Znajdzie mi ktoś materiały na temat luki informacyjnej może być to link do strony definicja nie krótsza niż 0.5 strony A4 w word ' dzie czcionką 11
Lwica951
Co to jest luka informacyjna? Luka ta powstaje pomiędzy ilością informacji pożądanych a dostępnych. Oznaczają informacje pożądane, aczkolwiek niedostępne. Luka powiększa się wraz ze wzrostem złożoności problemu i ilości informacji
"Niniejsza gazeta, postara się zlikwidować lukę informacyjną. Będziemy pisać o ciekawych ludziach, interesujących imprezach, miejscach, sklepach i historii. O rzeczach nieznanych, jak i tych, o których wszyscy wiedzą lub powinni wiedzieć." Tak prezentowała się czytelnikom w pierwszym numerze redakcja miesięcznika "Przewodnik" wychodzącego w Sztokholmie od maja 1997 roku. Leży przede mną cały stos gazet i gazetek wydawanych przez polską emigrację w Szwecji. W większości z nich w pierwszych numerach mowa jest właśnie o "likwidowaniu luk informacyjnych". Ale mimo ilości tytułów sytuacja na polskim rynku prasowym w Szwecji nigdy nie była dobra. Tylko w ciągu ostatnich 25 lat ukazywało się tutaj przez krótszy bądź trochę dłuższy czas około 20 tytułów polonijnych czasopism.
Bo wydawanie gazet to narkotyk. Każde środowisko, każda najmniejsza nawet grupa ludzi, musi mieć "własny organ prasowy", bez względu na to czy ma czy też nie czytelników. Każda fala emigracyjna do Szwecji miała do załatwienia swoje sprawy i wydawało się jej, że walczy o coś nowego i niepowtarzalnego. Gazeta, czy też biuletyn, były najlepszą bronią. Zachłyśnięcie się wolnością i swobodą wyrażania własnych opinii miały swoje wytłumaczenie sytuacją w PRL-u. Wolny głos był nie tylko głosem ludzi walczących o wolność, ale w dużym stopniu sposobem na znalezienie swojej tożsamości na obczyźnie i wyrazem przywiązania do własnego dziedzictwa.
Czasy się jednak zmieniły. Widać to wyraźnie dzisiaj, gdy prasa wydawana na emigracji, przeżywa problemy związane ze spadkiem czytelnictwa. Gazety wydawane w Polsce, a także, a może przede wszystkim, telewizja satelitarna, stały się bezwzględnym konkurentem.
Lata 70-te odznaczały się stabilną sytuacją na emigracyjnym rynku wydawniczym. Działało parę redakcji, które korzystały z przychylnej polityki rządu szwedzkiego, który wspierał działania grup mniejszościowych w Szwecji. Redakcje zatrudniały dziennikarzy, wydawanie gazet opierało się o szwedzkie dotacje rządowe, nikt nie dbał zatem o zwiększanie nakładów a nade wszystko o ilość prenumerat. Pisma te zresztą miały wyraźny kształt polityczny, co z jednej strony ułatwiało kontakt z czytelnikiem, ale również ograniczało grono odbiorców.
W pierwszym bowiem rzędzie na łamach tych czasopism dominowała polityka. Było to zrozumiałe. Ale gdy już te potrzeby były zaspokojone zajmowano się kulturą, w niewielkim natomiast stopniu - to charakterystyczne dla emigracji w Szwecji - stroną informacyjno-dziennikarską. Tę działalność wydawniczo-prasową w Szwecji da się podzielić na trzy etapy: najpierw była to ideowość, później idealizm (rozumiany jak najbardziej potocznie), aż wreszcie nastał czas dla komercyjności.
W tym pierwszy okresie walczono bowiem o Sprawę, o Wolną Polskę, o zachowanie polskość emigrantów. Idealizm oznaczał, że walczyć należy o cele ważniejsze: o jedność, o solidarność - bez względu na to, że próbowano niekiedy łączyć wodę z ogniem, czy godzić tych, którzy i tak zgodzić się ze sobą nie mogli. Mówiono wówczas o "sprawach nadrzędnych", o "wartościach ogólnoludzkich", o "jedności kultury". Etapu trzeciego tłumaczyć nie trzeba. Z tym spotykamy się na co dzień.
