raz w życiu, i wygrałem 18 000 000 . - No to widzę, że z ciebie szczęściarz. - Tak, tylko nie wiem co z taką sumą pieniędzy zrobić. Myślałem o przeznaczeniutych pieniędzy na biedne dzieci. - Coś ty oszalałeś ? Ja bym zostawił dla siebie. - Może i ty byś tak zrobił, bo nie jest dla ciebie ważne dobro innych. Mi i tak nie przyda się tyle pieniędzy. - Dobra, jak wolisz, muszę iść cześć. - Do zobaczenia.
Pewnego razu Pan Stanisław emeryt, zagrał pierwszy raz w Lotto i zgarnął wygraną 18 000 000. Po wyjściu na spacer, spotyka sowjego kolegę ze starych lat szkolnych i opowiada mu o tym niesamowitym zdarzeniu:
- Dzień dobry kolego.
- Witam, co tam u ciebie ?
- Jeszcze nie mogę w to uwirzyć, ale zgarnąłem główną wygraną w LOTTO .
- Naprawdę ? Ile wygrałeś ?
- Zagrałem pierwszy raz w życiu, i wygrałem 18 000 000 .
- No to widzę, że z ciebie szczęściarz.
- Tak, tylko nie wiem co z taką sumą pieniędzy zrobić. Myślałem o przeznaczeniutych pieniędzy na biedne dzieci.
- Coś ty oszalałeś ? Ja bym zostawił dla siebie.
- Może i ty byś tak zrobił, bo nie jest dla ciebie ważne dobro innych. Mi i tak nie przyda się tyle pieniędzy.
- Dobra, jak wolisz, muszę iść cześć.
- Do zobaczenia.
Liczę na najlepsze ;).
SZCZĘŚCIARZ
Pewnego dnia szedłem z kolegą przez park.
Zobaczyliśmy małego pieska który leżał sam bez opieki.
Gdy podeszliśmy bliżej okazało się że jego ładpka jest okalczeona.
Wtedy powiedziałem do Tomka:Muszę go zabrać do domu i się nim zaopiekować.
Tomek nie miałnic przeciwko i razem poszliśmy do moejgo domu.
Gdy mama go zobaczyła rozczuliła się i pozwoliła mi go zostawić.
Jednak powiedziała:jeżeli będzie sięm źle sprawował to musisz go oddać do schroniska.
Byłem bardzo smutny i postwanowiłem się nim ciągle opiekować aby nie podpadł mamie.
Mijały tygodnie a ja coraz bardziej go lubiłem.
Chodzlismy na spacery do parku.
Aż pewnego dnia moja mama zapytała mnie:A jak twój pies ma naimię.
Wtedy odpowiedziałem zakłopatany:On nie ma imienia.
Kolejne kilka dni wymyślałem dla niego imię.Miałem mnóstwo pomysłów ale żądaen nie był dobrty.
Aż wkoncu wymyśliłem.Pobiegłęm do mamy i pwiedziałem: Dam mu na imię Szczęściarz.