Żywić nadzieję – kolejne stwierdzenie, które przekradło się dawno temu do mojego, a może nawet naszego, słownika potocznego. I tak było używane, tak całkiem prawie nieświadomie i bez pochylenia się nad nim. Jednak jakiś czas temu, podczas kolejnego maila służbowego1, zwróciłem uwagę na ten zwrot. Czasami mówię, żywię nadzieję, że coś tam, albo mam nadzieję, ale nadzieja może umrzeć. Strasznie dużo cech ludzkich taka nadzieja ma2. I nie dość, że jest nieporadna, bo ją trzeba żywić, dokarmiać, utrzymywać, to jeszcze matkuje głupim. Zastanawiam się skąd ta antropomorfizacja nadziei. Dlaczego przypisujemy temu dość abstrakcyjnemu pojęciu tyle cech ludzkich? Dlaczego o nadzieję trzeba dbać i ją żywić? A może dlatego właśnie, że jako pojęcie samej idei było by nieśmiertelne a nadzieja płonną bywa, kruchą i na dodatek umiera, usycha, ginie? Może stąd właśnie wzięła się potrzeba personifikacji nadziei, przypisanie temu pojęciu cech ludzkich, bo ludzie przemijają, a idea trwa.
Żywić nadzieję – kolejne stwierdzenie, które przekradło się dawno temu do mojego, a może nawet naszego, słownika potocznego. I tak było używane, tak całkiem prawie nieświadomie i bez pochylenia się nad nim. Jednak jakiś czas temu, podczas kolejnego maila służbowego1, zwróciłem uwagę na ten zwrot. Czasami mówię, żywię nadzieję, że coś tam, albo mam nadzieję, ale nadzieja może umrzeć. Strasznie dużo cech ludzkich taka nadzieja ma2. I nie dość, że jest nieporadna, bo ją trzeba żywić, dokarmiać, utrzymywać, to jeszcze matkuje głupim. Zastanawiam się skąd ta antropomorfizacja nadziei. Dlaczego przypisujemy temu dość abstrakcyjnemu pojęciu tyle cech ludzkich? Dlaczego o nadzieję trzeba dbać i ją żywić? A może dlatego właśnie, że jako pojęcie samej idei było by nieśmiertelne a nadzieja płonną bywa, kruchą i na dodatek umiera, usycha, ginie? Może stąd właśnie wzięła się potrzeba personifikacji nadziei, przypisanie temu pojęciu cech ludzkich, bo ludzie przemijają, a idea trwa.
nie zaprzestawać w dobrej wierze że coś się spełni.