Szekspir powiedział, że „świat jest teatrem ludzie aktorami, którzy kolejno wchodzą i znikają”. A kto jest reżyserem?Cóż chyba właśnie my sami. Odrywamy w swoim teatrze pojmowanym zarówno dosłownie jak i w przenośni role pierwszoplanowe, dopisując do nich wątki. Odgrywamy sztukę pełną rozmaitości. Zawierając w nich wszystkie uczucia, od miłości po nienawiść. Dla świata nasza rola jest zaledwie epizodem, krótką chwilką zdarzeń. Nie mamy szans na żadne próby. Gramy od razu na wielkiej scenie, niekiedy improwizując. Nasza sztuka jest bardzokrucha, niepewna nie wiemy kiedy nastąpi punkt kulminacyjny. Jednak owe stwierdzenie Szekspira zinterpretowałabym jeszcze nieco inaczej. Ludzie są aktorami. Uwielbiają grać, wkładać maski. Udawać kogoś innego. Nie grają na drewnianej scenie, grają w największym teatrze świata – życiu. Dlaczego tak uwielbiamy udawać? Tak jest łatwiej, prościej? Najtrudniejsza sztuka to właśnie bycie sobą, zrzucenie wszystkich masek, których posiadamy setki. Może właśnie w takim przebraniu stać nas na rzeczy, których nie zrobilibyśmy normalnie. Stać nas na więcej? Myślę, że gramy, bo boimy się, że inni nie zaakceptują nas takich jacy jesteśmy naprawdę, w rzeczywistości. Stajemy się z czasaem profesjonalnymi aktorami, tylko że przez to po prostu zatracamy siebie. I gdzie się podziało nasze „Prawdziwe Ja”? Zastanawiam się ilu prawdziwychznam ludzi. Ludzi, nie ich maski.
Szekspir powiedział, że „świat jest teatrem ludzie aktorami, którzy kolejno wchodzą i znikają”. A kto jest reżyserem?Cóż chyba właśnie my sami. Odrywamy w swoim teatrze pojmowanym zarówno dosłownie jak i w przenośni role pierwszoplanowe, dopisując do nich wątki. Odgrywamy sztukę pełną rozmaitości. Zawierając w nich wszystkie uczucia, od miłości po nienawiść. Dla świata nasza rola jest zaledwie epizodem, krótką chwilką zdarzeń. Nie mamy szans na żadne próby. Gramy od razu na wielkiej scenie, niekiedy improwizując. Nasza sztuka jest bardzokrucha, niepewna nie wiemy kiedy nastąpi punkt kulminacyjny. Jednak owe stwierdzenie Szekspira zinterpretowałabym jeszcze nieco inaczej. Ludzie są aktorami. Uwielbiają grać, wkładać maski. Udawać kogoś innego. Nie grają na drewnianej scenie, grają w największym teatrze świata – życiu. Dlaczego tak uwielbiamy udawać? Tak jest łatwiej, prościej? Najtrudniejsza sztuka to właśnie bycie sobą, zrzucenie wszystkich masek, których posiadamy setki. Może właśnie w takim przebraniu stać nas na rzeczy, których nie zrobilibyśmy normalnie. Stać nas na więcej? Myślę, że gramy, bo boimy się, że inni nie zaakceptują nas takich jacy jesteśmy naprawdę, w rzeczywistości. Stajemy się z czasaem profesjonalnymi aktorami, tylko że przez to po prostu zatracamy siebie. I gdzie się podziało nasze „Prawdziwe Ja”? Zastanawiam się ilu prawdziwychznam ludzi. Ludzi, nie ich maski.
Skopjowalam niestety