Wypracowanie na temat śmierci kunegundy w książce 'stalowe oko'.
ZielonaMilenka2
Wszystko zaczęło się w nocy z 24 na 25 czerwca 1943 roku. Wtedy to senator Wańkowicz zamieszkały w Zbydniowie wydawał za mąż swoją córkę Teresę. Gospodarzem wesela był Horodyński. W czasie wieczerzy zjawił się tam Martin Fuldner z pochodzenia Niemiec. Był on administratorem charzewickiego majątku. Gospodarz zaprosił gościa do stołu. Wtedy Niemiec zapragnął zdobyć ową posiadłość w Zbydniowie. Z pomocą oddziału SS, którego dowódcą był Erwin Ehlers zlikwidował gości weselnych wraz z właścicielami posiadłości. Zamordowano dwadzieścia jeden osób. Żona gospodarza Horodyńskiego zanim poniosła śmierć ukryła swoich dwóch synów ratując im w ten sposób życie. Później mężczyźni przedostali się do Warszawy do Armii Krajowej. Kilka miesięcy po tych wydarzeniach przyjechała z Warszawy grupa dywersyjna z wyrokiem śmierci na Fuldnera za dokonany mord. 13 października w Charzewicach odczytano mu wyrok w dwóch językach – polskim i niemieckim, który następnie wykonano na nim, jego żonie oraz synu. Niemcy szybko podjęli decyzję o zemście za ten czyn. Poszukiwano morderców Martina Fuldnera i jego rodziny. Zagrożono, że jeśli do 20 października nie znajdą się winni to zostanie rozstrzelanych dwudziestu pięciu zakładników. Nie znaleziono odpowiedzialnych za śmierć niemieckiej rodziny i wtedy postanowiono stracić wytypowane osoby. Wyrok wykonano w pobliżu charzewickiego dworu, przy parkanie parku na tzw. Maźnicy. Ciała ofiar zakopano w dole na skraju pól zacierając wszystkie ślady.W 1974 roku w tamtym miejscu postawiono pomnik i krzyż. Na betonowej podstawie ułożono głaz, a na nim orła oraz napis „Za Polskę Wolność i Lud”. W tym też roku dokonano ekshumacji pomordowanych osób. Piętnaście ciał przewieziono w ich rodzinne strony, pozostałe złożono w zbiorowej mogile obok cmentarza w Rozwadowie. Obecnie miejsce w którym zakopano ciała zamordowanych jest zaniedbane – nie można się tam dostać, żeby zapalić upamiętniającego znicza. Na pomniku nie ma już krzyża, który kiedyś został postawiony. W naszym kraju jest wiele takich miejsc, w których po cichu tak żeby nikt nie wiedział w bestialski sposób mordowano ludzi. Również w Stalowej Woli są takie miejsca. W naszym mieście takie miejsce ludzkich cierpień upamiętnia charzewicki pomnik przy ulicy Ogrodowej.