Najdłużej ukazującym się polskim pismem w Szwecji były "Wiadomości Polskie". Ich historia, podobnie jak historia wielu organizacji emigracyjnych w Szwecji, była burzliwa. W swojej pierwotnej formie pismo powstało już w 1940 roku, a jego założycielami byli Henryk Felix i Michał K. Pawlikowski, który przed wojną w latach 1926-1939 w wileńskim "Słowie" redagowanym przez Stanisława Mackiewicza, prowadził dodatek łowiecki "Gdzie to, gdzie zagrały trąbki myśliwskie". Pawlikowski już w 1943 roku przedostał się ze Szwecji do Anglii, a od 1956 roku mieszkał w USA gdzie był wykładowcą na wydziale slawistyki University of Califomia w Berkeley. Po wyjeździe Pawlikowskiego redagowaniem "Wiadomości Polskich" zajął się Łukasz Winiarski (przed wojną sekretarz "Kuriera Polskiego") przy współpracy m.in. redaktora Norberta Żaby, jednej z najwybitniejszych postaci emigracji polskiej w Szwecji.
W owym czasie pismo miało wyraźny charakter informacyjny. Jak wspomina żona redaktora "Wiadomości" Maria Winiarska, współpracowniczka pisma, bezkompromisowe stanowisko "Wiadomości Polskich" wobec Sowietów i reżimu w PRL wywoływało nieustanne ataki ambasady PRL w Sztokholmie, skargi do władz szwedzkich i oszczerstwa w prasie krajowej. Mimo trudności finansowych i rozgrywek personalnych w środowisku emigracyjnym pismo przetrwało do 1953 roku, chociaż w tym samym czasie od 1949 roku ukazywało się konkurencyjne pismo o tej samej nazwie.
O znaczeniu politycznym gazety najlepiej świadczy fakt, że było nie tylko zaciekle atakowane przez prasę krajową, ale także przez szwedzką prasę lewicową ze sztokholmskim "Ny Dag" na czele. Doszło nawet do tego, że redakcja znalazła się przed sądem z powództwa Adama Schaffa i Werfta za przedrukowanie przez "Wiadomości" artykułu z biuletynu "Inter Catholic Press" "obrażającego uczucia narodowe" oskarżycieli. Sąd skazał pismo na wypłacenie 121 koron każdemu z "poszkodowanych".
W 1951 roku padło również inne polskie pismo "Znak" ukazujące się w Lund od 1946 roku pod redakcją Bożysława Kurowskiego. Po likwidacji "Znaku" i "Wiadomości Polskich" ukazywały się w Szwecji jedynie powielane biuletyny różnych organizacji emigracyjnych. Dopiero w 1959 ukazał się pierwszy numer "organu Rady Uchodźstwa Polskiego w Szwecji" pod znanym już tytułem "Wiadomości Polskie". Pod wielokrotnie zmienianymi redakcjami, opcjami politycznymi i szatą graficzną pismo przetrwało do 1988 roku. Lata 70-te były dla pisma burzliwe. Początkowo redagowane przez Marka Trokenheima, później przechodziło z rąk jednej grupy emigrantów popierających działania opozycji demokratycznej w Polsce, głównie KOR-u, w ręce innej grupy, która wyrażała swoją jedność z Konfederacją Polski Niepodległej (KPN). Te utarczki nie wpłynęły dobrze na kondycję pisma. Pod redakcją Jerzego Klebana pismo rozpoczęło kampanię oszczerstw wobec wielu działaczy na emigracji. Atakowało PZPR, Jerzego Giedroycia i Radio Wolna Europa, Rząd Polski na Wychodźstwie i Jana Nowaka pomawiając go, że jest agentem reżimowym. Pismo stało się trybuną radykalnej młodzieży, która pod sztandarem KPN walczyła ze wszystkimi i doprowadziła do skłócenia środowiska. "Wiadomości Polskie", mimo zmiany redakcji w 1982 roku, nie zdołały odzyskać swojej wcześniejszej pozycji. Pismo w wyniku zmniejszającej się ilości prenumerat zawieszono w 1988 roku.
