Kiedy miałam dziewięć lat, bardzo pragnęłam dostać na urodziny wałsne drzewko. Chciałam, żeby to był dąb, bo wtedy bardzo fascynowałam się tym drzewem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się że dostałam wierzbę. Chciałam się rozpłakać ale byłam silna. Kopnęłam mocno młode drzewko i uciekłam. Moje mamie bardzo się to nie podobało. Przeprosiłam ją i powiedziałam że będę dbać o moją maluteńką wierzbę. Chciaałam zasadzić ją przed moim oknem, lecz stwierdziłam, że gdy się rozrośnie, nic nie będę widziała. W końcu posadziłam ją na środku mojego małego ogródka. Na początku codzienie przychodziłam tam, by podlewać moją wierzbę. Z czasem jej śpiewałam. Ale z biegiem czasu, kiedy rosłam, zaczęłam coraz mniej odwiedzać drzewko. Mój ogród zarósł, więc nie widziałm wierzby. Zresztą, nie obchodziło mnie to. Byłam już starsza, miałam własne problemy. Aż w końcu, pewnego lata wyjechałam na kolonie. Tam, zobaczyłam bardzo podobną wirzbę do mojej. Od razu sobie przypomniałam, że pewnie moje drzewko urosło. Chociaż, czasami w to wątpiłam. Przecież nie odwiedzałam jej już od roku! Wtedy nie wiedziałm że korzenie wierzby są tak silne, że wytrzymają wszystko. Gdy przyjechałam, od razu pobiegłam do mojego ogródka. Drzewo żyło.
Jest nowe lato
I nowa przyjaźń
Bądź z nami będzie pięknie.
Wybacz, nie mogłam się powstrzymać od dodania cytatu z książki którą ostatnio czytałam. Mam nadzieje że pomogłam^^
Moja własna wierzba
Kiedy miałam dziewięć lat, bardzo pragnęłam dostać na urodziny wałsne drzewko. Chciałam, żeby to był dąb, bo wtedy bardzo fascynowałam się tym drzewem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się że dostałam wierzbę. Chciałam się rozpłakać ale byłam silna. Kopnęłam mocno młode drzewko i uciekłam. Moje mamie bardzo się to nie podobało. Przeprosiłam ją i powiedziałam że będę dbać o moją maluteńką wierzbę. Chciaałam zasadzić ją przed moim oknem, lecz stwierdziłam, że gdy się rozrośnie, nic nie będę widziała. W końcu posadziłam ją na środku mojego małego ogródka. Na początku codzienie przychodziłam tam, by podlewać moją wierzbę. Z czasem jej śpiewałam. Ale z biegiem czasu, kiedy rosłam, zaczęłam coraz mniej odwiedzać drzewko. Mój ogród zarósł, więc nie widziałm wierzby. Zresztą, nie obchodziło mnie to. Byłam już starsza, miałam własne problemy. Aż w końcu, pewnego lata wyjechałam na kolonie. Tam, zobaczyłam bardzo podobną wirzbę do mojej. Od razu sobie przypomniałam, że pewnie moje drzewko urosło. Chociaż, czasami w to wątpiłam. Przecież nie odwiedzałam jej już od roku! Wtedy nie wiedziałm że korzenie wierzby są tak silne, że wytrzymają wszystko. Gdy przyjechałam, od razu pobiegłam do mojego ogródka. Drzewo żyło.
Jest nowe lato
I nowa przyjaźń
Bądź z nami będzie pięknie.
Wybacz, nie mogłam się powstrzymać od dodania cytatu z książki którą ostatnio czytałam. Mam nadzieje że pomogłam^^