Stałam na przystanku autobusowym i rozmyślałam co mogę zrobić by poprawić swoje naganne stopnie w szkole. Nie chciałam by rodzice dowiedzieli się o tej sprawie, więc postanowiłam działać sama. Od razu po przyjeździe do domu umyłam ręce i pobiegłam kręconymi schodami do swojego pokoju. Usiadłam na kanapie i przysłuchiwałam się śpiewie ptaków za oknem. - Może ptaszki podsuną mi jakiś pomysł. Ten plan nie wypalił. Otworzyłam książkę od języka polskiego i przestraszona spojrzałam na zadania domowe. Wcześniej prosiłam o pomoc przy odrabianiu lekcji swoją przyjaciółkę Felę, lecz od tej pory postanowiłam się wziąć sama do pracy.Przeczytałam polecenie i chciałam wyciągnąć coś ze swoich marnych, nieopanowanych wiadomości z tego przedmiotu. Z resztą jak i z pozostałych. Zajrzałam do podręcznika i przeczytałam temat, który mieliśmy dziś na lekcji. Uradowana znalazłam odpowiedzi na wszystkie pytania. Uwierzyłam w siebie. Z łatwością rozwiązałam pozostałe zadania z innych przedmiotów i dumna z siebie udałam się na obiad. Na dole czekała już na mnie mama. Zadała typowe pytanie, do którego już dawno się przyzwyczaiłam. - Co tam w szkole kochanie? Jak ci poszedł sprawdzian z historii? Nie chciałam denerwować mamy, więc odpowiedziałam jej: - Dobrze mamusiu, sprawdzian poszedł znakomicie! Nie chcąc odpowiadać na więcej pytań usiadłam przy stole i zabrałam się do jedzenia. W chwili, gdy zmywałam naczynia zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć. W drzwiach zastała panią Rosmant, moją wychowawczynię. Nie wyglądała na miło nastawioną. Wręcz przeciwnie. Spodziewałam się dlaczego tutaj przyszła, więc chciałam zwiać, lecz mama właśnie poprosiła mnie bym zaparzyła kawę. Zapowiadało się na długą i męczącą rozmowę, po której na pewno dostanę solidne baty. Pani Rosmant weszła do salonu i usiadła na fotelu taty, gdzie co wieczór odbywała on tutaj drzemkę. Nauczycielka postanowiła nie owijać w bawełnę i przeszła do sedna sprawy mówiąc: - Pańska córka bardzo źle się uczy, a jej stopnie są wręcz przeokropne – powiedziała. Moja mama Mella wtem zerwała się z kanapy. - Przepraszam, że co? Rosa mówi mi, że jest wzorową uczennicą i codziennie dostaje same szóstki – powiedziała z oburzeniem. To niemożliwe. – Muszę sama przyznać z goryczą, że nie spodziewałam się że Rosa mogłaby panią okłamać. Bardzo mi przykro ale to co mówię jest szczerą prawdą – orzekła. – Wierzę pani i na pewno nie zostawię tej sprawy. Oczywiście córka dostanie porządną karę i pomyślę nad jakimiś korepetycjami – odrzekła. – To bardzo dobry pomysł. Dziękuję, że podjęła pani taką słuszną decyzję. No to wyjaśniliśmy sobie tą ważną sprawę, a teraz muszę już iść. Mama odprowadziła panią do drzwi i z pędem powróciła do pokoju, gdzie Rosa trzęsła się już ze strachu. – Jak mogłaś MNIE okłamać. Mówiąc to podniosła głos. Jak przyjdzie ojciec przeprowadzimy poważną rozmowę, a teraz marsz do pokoju.Masz szlaban przez caluteńki rok na telewizję i komputer. Pobiegłam do pokoju. Chyba może mnie uratować przed tym okropnym losem tylko złota rybka – powiedziała.Pójdę do Feli i opowiem jej o wszystkim. Tak będzie najlepiej. Idąc ścieżką usypaną z piasku nie zauważyła nawet, że ominęła już domek Feli. Szła i szła i szła. Zamyślona i pogrążona w marzeniach była już bardzo daleko od swojego domu. W końcu się „obudziłam”. Znajdowałam