W tym samym czasie, na fali wewnętrznych nieporozumień i podziałów organizacji, powstało nowe pismo "Jedność". Ich redaktorem od 1974 roku był Ludomir Garczyński-Gąssowski, przed wyjazdem z Polski współpracownik krakowskiego miesięcznika "Głos Młodzieży" i tygodnika "Życie Literackie", a w Szwecji współpracownik Radia Wolna Europa. Kwartalnik "Jedność" wydawany był przez Polski Związek byłych Więźniów Politycznych w Szwecji i miał charakter polityczno-publicystyczny. Na jego łamach ukazywały się przedruki artykułów i prac. Józefa i Stanisława Mackiewiczów, Karola Zbyszewskie2o i Stefana Kisielewskiego. W 1979 roku Garczyński rozszerzył swoją działalność wydawniczą publikując magazyn-rocznik "Arka" a także szereg książek i broszur, m.in. serię tzw. Polskiego Samizdatu. Warto odnotować, że właśnie w serii Samizdatu, jako numer 11, ukazało się pierwsze emigracyjne wydanie pierwszego numeru niezależnego czasopisma "Puls". Jak wspomina Ludomir Garczyński-Gąssowski był rok 1978. "W Londynie wychodził już "Zapis" i miał dobre zaplecze finansowe. "Puls" nie miał żadnego, a u nas Koszta wydawnicze były minimalne. Mieliśmy nawet dostać pomoc, lecz była ona minimalna. Numer drugi ukazał się już w Londynie."
"Wiadomości Polskie" i "Jedność" były w latach 70-tych głównymi pismami polskiej emigracji w Szwecji. "Wiadomości" zajmowały się przede wszystkim polityką i politykowaniem, Garczyński-Gąssowski miał większe ambicje. Swoje łamy udostępnił m.in. środowisku emigracji marcowej i zaowocowało to tym, że przez pewien czas w "Jedności" ukazywał się dodatek literacko-satyryczny "Miazga" pod redakcją Michała Moszkowicza. Sama "Jedność" przestała ukazywać się w końcu lat 80-tych.
Emigracja marcowa nie chciała stać na uboczu. Na początku lat 70-tych ukazało się kilka numerów pisma "68" pod redakcją Aleksandra Zorkrota, a w styczniu 1977 roku pierwszy numer miesięcznika "Łoki-Toki". Był to typowy produkt tamtych czasów. Pismo miało charakter prasowego happeningu. Miało bulwersować a jednocześnie łączyć pokaźną grupę emigracji, która miała swoje korzenie w studenckim życiu Warszawy końca lat 60-tych. "Łokitokista jest dumny ze swego pochodzenia, nawet jeśli w końcu dojdzie do wniosku, że pochodzi od goryla. Lokitokista jest nacjonalistą - jego jedyną ojczyzną jest Łokitokia. Lokitokista jest też kosmopolitą, ponieważ tam wszędzie żyć może, gdzie Żyć dają".
W redakcji "Łoki-Toki" znalazł się Filip Finger i debiutujący jeszcze w kraju pisarz Michał Moszkowicz. Pismo przetrwało pod swoim tytułem tylko jeden numer. Już w następnym miesiącu pojawił się tytuł "Ototo". Redakcja tak pisała o permutacji tytułu: "Było "Loki-Toki". Nie ma "Loki-Toki". Jest coś lepszego. To "To" nie ma stałej formy. Bo jak złe to nie to... I jak Łoki Toki; Łoko Toko; Łoto Toto, Ototo." Okazało się wkrótce, że pismo nie tylko nie miało stałej formy, ale chyba i stałej redakcji. Po trzech numerach upadło. Potrafiło jednak skupić parę nazwisk znanych później w środowisku emigracyjnym: Publikowało teksty Józefa Dajczgewanda, byłego inicjatora klubu "Nowe Formy" na Uniwersytecie Warszawskim, aktywnego uczestnika wydarzeń marcowych, który zresztą w wytoczonym mu procesie sądowym w listopadzie 1968 roku skazany został na 2,5 roku więzienia "za udział w związku, który zmierzał do realizacji wrogiego PRL programu wystąpień antypaństwowych i antypartyjnych"; późniejszego członka Związku Pisarzy Szwedzkich Jana Laptera i Chrystiana Bertolda, znanego później jako Skrzyposzka, mieszkającego obecnie w Niemczech.
"Lepiej panu w Szwecji" - tym głęboko ludzkim i humanistycznym pytaniem (piszę to bez żadnej ironii czy też złośliwości) zaczęła się dla mnie Polska, przerwana w roku 1969"- pisał w "Ototo" Aleksander Zorkrot. Pismo miało charakter marginalny, ale ważne było dla tego specyficznego środowiska. Świadczą o tym ogłoszenia drobne, które były swoistą listą obecności: Dawida Bigielajzen poszukuje Krysia F.; Lebenbaum - gdzie jesteś?; Ewa-Freda - prosimy o list; Raine Peter - odezwij się...
