Zdarzyło się to w opuszczonym domu - napisz opowiadanie z elementami opisu miejsca lub postaci .. Plis potrzebuje na teraz.. Daję NAJ ;*
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
W opuszczonym domu!
Ja wraz z moją przyjaciółką Kasią za cel w Halloween obrałyśmy stary opuszczony dom. Jako że wiele plotek obiło nam się o uszy o tym miejscu, chciałyśmy w końcu wykazać się naszą odwagą.
Więc po długim czasie nareszcie nastało Halloween! Było tyle pięknych kostiumów, ale również i przerażających. Ja przebrałem/łam się za wampira, a Kasia za śmierć. Mój kostium był niczym w porównaniu z jej, sztuczne zęby, lekki makijaż, ale jakoś to wyglądało, lecz za to jej kostium był wspaniały ! Czoło i oczy były przesłonione czarnym kapturem, usta czarne jak smoła, peleryna ciągnęła się po ziemi, ale najlepsza była jej ogromna kosa. Wyglądała na prawdziwą. Przeszłyśmy/liśmy wiele domów, z poszukiwaniem słodyczy i mówiąc do każdego domownika otwierającego drzwi "Cukierek albo psikus! " zdobyłyśmy górę słodyczy. Więc w końcu przypomniało nam się, że miałyśmy pokazać innym jak odważne jesteśmy. Zaraz po ostatnim cukierku wsypanym do naszych torebek pobiegłyśmy do tego opuszczonego i opustoszałego miejsca. Wtem, gdy weszłyśmy na przerażające podwórko, obydwie/ obydwoje przełknęłyśmy/ przełknęliśmy ślinę. Na początku się bałyśmy/ liśmy tam wejść, ale ciekawość wzięła górę. Wpierw zapukałyśmy, lecz nikt nic nie odpowiedział. Powtórnie zapukałyśmy (będę teraz pisała jako dziewczyny które to opowiadają ) i drzwi się otworzyły. Przestraszone najpierw odskoczyłyśmy, ale pokusa bycia chwalonymi jakie my dzielne, sama się prosiła o to. Po wejściu drzwi się same zatrzasnęły. Oczywiście pomyślałyśmy, że to tylko przeciąg. W środku ten dom był jak żywe cmentarzysko, meble chyba z przed stu lat, wiele pajęczyn i kurzu. Ale Kasia dziwnym trafem miała ze sobą latarkę, na wszelki wypadek. Więc gdy się trochę zagłębiłyśmy przeszłyśmy po zwiedzeniu całego domu do piwnicy. Nie bałam się już, nie było tam nic prócz pajęczyn i kurzu, lecz było tam wiele drzwi. Jednak nasza ciekawość została wystarczająco zaspokojona. Wtedy podeszłam do drzwi i szarpnęłam. Jąkając się wykrzyczałam :
- Drzwi są zamknięte !
Na to Kasia odpowiedziała :
- Jak to?! Przecież to niemożliwe! Jak my teraz stąd wyjdziemy?!
- Nie wiem...
Chodząc po wszystkich pokojach sprawdzałyśmy, czy nie ma innej drogi ucieczki w pokojach, może by któryś prowadził do sekretnego wyjścia, albo było by duże okno w którym byśmy się zmieściły. Po przeszukaniu większości pokoi straciłyśmy nadzieję, nagle latarka zamigała.
Kasia powiedziała :
-Bateria w latarce zaraz się wyczerpie, a już jesteśmy tak daleko od tamtych zatrzaśniętych drzwi, którymi weszłyśmy.
-Niech to! Chodź ! Nie zostało jeszcze dużo drzwi, śpieszmy się !
Gdy już przeszukałyśmy wszystkie pokoje, już nie było po co się męczyć. Złe, samobójcze myśli przychodzi do głowy dla każdej z nas. Już prawie bateria się wyczerpała, usiadłyśmy skonane, głodne i całe w pocie determinacji. Nagle odzywa się Kasia mówiąc :
- Wiesz, przypomniało mi się, że mam zapasowa baterie...
- Szybko wkładaj je !
- Ale jeśli wyjmę te to zapadnie całkowita ciemność ! -odpowiedziała Kasia -
- To daj, ja włożę.
Po włożeniu baterii latarka znów zaświeciła. Położyłam ją pomiędzy nas. Ona już prawie zasypiała, ale ja nie mogłam się tak łatwo poddać. Kasia poruszyła nogą i uderzyła w latarkę. Wykopała ją na sam koniec korytarza. Potrząsając ją krzyczałam :
-Kasia! Kasia! Wstawaj! Patrz co żeś narobiła !
Ledwie rozbudzona dziewczyna spojrzała się na mnie, i odwróciła w stronę wykopanej latarki.
- Coś ty zrobiła?!
-To ty przez sen ją aż na sam koniec wykopałaś!
-Jak to ja?
-Teraz po nią idź!
-Nie pójdę -odpowiedziała- za bardzo się boję iść sama...
-Ehh...wstawaj idziemy razem.
Po wstaniu z twardej ziemi poszłyśmy po latarkę, nagle pojawił się promyk nadziei.
-Patrz ! Ostatnie drzwi! Otwierajmy szybko!
- Dobra, na trzy, Raz, dwa, trzy!
Pociągnęłyśmy za drzwi, były zamknięte na klucz, Zaniemówiłyśmy, tyle starań a jednak się nie wydostaniemy stąd. Po chwili otwierają się same, skrzypiące ogromne drzwi. Przerażone patrzymy w ciemną otchłań...Rzucając latarkę pobiegłam z nią do pokoju, ale tam to samo co w innych. Ale zaraz...coś się zbliżało. Było tego dużo, naprawdę dużo. Cofamy się do tyłu, nie wiedząc co nas czeka, całe życie przeleciało mi przed oczami! I zaraz po tym istoty, które były w tym mroku wykrzyknęły równocześnie :
- Wesołego Halloween!
Tak się zdziwiłyśmy. Byłyśmy zdezorientowane, jak to się mogło stać,ale okazało się, że to była impreza Halloween ' owa urządzana co 5 lat przez państwo Bellsing'ów ! To była najlepsza i najstraszniejsza przygoda w moim życiu.