się gdzieś w jakimś lesie. Zapomniałam już gdzie miałam iść, więc nie było sensu zawracać. W oddali ujrzałam małego, puszystego zajączka. Nie chciałam zmarnować tej okazji, więc podbiegłam do niego. Dziwne zdało mi się, że nie boi mnie się. Nigdy w życiu nie widziałam prawdziwego zająca. Było to dla mnie niezwykłą atrakcją. Zdawało mi się, że zwierzątko chce mnie gdzieś zaprowadzić. Podążyłam za nim. Nie zdawałam sobie sprawy, że nie wiem gdzie się znajduję. Po prostu szłam za zajączkiem. Zaprowadził on mnie w niezwykłe miejsce. Pachniało tutaj soczystymi owocami lasu. Rozciągało się tutaj piękne, duże i tęczowe jezioro. Na drzewach rosły kolorowe i barwne lizaki. Najbardziej mój widok przykuł tron, otoczony z każdej stron klejnotami. Nikt na nim nie siedział. Nagle w tej ciszy zaszumiały drzewa i Rosa usłyszała czyjeś głosy, które mówiły: - Jesteś naszą królową i chcemy byś z nami została na zawsze. Wtej samej chwili z krzaków wyłoniły się tysiące rozmaitych zwierząt leśnych. To one przemawiały do niej. Czy to jest sen? To jest takie piękne. Czuję się jak w siósmym niebie. Bóbr nałożył na jej kasztanowe włosy koronę z jarzębiny, a sarenka podarowała jej berło z gałęzi drzew. Zajączek odezwał się do niej mówiąc : - To jest twoje królestwo. Zostań z nami, a my będziemy ci godnie służyć. Każde twoje słowo będzie prawem. Dziewczyna nie chciała wracać do domu i została królową zwierząt. Ostatnie wydarzenie sprawiło, że bardzo niechętnie mówiła o domu. Zwierzęta były magiczne i sprawiły, żeby cały świat zapomniał o Rosie. Dziewczyna była bardzo szczęśliwa i zapomniała o rodzinie, przyjacielach. Na co dzień Rosa jadała wykwintne dania i spała pod gołym niebem. Cieszyła się każdym dniem spędzonym w królestwie, które nazwała Rossman. Życie toczyło się dalej, a z czasem królestwo się powiększało i stawało się coraz bardziej bogate. Wszyscy mieszkańcy Rossman byli bardzo szczęśliwi.
6 votes Thanks 0
falsely
Mróz szczypał moje lica. Wracałam własnie do domu z zajęc szkolnych. Plecak ciążył na moich wątłych ramionach jak gdyby był kamieniem. Słońce powoli zaczęło skrywac się za horyzontem. Dotarłwszy do domu najpierw postanowiłam się wysuszyc. Jak zwykle w wielkiem domu brakowało ludzi, a nawet zwierząt. O tym drugim mogłam jedynie pomarzyc - przeto rodzice uczuleni! Żeby to chociaż na siersc... Gdzie tam! Zwyczajnie uczuleni na wszelakie czworonogi, czy łuskowce. Westchnęłam. Pomaszerowałam z łazienki do swojego pokoju wąskim korytarzem. Wcisnęłam przysc 'Play' w maszynie zwanej komputerem. Odwiedziłam kilka portali internetowych, aż w końcu odwiedziłam i swoją pocztę. ,,Zapraszamy na bezpłatne badanie piersi - wtorek godz. 16" Pomyślałam - czemu nie? Dla pewnosci, dla zabicia czasu.
Wtorek, przebrałam się zaraz po szkole i udałam do publicznej kliniki lekarskiej. Tłumów tu nie było. Właściwie na badanie przyszłam tylko ja i wiekowa kobieta, nieco zgarbiona. Widac zmęczona życiem. Usiadłam, chciałam zaczekac.
Długo to nie trwało. - Anna Kowalska. - wywołała mnie recepcjonistka. - Tak, to ja. - odezwałam się pewnie. - Tędy proszę. - wskazała dłonią na drzwi za moimi plecami. Kazano mi sie rozebrac. Posłusznie robiłam wszystko o co mnie proszono. Badanie nie trwała zbyt długo. - Wyniki przyślemy pocztą. - powiedziała młoda lekarka. - Miłego dnia. - Tak, do widzenia.