Luka ta powstaje pomiędzy ilością informacji pożądanych a dostępnych. Oznaczają informacje pożądane, aczkolwiek niedostępne. Luka powiększa się wraz ze wzrostem złożoności problemu i ilości informacji
"Niniejsza gazeta, postara się zlikwidować lukę informacyjną. Będziemy pisać o ciekawych ludziach, interesujących imprezach, miejscach, sklepach i historii. O rzeczach nieznanych, jak i tych, o których wszyscy wiedzą lub powinni wiedzieć." Tak prezentowała się czytelnikom w pierwszym numerze redakcja miesięcznika "Przewodnik" wychodzącego w Sztokholmie od maja 1997 roku.
Leży przede mną cały stos gazet i gazetek wydawanych przez polską emigrację w Szwecji. W większości z nich w pierwszych numerach mowa jest właśnie o "likwidowaniu luk informacyjnych". Ale mimo ilości tytułów sytuacja na polskim rynku prasowym w Szwecji nigdy nie była dobra. Tylko w ciągu ostatnich 25 lat ukazywało się tutaj przez krótszy bądź trochę dłuższy czas około 20 tytułów polonijnych czasopism.
Bo wydawanie gazet to narkotyk. Każde środowisko, każda najmniejsza nawet grupa ludzi, musi mieć "własny organ prasowy", bez względu na to czy ma czy też nie czytelników. Każda fala emigracyjna do Szwecji miała do załatwienia swoje sprawy i wydawało się jej, że walczy o coś nowego i niepowtarzalnego. Gazeta, czy też biuletyn, były najlepszą bronią. Zachłyśnięcie się wolnością i swobodą wyrażania własnych opinii miały swoje wytłumaczenie sytuacją w PRL-u. Wolny głos był nie tylko głosem ludzi walczących o wolność, ale w dużym stopniu sposobem na znalezienie swojej tożsamości na obczyźnie i wyrazem przywiązania do własnego dziedzictwa.
Czasy się jednak zmieniły. Widać to wyraźnie dzisiaj, gdy prasa wydawana na emigracji, przeżywa problemy związane ze spadkiem czytelnictwa. Gazety wydawane w Polsce, a także, a może przede wszystkim, telewizja satelitarna, stały się bezwzględnym konkurentem.
Lata 70-te odznaczały się stabilną sytuacją na emigracyjnym rynku wydawniczym. Działało parę redakcji, które korzystały z przychylnej polityki rządu szwedzkiego, który wspierał działania grup mniejszościowych w Szwecji. Redakcje zatrudniały dziennikarzy, wydawanie gazet opierało się o szwedzkie dotacje rządowe, nikt nie dbał zatem o zwiększanie nakładów a nade wszystko o ilość prenumerat. Pisma te zresztą miały wyraźny kształt polityczny, co z jednej strony ułatwiało kontakt z czytelnikiem, ale również ograniczało grono odbiorców.
W pierwszym bowiem rzędzie na łamach tych czasopism dominowała polityka. Było to zrozumiałe. Ale gdy już te potrzeby były zaspokojone zajmowano się kulturą, w niewielkim natomiast stopniu - to charakterystyczne dla emigracji w Szwecji - stroną informacyjno-dziennikarską. Tę działalność wydawniczo-prasową w Szwecji da się podzielić na trzy etapy: najpierw była to ideowość, później idealizm (rozumiany jak najbardziej potocznie), aż wreszcie nastał czas dla komercyjności.
W tym pierwszy okresie walczono bowiem o Sprawę, o Wolną Polskę, o zachowanie polskość emigrantów. Idealizm oznaczał, że walczyć należy o cele ważniejsze: o jedność, o solidarność - bez względu na to, że próbowano niekiedy łączyć wodę z ogniem, czy godzić tych, którzy i tak zgodzić się ze sobą nie mogli. Mówiono wówczas o "sprawach nadrzędnych", o "wartościach ogólnoludzkich", o "jedności kultury". Etapu trzeciego tłumaczyć nie trzeba. Z tym spotykamy się na co dzień.
