Ówczesnego wieczoru robiłam świąteczne porządki. Odmówiłam wcześniej na zaproponowane przez przyjaciółkę wyjście na zakupy i teraz nie mogłam się wycofać. Wyszłabym na osobę niezdecydowaną i niekompetentną. Zwłaszcza, że mama bardzo liczyła na moją pomoc. Z westchnieniem na ustach zabrałam się do pracy, chociaż najchętniej rozłożyłabym się przed olbrzymim telewizorem z paczką ulubionych słodyczy. Najpierw starannie wytarłam kurze. Na szczęście nie zajęło mi to zbyt wiele czasu i już chwilę później mogłam zacząć odkurzać. To urządzenie z całą pewnością nie zaliczało się do moich ulubionych sprzętów domowych. Nie dość, że robiło dosyć dużo huku i hałasu to jeszcze nieprzyjemnie buczało. Zniecierpliwiona brakiem efektów po niedługim upływie czasu wyłączyłam urządzenie. Zmrużyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Według mojej opinii było tu zdumiewająco czysto. Wprost nie mogłam uwierzyć, ze sama tego dokonałam. Na półkach nie było już śladów kurzu. Dywan wyglądał na o wiele czystszy. Warto było się napracować, pomyślałam, jednocześnie klaszcząc w spracowane dłonie.
Wracając ze szkoły Grzegorz spotkał Grażynę. Zamierzali pójść do parku, ale spotkali Małgorzatę, siostrę Grzegorza. Małgosia zaprosiła ich na lody. Każdy z nich wybrał sobie smak: porzeczkowy, pistacjowy i truskawkowy. Potem huśtali się na huśtawkach, kręcili na karuzeli i bawili w berka. Grzegorz pokazał koleżance jezioro i kaczki, które na nim pływały. Później grali w piłkę nożną i koszykówkę. Zmęczeni, kupili w pobliskim sklepie sok wieloowocowy i poszli do domu. Wracając Małgorzata przewróciła się na chodniku i zbiła sobie kolano. Rozpłakała się, ale chłopcy pocieszali ją.
Ówczesnego wieczoru robiłam świąteczne porządki. Odmówiłam wcześniej na zaproponowane przez przyjaciółkę wyjście na zakupy i teraz nie mogłam się wycofać. Wyszłabym na osobę niezdecydowaną i niekompetentną. Zwłaszcza, że mama bardzo liczyła na moją pomoc. Z westchnieniem na ustach zabrałam się do pracy, chociaż najchętniej rozłożyłabym się przed olbrzymim telewizorem z paczką ulubionych słodyczy. Najpierw starannie wytarłam kurze. Na szczęście nie zajęło mi to zbyt wiele czasu i już chwilę później mogłam zacząć odkurzać. To urządzenie z całą pewnością nie zaliczało się do moich ulubionych sprzętów domowych. Nie dość, że robiło dosyć dużo huku i hałasu to jeszcze nieprzyjemnie buczało. Zniecierpliwiona brakiem efektów po niedługim upływie czasu wyłączyłam urządzenie. Zmrużyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Według mojej opinii było tu zdumiewająco czysto. Wprost nie mogłam uwierzyć, ze sama tego dokonałam. Na półkach nie było już śladów kurzu. Dywan wyglądał na o wiele czystszy. Warto było się napracować, pomyślałam, jednocześnie klaszcząc w spracowane dłonie.
Wracając ze szkoły Grzegorz spotkał Grażynę. Zamierzali pójść do parku, ale spotkali Małgorzatę, siostrę Grzegorza. Małgosia zaprosiła ich na lody. Każdy z nich wybrał sobie smak: porzeczkowy, pistacjowy i truskawkowy. Potem huśtali się na huśtawkach, kręcili na karuzeli i bawili w berka. Grzegorz pokazał koleżance jezioro i kaczki, które na nim pływały. Później grali w piłkę nożną i koszykówkę. Zmęczeni, kupili w pobliskim sklepie sok wieloowocowy i poszli do domu. Wracając Małgorzata przewróciła się na chodniku i zbiła sobie kolano. Rozpłakała się, ale chłopcy pocieszali ją.