Yyyy więc tak mam na jutro do napisania odpowiadanie pod tytułem Podróż moich marzeń. Opowiadanie ma się zaczynać od słów " Ta podróż nauczyła mnie ..." Proszę o pomoc nie mam kompletnie głowy do zmyślania jakichkolwiek opowiadań więc zwracam się z prośbą do was. Z góry dzięki za podpowiedz !!!
n00nst00p
"Podróż moich marzeń" Ta podróż nauczyła mnie aby brać życie garściami. Żyć chwilą, korzystać z życia i je kochać. Nauczyłam się aby nie myśleć co będzie kiedyś tylko myśleć o tym co jest teraz. To było słoneczne popołudnie, bo środek wakacji, wtedy dla mnie najważniejszym było znaleźć się w zimnej, miłej wodzie. To było moje marzenie. Postanowiłam więc korzystać z tej pogody i wybrać się razem z przyjaciółmi nad wodę. Niestety na basen mamy jakieś kilka kilometrów do przejścia, a było tak gorąco, że jak najszybciej chcieliśmy się znaleźć w wodzie. Doszliśmy do wniosku, że jednak wybierzemy się nad jezioro. Znajdowało się jedynie jakieś 10 minut drogi. Bez zastanowienia każdy z nas rozszedł się do domów i zaczął przygotowywania do "wyprawy". Po pół godzinie każdy był gotowy. Wyruszyliśmy, gdy przybyliśmy na miejsce zauważyliśmy znak: "zakaz kąpieli". Jednak nie zmartwiliśmy się, bo zawsze tam chodziliśmy. Co się, więc może stać. Zaczęłam rozmyślać o tym co by było gdybym się jednak utopiła. Jak to jest po śmierci. Chciałam wiedzieć jak to jest w niebie, co jest po śmierci. Weszłam do wody, dość głęboko. Zakrywało mnie. Nagle złapał mnie skurcz łydki. Szłam na dno. Czułam, że nie wypłynę! Myślałam, że się utopię, przecież jestem taką dobrą pływaczką. Pewnie moi znajomi tak pomyśleli. Modliłam się aby ktoś mi pomógł. Zobaczyłam światło. I nagle znalazłam się na lądzie. Nie było moich przyjaciół, ani nawet tego jeziora. Było tylko pełno kwiatów i jacyś ludzie których nie znałam, pierwszy raz widziałam ich na oczy. Przestraszyłam się. Chciałam iść do domu, ale nie wiedziałam gdzie jestem. Podeszłam do jakiejś osoby i spytałam o kierunek. Wyśmiał mnie. Nagle coś spadło mi na głowę. Obudziłam się w szpitalu. Zauważyłam, że jest koło mnie moja mama i najlepsza przyjaciółka. Lekarz powiedział, że serce przestało mi bić i musieli mnie reanimować, byłam bliska śmierci. Dotarło do mnie, że moje życzenie się spełniło i zobaczyłam jak to jest. Doceniłam życie. Podróż moich marzeń nad wodę zamieniła się w koszmar. Nauczyłam się patrzeć na znaki i uważać.
może to nie jest podróż moich marzeń;P ale jakoś tak mi się ułożyło;P możesz troche pozmieniać, ale mozesz napisac ze najwazniejszym było wtedy dla Ciebie właśnie zimna woda, bo było gorąco, a to właśnie podróż twoich marzeń.