Kilka dni później mój świat się zawalił... ';Rak piersi'' głosiła karta z wynikami...
Stałam na przystanku autobusowym i rozmyślałam co mogę zrobić by poprawić swoje naganne stopnie w szkole. Nie chciałam by rodzice dowiedzieli się o tej sprawie, więc postanowiłam działać sama. Od razu po przyjeździe do domu umyłam ręce i pobiegłam kręconymi schodami do swojego pokoju. Usiadłam na kanapie i przysłuchiwałam się śpiewie ptaków za oknem.
- Może ptaszki podsuną mi jakiś pomysł. Ten plan nie wypalił. Otworzyłam książkę od języka polskiego i przestraszona spojrzałam na zadania domowe. Wcześniej prosiłam o pomoc przy odrabianiu lekcji swoją przyjaciółkę Felę, lecz od tej pory postanowiłam się wziąć sama do pracy.Przeczytałam polecenie i chciałam wyciągnąć coś ze swoich marnych, nieopanowanych wiadomości z tego przedmiotu. Z resztą jak i z pozostałych. Zajrzałam do podręcznika i przeczytałam temat, który mieliśmy dziś na lekcji. Uradowana znalazłam odpowiedzi na wszystkie pytania. Uwierzyłam w siebie. Z łatwością rozwiązałam pozostałe zadania z innych przedmiotów i dumna z siebie udałam się na obiad. Na dole czekała już na mnie mama. Zadała typowe pytanie, do którego już dawno się przyzwyczaiłam.
- Co tam w szkole kochanie? Jak ci poszedł sprawdzian z historii? Nie chciałam denerwować mamy, więc odpowiedziałam jej:
- Dobrze mamusiu, sprawdzian poszedł znakomicie! Nie chcąc odpowiadać na więcej pytań usiadłam przy stole i zabrałam się do jedzenia. W chwili, gdy zmywałam naczynia zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć. W drzwiach zastała panią Rosmant, moją wychowawczynię. Nie wyglądała na miło nastawioną. Wręcz przeciwnie. Spodziewałam się dlaczego tutaj przyszła, więc chciałam zwiać, lecz mama właśnie poprosiła mnie bym zaparzyła kawę. Zapowiadało się na długą i męczącą rozmowę, po której na pewno dostanę solidne baty. Pani Rosmant weszła do salonu i usiadła na fotelu taty, gdzie co wieczór odbywała on tutaj drzemkę. Nauczycielka postanowiła nie owijać w bawełnę i przeszła do sedna sprawy mówiąc:
- Pańska córka bardzo źle się uczy, a jej stopnie są wręcz przeokropne – powiedziała. Moja mama Mella wtem zerwała się z kanapy.
- Przepraszam, że co? Rosa mówi mi, że jest wzorową uczennicą i codziennie dostaje same szóstki – powiedziała z oburzeniem. To niemożliwe. – Muszę sama przyznać z goryczą, że nie spodziewałam się że Rosa mogłaby panią okłamać. Bardzo mi przykro ale to co mówię jest szczerą prawdą – orzekła. – Wierzę pani i na pewno nie zostawię tej sprawy. Oczywiście córka dostanie porządną karę i pomyślę nad jakimiś korepetycjami – odrzekła. – To bardzo dobry pomysł. Dziękuję, że podjęła pani taką słuszną decyzję. No to wyjaśniliśmy sobie tą ważną sprawę, a teraz muszę już iść. Mama odprowadziła panią do drzwi i z pędem powróciła do pokoju, gdzie Rosa trzęsła się już ze strachu. – Jak mogłaś MNIE okłamać. Mówiąc to podniosła głos. Jak przyjdzie ojciec przeprowadzimy poważną rozmowę, a teraz marsz do pokoju.Masz szlaban przez caluteńki rok na telewizję i komputer. Pobiegłam do pokoju. Chyba może mnie uratować przed tym okropnym losem tylko złota rybka – powiedziała.Pójdę do Feli i opowiem jej o wszystkim. Tak będzie najlepiej. Idąc ścieżką usypaną z piasku nie zauważyła nawet, że ominęła już domek Feli. Szła i szła i szła. Zamyślona