Z tabeli wybierz zestaw elementów po jednym z karzdej kolumny które wykorzystasz w swoim opowiadaniu.
Proszę o wybranie po jednym kwadraciku z napisem (tylko żeby nie były 3 takie same w poprzek) i napisz opowiadanie.
Daje 90 pkt. więc warto Najlepsze daje naj.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Wybrałam: bohater - czarodziej, misja - powrócić do domu, podróż -
na koniach, słoniach, zaprzęgiem ciągniętym przez psy albo renifery, z tym że trzeba wykorzystać wszystkie środki transportu, zarówno konie jak i słonie? Nie wiedziałam, więc wykorzystam wszystkie ;)
W małej, ciemnej piwnicy trzymano go już pięć dni. Była wczesna jesień, słońce świeciło jasno nad horyzontem, ale leżący na podłodze Aleksander drżał z zimna i głodu. Od kilku dni nie jadł nic, poza niewielkim kawałkiem suchego chleba, ale wody nie dostał ani kropli. Porywaczy było ośmiu - kiedy wracał do domu ze szkoły, jeden z nich uderzył go czymś w głowę i wrzucił do samochodu. "Rodzice pewnie umierają ze strachu", pomyślał Aleksander. Prawda była taka, że mógł bez problemu pokonać wszystkich tych mężczyzn i uciec, w końcu był czarodziejem. Mógłby - gdyby nie to, iż pewną małą buteleczkę, którą nosił zawsze przy sobie i która zawierała jedyne źródło jego mocy, po prostu zgubił. Właśnie dlatego nie wrócił do domu razem z kolegami. Szukał jej wszędzie, ale nie znalazł. Wtedy go porwali.
Drzwi piwnicy otworzyły się nagle, skrzypiąc.
- Zabierzcie chłopaka na górę - usłyszał Aleksander. Zobaczył dwie zmierzające do niego sylwetki i spróbował się podnieść. Jeden z mężczyzn kopnął go w brzuch, po czym złapał za kołnierz i zaczął ciągnąć go po ziemi.
Zawlekli go do dużego pokoju, bez okien, gdzie jedynym źródłem światła była zwisająca z sufitu, zakurzona lampa. Posadzili go na krześle i związali, a mężczyzna ubrany w czarny garnitur odezwał się:
- Słyszałem, że podobno jesteś czarodziejem. - Po tych słowach porywacze wybuchli gromkim śmiechem. Aleksander potrząsnął głową, zaprzeczając, ale nie mógł wydusić z siebie słowa. Mężczyzna spoważniał i przybrał groźną minę.
- Widziałem, jak zmieniasz liście w zwierzęta, jak na twój gest ucicha wiatr. Nie wiem, w jaki sposób to robisz, ale...
- To nieprawda - wyszeptał Aleksander.
- Czym w takim razie jest to? - powiedział mężczyzna wyciągając z kieszeni znajomą buteleczkę. Aleksander starał się zachowywać obojętnie, więc wzruszył tylko ramionami. "Więc to oni ją zabrali", pomyślał. Musiał się stąd w jakiś sposób wydostać, ale nie wiedział jak. Kiedy nie odpowiadał na ich pytania, z powrotem przenieśli go do piwnicy. Przez resztę dnia słyszał jeszcze ich głosy za ścianą, ale później ucichli. Słyszał tylko kapiącą z małego okna wodę. "Woda!" - pomyślał, po czym doczołgał się do ściany i wyciągnął ręce, aż zebrała się w jego dłoniach. Gdy wypił trochę, z wysiłkiem wstał, po czym skierował się do drzwi. Poszukał w ciemności klamki, nacisnął ją i ze zdziwieniem spostrzegł, ze drzwi były otwarte. Nie miały nawet zamka! Przeklnął się w myśli, że nie sprawdził tego wcześniej. Po cichu ruszył w kierunku schodów i zaczął po nich wchodzić na palcach. Dotarł do jakiś drzwi, uchylił je lekko i ostrożnie zajrzał do środka. W pokoju nie było porywaczy, za to dwa duże psy leżały na ziemi, pilnując szafki, w którym prawdopodobnie znajdowała się jego buteleczka. Spały, ale nawet najmniejszy szelest mógł je obudzić, Aleksander zastanowił się więc. Nie miał wyjścia, przecież nawet jeżeli udałoby mu się stąd wyjść, nie wiedziałby jak wrócić do domu. Zaczął się skradać w kierunku szafki, kiedy nagle psy otworzyły oczy i zaczęły szczekać.
- Spokojnie - odparł Aleksander, drżącym głosem. Zwierzęta nie rzuciły się jednak na niego, widząc bowiem otwarte drzwi, natychmiast wybiegły z pokoju. Aleksander odetchnął z ulgą i wyjął z szafki buteleczkę. Teraz mógł zrobić wszystko.
Zaczął od tego, że z niewielką, drewnianą szafkę wyniósł na dwór i zmienił w sanie - na dworze nie było śniegu, ale Aleksander postanowił, iż nimi poleci. Zawołał dwa biegające psy i kazał im być posłusznym. Zwierzęta skłoniły się lekko, po czym chłopak przywiązał je do sań i sprawił, że mogły latać.
- Ruszajmy do domu! - krzyknął, a sanie uniosły się i psy pociągnęły je w nieznanym kierunku. Lecieli przez kilka godzin, aż Aleksander kazał psom lądować, umierał bowiem z głodu. Znaleźli się w gęstym lesie, przez środek którego płynęła rzeka, pełna ryb. Aleksander natychmiast złowił kilka, upiekł przy ognisku, po czym je zjadł. Wyciągnął trochę mocy z buteleczki i wyczarował niewielką mapę. Okazało się, że jest już blisko domu, wystarczyło tylko pokonać las i pole. Postanowił, iż wróci ziemią, lecąc bowiem w powietrzu mógł przez przypadek przeoczyć dom. Kiedy odwiązywał psy od sań, nagle z głębi lasu usłyszał poszczekiwanie. "Dzikie psy!" - pomyślał z lękiem. Zaczął gorączkowo myśleć. Psy były coraz bliżej, ale Aleksander wciąż zastanawiał się, co może wyczarować. Nie mógł tworzyć zwierząt z powietrza, mógł tylko przeobrazić te istniejące. "Słonie!" - pomyślał po chwili i kiedy jeden pies uciekł przestraszony w las, złapał drugiego, zmienił go w słonia po czym wsiadł na niego i ruszyli razem do końca lasu. Świtało, gdy osiągnęli w końcu cel. Aleksander zeskoczył na ziemię i położył się na niej, pozwalając słoniowi odpocząć. Wkrótce, po godzinie, zmienił zwierzę w gniadego konia i skierował się galopem do domu.
Ich podróż nie trwała długo, a kiedy znaleźli się przed starym, drewnianym domkiem, Aleksander zobaczył siedzących na podwórzu rodziców. Gdy go spostrzegli, z początku nie mogli wydusić z siebie słowa, po chwili jednak powitali się z nim z radością i dali mu natychmiast coś do zjedzenia. Kilka dni później na dworze, obok domu stworzyli stajnię, w której do końca swego życia odpoczywał piękny, inteligentny koń.