Ta podróż nauczyła mnie że nie powinnam robić czegoś nie pytając się rodziców, a więc posłuchajcie Pewnego dnia gdy tak sobie rozmyslałam wpadłam na genialny pomysł,żeby wyruszyć w podróż do lasu.Zatem nic nie mówiąc rodzicom spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam przed siebie.W domu zostawiłam tylko list na którym napisałam że chciałabym poczuć na własnej skórze jak to jest zadbać o samą siebie.Szłam długą wązką drogą a w reku trzymałam kompas który wskazywał mi kierunek pólnocny.Zbliżało się południe wtedy postanowiłam zrobić sobie krótki odpoczynek.Gdy zjadłam kanapkę i napiłam się jeszcze ciepłej herbaty ruszyłam dalej.Robiło już się ciemnawo i wtedy zobaczyłam polanę na której postanowiłam rozłożyć namiot i przespać noc.Wydawała mi się bardzo długa jak by trwała wieki jednak w końcu zasnęłam.Rano wstałam bardzo wcześnie i złożyłam namiot a potem zjadłam ubogie śniadanie.Po kilku minutach postanowiłam że bede juz wracać do domu aby rodzice sie nie martwili jednak myślałam że i tak będe miałam karę za moje postępowanie.Przeszłam już połowę drogi i cały czas miałam uczucie że ktoś za mną idzie.Bardzo się denerwowałam i co chwila oglądałam za siebie.W pewnej chwili usłyszałam jakiś skomlenie.Ten odgłos przypominał mi psa.Wiec postanowiłam iść w tamta stronę.Gdy doszłam rzeczywiście ujrzałam przywiązanego psa do dużego drzewa.Nie myśląc o tym czy jest wściekły natychmiast odwiązałam sznurek.Zwierzę szybko uciekło w drugą stronę więc pomyślałam że już nie wróci szłam dalej przed siebie.Z daleka widziałam swój dom na wzgórzu i byłam szczęsliwa że doszłam cała.Gdy odwróciłam się by zobaczyć czy widać polanę na której przespałam noc zauważyłam tego samego psa którego uratowałam.Szłam dalej a on za mną wtedy wiedziałam że chce abym go przygarnęła.Doszłam do domu a w drzwiach stali rodzice i czekali na moje przyjście.Opowiedziałam im cała historię i przeprosiłam ich za moje zachowanie.Powiedziałam również o tym że spotkałam psa którego potem uratowałam i przekonałam rodziców by został z nami.Po długim czasie pies wyrósł na dużego potężnego zwierzaka i został z nami na długi czas. Myśle, że nie zrobię tego innym razem i że to zostanie mi na długo w sercu. :DDD
Ta podróż nauczyła mnie aby brać życie garściami. Żyć chwilą, korzystać z życia i je kochać. Nauczyłam się aby nie myśleć co będzie kiedyś tylko myśleć o tym co jest teraz.
To było słoneczne popołudnie, bo środek wakacji, wtedy dla mnie najważniejszym było znaleźć się w zimnej, miłej wodzie. To było moje marzenie. Postanowiłam więc korzystać z tej pogody i wybrać się razem z przyjaciółmi nad wodę. Niestety na basen mamy jakieś kilka kilometrów do przejścia, a było tak gorąco, że jak najszybciej chcieliśmy się znaleźć w wodzie. Doszliśmy do wniosku, że jednak wybierzemy się nad jezioro. Znajdowało się jedynie jakieś 10 minut drogi. Bez zastanowienia każdy z nas rozszedł się do domów i zaczął przygotowywania do "wyprawy".