Najdłużej ukazującym się polskim pismem w Szwecji były "Wiadomości Polskie". Ich historia, podobnie jak historia wielu organizacji emigracyjnych w Szwecji, była burzliwa. W swojej pierwotnej formie pismo powstało już w 1940 roku, a jego założycielami byli Henryk Felix i Michał K. Pawlikowski, który przed wojną w latach 1926-1939 w wileńskim "Słowie" redagowanym przez Stanisława Mackiewicza, prowadził dodatek łowiecki "Gdzie to, gdzie zagrały trąbki myśliwskie". Pawlikowski już w 1943 roku przedostał się ze Szwecji do Anglii, a od 1956 roku mieszkał w USA gdzie był wykładowcą na wydziale slawistyki University of Califomia w Berkeley. Po wyjeździe Pawlikowskiego redagowaniem "Wiadomości Polskich" zajął się Łukasz Winiarski (przed wojną sekretarz "Kuriera Polskiego") przy współpracy m.in. redaktora Norberta Żaby, jednej z najwybitniejszych postaci emigracji polskiej w Szwecji.
W owym czasie pismo miało wyraźny charakter informacyjny. Jak wspomina żona redaktora "Wiadomości" Maria Winiarska, współpracowniczka pisma, bezkompromisowe stanowisko "Wiadomości Polskich" wobec Sowietów i reżimu w PRL wywoływało nieustanne ataki ambasady PRL w Sztokholmie, skargi do władz szwedzkich i oszczerstwa w prasie krajowej. Mimo trudności finansowych i rozgrywek personalnych w środowisku emigracyjnym pismo przetrwało do 1953 roku, chociaż w tym samym czasie od 1949 roku ukazywało się konkurencyjne pismo o tej samej nazwie.
O znaczeniu politycznym gazety najlepiej świadczy fakt, że było nie tylko zaciekle atakowane przez prasę krajową, ale także przez szwedzką prasę lewicową ze sztokholmskim "Ny Dag" na czele. Doszło nawet do tego, że redakcja znalazła się przed sądem z powództwa Adama Schaffa i Werfta za przedrukowanie przez "Wiadomości" artykułu z biuletynu "Inter Catholic Press" "obrażającego uczucia narodowe" oskarżycieli. Sąd skazał pismo na wypłacenie 121 koron każdemu z "poszkodowanych".
W 1951 roku padło również inne polskie pismo "Znak" ukazujące się w Lund od 1946 roku pod redakcją Bożysława Kurowskiego. Po likwidacji "Znaku" i "Wiadomości Polskich" ukazywały się w Szwecji jedynie powielane biuletyny różnych organizacji emigracyjnych. Dopiero w 1959 ukazał się pierwszy numer "organu Rady Uchodźstwa Polskiego w Szwecji" pod znanym już tytułem "Wiadomości Polskie". Pod wielokrotnie zmienianymi redakcjami, opcjami politycznymi i szatą graficzną pismo przetrwało do 1988 roku. Lata 70-te były dla pisma burzliwe. Początkowo redagowane przez Marka Trokenheima, później przechodziło z rąk jednej grupy emigrantów popierających działania opozycji demokratycznej w Polsce, głównie KOR-u, w ręce innej grupy, która wyrażała swoją jedność z Konfederacją Polski Niepodległej (KPN). Te utarczki nie wpłynęły dobrze na kondycję pisma. Pod redakcją Jerzego Klebana pismo rozpoczęło kampanię oszczerstw wobec wielu działaczy na emigracji. Atakowało PZPR, Jerzego Giedroycia i Radio Wolna Europa, Rząd Polski na Wychodźstwie i Jana Nowaka pomawiając go, że jest agentem reżimowym. Pismo stało się trybuną radykalnej młodzieży, która pod sztandarem KPN walczyła ze wszystkimi i doprowadziła do skłócenia środowiska. "Wiadomości Polskie", mimo zmiany redakcji w 1982 roku, nie zdołały odzyskać swojej wcześniejszej pozycji. Pismo w wyniku zmniejszającej się ilości prenumerat zawieszono w 1988 roku.