i pogrążona w marzeniach była już bardzo daleko od swojego domu. W końcu się „obudziłam”. Znajdowałam się gdzieś w jakimś lesie. Zapomniałam już gdzie miałam iść, więc nie było sensu zawracać. W oddali ujrzałam małego, puszystego zajączka. Nie chciałam zmarnować tej okazji, więc podbiegłam do niego. Dziwne zdało mi się, że nie boi mnie się. Nigdy w życiu nie widziałam prawdziwego zająca. Było to dla mnie niezwykłą atrakcją. Zdawało mi się, że zwierzątko chce mnie gdzieś zaprowadzić. Podążyłam za nim. Nie zdawałam sobie sprawy, że nie wiem gdzie się znajduję. Po prostu szłam za zajączkiem. Zaprowadził on mnie w niezwykłe miejsce. Pachniało tutaj soczystymi owocami lasu. Rozciągało się tutaj piękne, duże i tęczowe jezioro. Na drzewach rosły kolorowe i barwne lizaki. Najbardziej mój widok przykuł tron, otoczony z każdej stron klejnotami. Nikt na nim nie siedział. Nagle w tej ciszy zaszumiały drzewa i Rosa usłyszała czyjeś głosy, które mówiły: - Jesteś naszą królową i chcemy byś z nami została na zawsze. Wtej samej chwili z krzaków wyłoniły się tysiące rozmaitych zwierząt leśnych. To one przemawiały do niej. Czy to jest sen? To jest takie piękne. Czuję się jak w siósmym niebie. Bóbr nałożył na jej kasztanowe włosy koronę z jarzębiny, a sarenka podarowała jej berło z gałęzi drzew. Zajączek odezwał się do niej mówiąc : - To jest twoje królestwo. Zostań z nami, a my będziemy ci godnie służyć. Każde twoje słowo będzie prawem. Dziewczyna nie chciała wracać do domu i została królową zwierząt. Ostatnie wydarzenie sprawiło, że bardzo niechętnie mówiła o domu. Zwierzęta były magiczne i sprawiły, żeby cały świat zapomniał o Rosie. Dziewczyna była bardzo szczęśliwa i zapomniała o rodzinie, przyjacielach. Na co dzień Rosa jadała wykwintne dania i spała pod gołym niebem. Cieszyła się każdym dniem spędzonym w królestwie, które nazwała Rossman. Życie toczyło się dalej, a z czasem królestwo się powiększało i stawało się coraz bardziej bogate. Wszyscy mieszkańcy Rossman byli bardzo szczęśliwi.
Dotarłwszy do domu najpierw postanowiłam się wysuszyc. Jak zwykle w wielkiem domu brakowało ludzi, a nawet zwierząt. O tym drugim mogłam jedynie pomarzyc - przeto rodzice uczuleni! Żeby to chociaż na siersc... Gdzie tam! Zwyczajnie uczuleni na wszelakie czworonogi, czy łuskowce.
Westchnęłam. Pomaszerowałam z łazienki do swojego pokoju wąskim korytarzem. Wcisnęłam przysc 'Play' w maszynie zwanej komputerem. Odwiedziłam kilka portali internetowych, aż w końcu odwiedziłam i swoją pocztę.
,,Zapraszamy na bezpłatne badanie piersi - wtorek godz. 16"
Pomyślałam - czemu nie? Dla pewnosci, dla zabicia czasu.
Wtorek, przebrałam się zaraz po szkole i udałam do publicznej kliniki lekarskiej. Tłumów tu nie było. Właściwie na badanie przyszłam tylko ja i wiekowa kobieta, nieco zgarbiona. Widac zmęczona życiem. Usiadłam, chciałam zaczekac.
Długo to nie trwało.
- Anna Kowalska. - wywołała mnie recepcjonistka.
- Tak, to ja. - odezwałam się pewnie.
- Tędy proszę. - wskazała dłonią na drzwi za moimi plecami.
Kazano mi sie rozebrac. Posłusznie robiłam wszystko o co mnie proszono. Badanie nie trwała zbyt długo.
- Wyniki przyślemy pocztą. - powiedziała młoda lekarka. - Miłego dnia.
- Tak, do widzenia.
Kilka dni później mój świat się zawalił...
';Rak piersi'' głosiła karta z wynikami...