Życia wyłączenia dla siebie nie można nazwać życiem (Menader).Słowa antycznego poety uczyń mottem kartki z Twojego pamiętnika około 20-35 zdań....
duśka96
10.01.2010 ( date możesz sobie zmienić albo w ogóle nie wstaiwiać ) ; )
Wstałam wcześnie, a to było dziwne bo dziś przecież sobote, a zawsze w weekend odsypiam wyczerpujący tydzień. Poszłam do parku, zobaczyłam chłopca, który siedział na fontannie, grając jakąś melodie na gitarze. Futerał jego instrumentu czekał na monety. Było tam tylko pare złoty. Chłopiec grał naprawdę pięknie. Pomyślałam, że i ja moge wrzucić mu pare monet. Zaczełam szukać w swoich kieszeniach. Niestety nic nie znalazłam. Było mi przykro, że nie nagrodziłam jego trudu. NNagle do głowy wpadł mi pewen pomysł. NIe mieszkam przecież daleko od parku, więc ruszyłam w stronę domu. Biegłam, aby tylko zdąrzyć wrzucić pare monet młodzieńcowi. Weszłam do domu i zabrałam pieniądze, które leżały w mojej skarbonce. Wiedziałam, że i tak wydam wszystkie na jakieś głupoty. Wybiegłam z domu. Byłam szczęśliwa, ponieważ zdążyłam jeszcze posłuchać jeszcze paru piosenek, granych przez chłopca. Po paru minutach wrzuciałam monety do futerału. Byłam dumna z siebie, że potrafiłam wyrzec się tych monet i podarować je temu młodzieńcowi. Wracając do domu rozmyslałam o tym, że życia wyłączenia dla siebie nie można nazwać życiem. Później kolejne godziny dnia mijały radośnie. ŻYĆ TRZEBA DLA KOGOŚ NIE DLA SIEBIE . Teraz już to wiem, że watro jest sprawić komuś choćby najmniejszą radość.
Wstałam wcześnie, a to było dziwne bo dziś przecież sobote, a zawsze w weekend odsypiam wyczerpujący tydzień. Poszłam do parku, zobaczyłam chłopca, który siedział na fontannie, grając jakąś melodie na gitarze. Futerał jego instrumentu czekał na monety. Było tam tylko pare złoty. Chłopiec grał naprawdę pięknie. Pomyślałam, że i ja moge wrzucić mu pare monet. Zaczełam szukać w swoich kieszeniach. Niestety nic nie znalazłam. Było mi przykro, że nie nagrodziłam jego trudu. NNagle do głowy wpadł mi pewen pomysł. NIe mieszkam przecież daleko od parku, więc ruszyłam w stronę domu. Biegłam, aby tylko zdąrzyć wrzucić pare monet młodzieńcowi. Weszłam do domu i zabrałam pieniądze, które leżały w mojej skarbonce. Wiedziałam, że i tak wydam wszystkie na jakieś głupoty. Wybiegłam z domu. Byłam szczęśliwa, ponieważ zdążyłam jeszcze posłuchać jeszcze paru piosenek, granych przez chłopca. Po paru minutach wrzuciałam monety do futerału. Byłam dumna z siebie, że potrafiłam wyrzec się tych monet i podarować je temu młodzieńcowi.
Wracając do domu rozmyslałam o tym, że życia wyłączenia dla siebie nie można nazwać życiem. Później kolejne godziny dnia mijały radośnie. ŻYĆ TRZEBA DLA KOGOŚ NIE DLA SIEBIE . Teraz już to wiem, że watro jest sprawić komuś choćby najmniejszą radość.