Po pół godzinie każdy był gotowy. Wyruszyliśmy, gdy przybyliśmy na miejsce zauważyliśmy znak: "zakaz kąpieli". Jednak nie zmartwiliśmy się, bo zawsze tam chodziliśmy. Co się, więc może stać. Zaczęłam rozmyślać o tym co by było gdybym się jednak utopiła. Jak to jest po śmierci. Chciałam wiedzieć jak to jest w niebie, co jest po śmierci. Weszłam do wody, dość głęboko. Zakrywało mnie. Nagle złapał mnie skurcz łydki. Szłam na dno. Czułam, że nie wypłynę! Myślałam, że się utopię, przecież jestem taką dobrą pływaczką. Pewnie moi znajomi tak pomyśleli. Modliłam się aby ktoś mi pomógł. Zobaczyłam światło. I nagle znalazłam się na lądzie. Nie było moich przyjaciół, ani nawet tego jeziora. Było tylko pełno kwiatów i jacyś ludzie których nie znałam, pierwszy raz widziałam ich na oczy. Przestraszyłam się. Chciałam iść do domu, ale nie wiedziałam gdzie jestem. Podeszłam do jakiejś osoby i spytałam o kierunek. Wyśmiał mnie. Nagle coś spadło mi na głowę. Obudziłam się w szpitalu. Zauważyłam, że jest koło mnie moja mama i najlepsza przyjaciółka. Lekarz powiedział, że serce przestało mi bić i musieli mnie reanimować, byłam bliska śmierci. Dotarło do mnie, że moje życzenie się spełniło i zobaczyłam jak to jest. Doceniłam życie. Podróż moich marzeń nad wodę zamieniła się w koszmar. Nauczyłam się patrzeć na znaki i uważać.
może to nie jest podróż moich marzeń;P
ale jakoś tak mi się ułożyło;P możesz troche pozmieniać, ale mozesz napisac ze najwazniejszym było wtedy dla Ciebie właśnie zimna woda, bo było gorąco, a to właśnie podróż twoich marzeń.
Ta podróż nauczyła mnie że nie powinnam robić czegoś nie pytając się rodziców, a więc posłuchajcie
Pewnego dnia gdy tak sobie rozmyslałam wpadłam na genialny pomysł,żeby wyruszyć w podróż do lasu.Zatem nic nie mówiąc rodzicom spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam przed siebie.W domu zostawiłam tylko list na którym napisałam że chciałabym poczuć na własnej skórze jak to jest zadbać o samą siebie.Szłam długą wązką drogą a w reku trzymałam kompas który wskazywał mi kierunek pólnocny.Zbliżało się południe wtedy postanowiłam zrobić sobie krótki odpoczynek.Gdy zjadłam kanapkę i napiłam się jeszcze ciepłej herbaty ruszyłam dalej.Robiło już się ciemnawo i wtedy zobaczyłam polanę na której postanowiłam rozłożyć namiot i przespać noc.Wydawała mi się bardzo długa jak by trwała wieki jednak w końcu zasnęłam.Rano wstałam bardzo wcześnie i złożyłam namiot a potem zjadłam ubogie śniadanie.Po kilku minutach postanowiłam że bede juz wracać do domu aby rodzice sie nie martwili jednak myślałam że i tak będe miałam karę za moje postępowanie.Przeszłam już połowę drogi i cały czas miałam uczucie że ktoś za mną idzie.Bardzo się denerwowałam i co chwila oglądałam za siebie.W pewnej chwili usłyszałam jakiś skomlenie.Ten odgłos przypominał mi psa.Wiec postanowiłam iść w tamta stronę.Gdy doszłam rzeczywiście ujrzałam przywiązanego psa do dużego drzewa.Nie myśląc o tym czy jest wściekły natychmiast odwiązałam sznurek.Zwierzę szybko uciekło w drugą stronę więc pomyślałam że już nie wróci szłam dalej przed siebie.Z daleka widziałam swój dom na wzgórzu i byłam szczęsliwa że doszłam cała.Gdy odwróciłam się by zobaczyć czy widać polanę na której przespałam noc zauważyłam tego samego psa którego uratowałam.Szłam dalej a on za mną wtedy wiedziałam że chce abym go przygarnęła.Doszłam do domu a w drzwiach stali rodzice i czekali na moje przyjście.Opowiedziałam im cała historię i przeprosiłam ich za moje zachowanie.Powiedziałam również o tym że spotkałam psa którego potem uratowałam i przekonałam rodziców by został z nami.Po długim czasie pies wyrósł na dużego potężnego zwierzaka i został z nami na długi czas.
Myśle, że nie zrobię tego innym razem i że to zostanie mi na długo w sercu.
:DDD