W tym samym czasie, na fali wewnętrznych nieporozumień i podziałów organizacji, powstało nowe pismo "Jedność". Ich redaktorem od 1974 roku był Ludomir Garczyński-Gąssowski, przed wyjazdem z Polski współpracownik krakowskiego miesięcznika "Głos Młodzieży" i tygodnika "Życie Literackie", a w Szwecji współpracownik Radia Wolna Europa. Kwartalnik "Jedność" wydawany był przez Polski Związek byłych Więźniów Politycznych w Szwecji i miał charakter polityczno-publicystyczny. Na jego łamach ukazywały się przedruki artykułów i prac. Józefa i Stanisława Mackiewiczów, Karola Zbyszewskie2o i Stefana Kisielewskiego. W 1979 roku Garczyński rozszerzył swoją działalność wydawniczą publikując magazyn-rocznik "Arka" a także szereg książek i broszur, m.in. serię tzw. Polskiego Samizdatu. Warto odnotować, że właśnie w serii Samizdatu, jako numer 11, ukazało się pierwsze emigracyjne wydanie pierwszego numeru niezależnego czasopisma "Puls". Jak wspomina Ludomir Garczyński-Gąssowski był rok 1978. "W Londynie wychodził już "Zapis" i miał dobre zaplecze finansowe. "Puls" nie miał żadnego, a u nas Koszta wydawnicze były minimalne. Mieliśmy nawet dostać pomoc, lecz była ona minimalna. Numer drugi ukazał się już w Londynie."
"Wiadomości Polskie" i "Jedność" były w latach 70-tych głównymi pismami polskiej emigracji w Szwecji. "Wiadomości" zajmowały się przede wszystkim polityką i politykowaniem, Garczyński-Gąssowski miał większe ambicje. Swoje łamy udostępnił m.in. środowisku emigracji marcowej i zaowocowało to tym, że przez pewien czas w "Jedności" ukazywał się dodatek literacko-satyryczny "Miazga" pod redakcją Michała Moszkowicza. Sama "Jedność" przestała ukazywać się w końcu lat 80-tych.
Emigracja marcowa nie chciała stać na uboczu. Na początku lat 70-tych ukazało się kilka numerów pisma "68" pod redakcją Aleksandra Zorkrota, a w styczniu 1977 roku pierwszy numer miesięcznika "Łoki-Toki". Był to typowy produkt tamtych czasów. Pismo miało charakter prasowego happeningu. Miało bulwersować a jednocześnie łączyć pokaźną grupę emigracji, która miała swoje korzenie w studenckim życiu Warszawy końca lat 60-tych. "Łokitokista jest dumny ze swego pochodzenia, nawet jeśli w końcu dojdzie do wniosku, że pochodzi od goryla. Lokitokista jest nacjonalistą - jego jedyną ojczyzną jest Łokitokia. Lokitokista jest też kosmopolitą, ponieważ tam wszędzie żyć może, gdzie Żyć dają".
W redakcji "Łoki-Toki" znalazł się Filip Finger i debiutujący jeszcze w kraju pisarz Michał Moszkowicz. Pismo przetrwało pod swoim tytułem tylko jeden numer. Już w następnym miesiącu pojawił się tytuł "Ototo". Redakcja tak pisała o permutacji tytułu: "Było "Loki-Toki". Nie ma "Loki-Toki". Jest coś lepszego. To "To" nie ma stałej formy. Bo jak złe to nie to... I jak Łoki Toki; Łoko Toko; Łoto Toto, Ototo." Okazało się wkrótce, że pismo nie tylko nie miało stałej formy, ale chyba i stałej redakcji. Po trzech numerach upadło. Potrafiło jednak skupić parę nazwisk znanych później w środowisku emigracyjnym: Publikowało teksty Józefa Dajczgewanda, byłego inicjatora klubu "Nowe Formy" na Uniwersytecie Warszawskim, aktywnego uczestnika wydarzeń marcowych, który zresztą w wytoczonym mu procesie sądowym w listopadzie 1968 roku skazany został na 2,5 roku więzienia "za udział w związku, który zmierzał do realizacji wrogiego PRL programu wystąpień antypaństwowych i antypartyjnych"; późniejszego członka Związku Pisarzy Szwedzkich Jana Laptera i Chrystiana Bertolda, znanego później jako Skrzyposzka, mieszkającego obecnie w Niemczech.
"Lepiej panu w Szwecji" - tym głęboko ludzkim i humanistycznym pytaniem (piszę to bez żadnej ironii czy też złośliwości) zaczęła się dla mnie Polska, przerwana w roku 1969"- pisał w "Ototo" Aleksander Zorkrot. Pismo miało charakter marginalny, ale ważne było dla tego specyficznego środowiska. Świadczą o tym ogłoszenia drobne, które były swoistą listą obecności: Dawida Bigielajzen poszukuje Krysia F.; Lebenbaum - gdzie jesteś?; Ewa-Freda - prosimy o list; Raine Peter - odezwij się...